Artykuły

Supraśl. Tomaszuk szuka mecenasa na wyjazd do Edynburga

Piotr Tomaszuk: "Święty Edyp" jest takim przedstawieniem, które może być ekskluzywną wizytówką Podlasia w świecie. Wystarczy, że znajdzie się mecenas, który zechce zapłacić za wynajęcie sali w Edynburgu. Nie chcemy nic więcej.

Kurier Poranny: - Po kilku latach przerwy znów chcecie pokazać się w Edynburgu - zagrać "Świętego Edypa". Liczycie na czwartą statuetkę Fringe First?

Piotr Tomaszuk, szef Teatru Wierszalin: - Mamy wiele sygnałów, że "Święty Edyp" to przedstawienie, które może zdobyć uznanie festiwalowej publiczności. Jest duża szansa, że dostaniemy nagrodę. Bardzo chcemy spróbować. Mamy świetny start: zaprosił nas teatr Workshop, jedna z najważniejszych scen Edynburga. Planujemy grać od 15 do 28 sierpnia. Mamy zarezerwowaną salę, ale... trzeba za nią zapłacić 2200 funtów.

Teatr stać na taki wydatek?

- Nie mamy tych pieniędzy, ale szukamy i wierzę, że uda się je zdobyć.

A jeżeli się nie uda?

- To nie pojedziemy. Wydaje mi się to jednak niemożliwe, żebyśmy tej sumy nie znaleźli. To byłaby ironia losu, szyderstwo. To by było coś takiego, jakby nie wysłać potencjalnego medalisty na igrzyska tylko dlatego, że zabrakło pieniędzy na opłacenie pobytu w wiosce olimpijskiej. Wierzę w łańcuch ludzi dobrej woli.

Nie wiem, jak to jest w sporcie, ale w kulturze często z biedy podcina się skrzydła ciekawym projektom. Skąd pewność, że taki los nie spotka Wierszalina?

- Gdybyśmy mówili o konkurencji na rynku wędlin, alkoholi czy bielizny damskiej, nikt nie miałby wątpliwości, że warto w taką rywalizację inwestować, że warto zadbać o promocję produktów z naszego regionu.

Tym bardziej jest to sprawa oczywista, gdy mówimy o kulturze. Podlasie w bardzo wielu miejscach świata, w których byłem, postrzegane jest jako rodzaj białej plamy na mapie - obszaru, który sąsiaduje z wielką Rosją. Kiedyś były to tereny niezwykle intrygujące dla świata zachodniego - wielokulturowe i wielonarodowe. Rodzaj tygla, w którym rodziły się rzeczy niezwykle świeże i pociągające. Obecnie Podlasie wymaga intensywnej promocji, by mogło zaistnieć na mapie kulturalnej zjednoczonej Europy.

Przez piętnaście lat istnienia, Teatr Wierszalin był ambasadorem kultury Podlasia w świecie. To od nas i z naszych przedstawień międzynarodowa publiczność dowiadywała się, gdzie leży Białystok, jaką ma historię, w czym jest odmienny, a więc ciekawy.

Chcemy tę tradycję kontynuować. "Święty Edyp" jest takim przedstawieniem, które może być ekskluzywną wizytówką Podlasia w świecie. Wystarczy, że znajdzie się mecenas, który zechce zapłacić za wynajęcie sali w Edynburgu. Nie chcemy nic więcej.

Producenci wędlin i alkoholi, z których znane jest Podlasie, też będą mile widziani? Da się pogodzić kiełbasę z kulturą wysoką?

- Będę codziennie jadł i chwalił kiełbasę naszego darczyńcy. Co do alkoholu, to nie mogę tego obiecać - jestem operatorem świateł w "Świętym Edypie", nie mogę się przesadnie relaksować... Ale pozytywny wpływ dobrych trunków na proces tworzenia sztuki będę podkreślał przy każdej okazji. Mówiąc poważniej, granie w Edynburgu wymaga odpowiedniej akcji promocyjnej - plakaty, ulotki, organizacja spotkań z prasą. To wszystko są świetne okazje do zaistnienia sponsora i promocji jego produktów czy usług.

Niedługo po festiwalu w Edynburgu, w październiku, "Święty Edyp" ma być pokazywany w Nowym Jorku, w kultowym teatrze alternatywnym La Mama - na scenie, od której zaczęły się amerykańskie kariery przedstawień Jerzego Grotowskiego, Tadeusza Kantora. Czy na ten wyjazd macie fundusze?

- Potrzebujemy kogoś, kto zapłaci za cztery bilety lotnicze i przewóz dekoracji. Potrzebujemy około 15 tysięcy złotych. Suma niby niewielka, ale nie jesteśmy w stanie zapłacić jej sami. Mimo to nie wierzę w czarny scenariusz. Będziemy dotąd szukać, aż znajdziemy. Taka szansa, jak wyjazd do La Mamy, mekki teatru alternatywnego, nie zdarza się dwa razy. Liczymy na sponsorów prywatnych, ale również, a może przede wszystkim na pomoc Urzędu Marszałkowskiego. Wierzę w to, że znajdą się pieniądze na promocję Wierszalina, który jest teatrem jednoznacznie identyfikowanym z tym regionem, z tym obszarem geograficznym i kulturowym.

Nie jesteście jedyni. Może bardziej znani od pozostałych, ale...

- To proszę mi pokazać drugi zespół z naszego regionu, który dostał dyplom Ministra Spraw Zagranicznych za promowanie kultury polskiej za granicą. Albo taki, który ma trzy nagrody Fringe First, który reprezentował Podlasie w Tokio, Sydney, Adelajdzie, Chicago, Portland, na targach Expo. Wszędzie tam był Wierszalin.

Innymi słowy jesteście dobrym towarzystwem dla potencjalnego sponsora, gwarantujecie efekt końcowy?

- Jesteśmy utytułowanym koniem wyścigowym - zwierzakiem, który wypuszczony na bieżnię na pewno dobiegnie do mety, na pewno będzie w czołówce. Nikt przed startem nie może zagwarantować złota. Ale zrobienie dobrego wyniku jest pewne. Tylko trzeba dać nam szansę.

KOMENTARZ

Postawiliśmy na Wierszalin

Znaczenia Teatru Wierszalin nie sposób przecenić i nikt nie będzie go na serio kwestionował. Przyzwyczailiśmy się jednak do tego, że Wierszalin od początku swego istnienia boryka się z trudnościami finansowymi, narzeka na biedę, ale mimo wszystko istnieje, przygotowuje kolejne premiery, jest ciągle obecny. To przyzwyczajenie uśpiło świadomość, że tak jak przez piętnaście lat Wierszalin był z nami, tak może go z dnia na dzień zabraknąć.

Jako jedno z niewielu miast w Polsce, Białystok ma teatr alternatywny. Nie jakąś grupę pod wezwaniem, lecz teatr w pełni profesjonalny, mający ogromny dorobek, znany w Europie i świecie, mogący poszczycić się galerią najbardziej prestiżowych nagród. Mamy dwa teatry instytucjonalne i ten trzeci, Wierszalin. Dwa białostockie teatry mają budżety, stałe etaty, infrastrukturę. Wierszalin pracuje w stworzonej przez siebie siedzibie w Supraślu, pozbawiony jest stałej dotacji, żyje z biletów i pieniędzy okazjonalnie zdobywanych na konkretne projekty. Innymi słowy nie kosztuje nas nic - za darmo daje odskocznię od "produkcji repertuarowej", możliwość porównań, tworzy przedstawienia będące często teatralnym "wzorcem metra".

Teraz też nie prosi o wiele. Wystarczy pokryć koszty przejazdu, żeby o Białymstoku i Podlasiu usłyszano w Edynburgu i Nowym Jorku. Wystarczy tak niewiele, by zdobyć tak dużo - dla kultury polskiej, dla regionu, dla nas wszystkich.

"...ile cię kochać trzeba, ten tylko się dowie, kto cię stracił..." Ta fraza wbijana w głowy kolejnych pokoleń uczniów świetnie ujmuje dzisiejszą sytuację kultury polskiej. Bo prawda jest taka, że wartość i znaczenie kultury w naszym życiu dostrzegamy w pełni dopiero wtedy, gdy jej zabraknie. Wspierając Wierszalin możemy zrobić mały, ale bardzo ważny krok w stronę przywrócenia właściwego miejsca i rangi kultury wysokiej w naszym życiu. Dlatego Kurier Poranny objął patronat nad wyjazdami Wierszalina. Chcemy w ten sposób wesprzeć teatr i do tego samego zachęcamy lokalne władze i wszystkich tych, którym zależy na budowaniu pozytywnego wizerunku naszego regionu, naszej małej ojczyzny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji