Artykuły

Warszawa. Nastolatki na widowni

"Janosik" w Lalce czy "Szalone nożyczki" w Kwadracie? Na jakie spektakle chodzą do teatru gimnazjaliści i licealiści? Czy warszawskie sceny myślą o młodzieży?

Przeglądając repertuary teatrów, trudno nie zauważyć, że mamy spektakle dla dorosłych i dla dzieci. A co zaproponować gimnazjalistom i licealistom? Inscenizację lektury, farsę, komedię z aktorami znanymi z seriali?

- Kiedy spotykam się ze znajomymi, to raczej idziemy do kina niż teatru. Może to kwestia wieku, a może tego, że nie ma dla nas przedstawień. Na spektakle najczęściej chodzę ze szkołą. W gimnazjum były to inscenizacje lektur. Na widowni siedziały same klasy, które właśnie omawiały dany tekst - mówi Franek Pol, uczeń pierwszej klasy Wielokulturowego Liceum Humanistycznego im. Jacka Kuronia. - Teraz chodzę na seminarium o dramacie, w ramach zajęć czytamy sztuki, omawiamy je i raz na jakiś czas idziemy do teatru. Ostatnio byliśmy na przedstawieniu "W imię Jakuba S." [na zdjęciu] Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego w Teatrze Dramatycznym. Tytuł wybrał nam nauczyciel. Bardzo mi się podobało. Na pani spektaklu aktor też ukradł torebkę? Pierwszy raz widziałem taką interakcję z widownią - mówi. Dodaje, że po przedstawieniu nauczyciel dokładnie omówił z nimi sztukę, wyjaśniając wszystkie niezrozumiałe fragmenty.

Podobnie czas wolny spędza Julia Radziwiłł, która jest w drugiej klasie Społecznego Liceum przy Bednarskiej. Do teatru chodzi kilka razy w roku, najczęściej z ciocią. - Nie lubię nowoczesnych przedstawień. Wyszłam z "Trylogii" w reżyserii Jana Klaty. Ale bardzo podobała mi się "Nasza klasa" Tadeusza Słobodzianka - historia opowiedziana z różnych perspektyw, bez rozbudowanej scenografii, wielu rekwizytów. Dobrze bawiłam się na "Zagraj to jeszcze raz Sam" na Szóstym Piętrze. To zupełnie inne, lekkie przedstawienie - mówi.

Tego nie ma w internecie

Kilka warszawskich scen stara się przygotowywać młodzież do oglądania spektaklu. Kiedy klasa kupuje bilety, może zapisać się na poprzedzające przedstawienie warsztaty. - Bliskie mi jest niemieckie myślenie o edukacji, które w Polsce propaguje Justyna Sobczyk z Instytutu Teatralnego, absolwentka pedagogiki teatralnej w Berlinie. Forma wykładu już się zużyła. Przed pójściem na przedstawienie młody widz sam może znaleźć w internecie informacje o autorze sztuki, reżyserze. Proponujemy więc warsztaty praktyczne - w formie zabawy przygotują na spektakl, który publiczność ma zobaczyć - mówi Anna Rochowska z TR Warszawa.

Tytuł, na który najchętniej chodzą młodzi, to "Między nami dobrze jest", sztuka Doroty Masłowskiej wyreżyserowana przez Grzegorza Jarzynę. Anna Rochowska opowiada, że prowadzone przez nią warsztaty zainspirowane są tematem albo formą przedstawienia. Bohaterami "Między nami..." są trzy pokolenia: córka, matka, babcia. - Na zajęciach poprosiłam uczestników, żeby wyobrazili sobie, że mieszkają w kawalerce z rodzicami i dziadkami, oraz przywołali sposób, w jaki z nimi rozmawiają. Na podstawie ich opowieści budowaliśmy scenki - mówi.

Kolejne zajęcia poprowadzi o "Wiarołomnych" Bergmana. - To trudny spektakl o wierności, ale bardzo dobrze zrobiony, dlatego zdecydowałam się go pokazać młodzieży. Tematem zajęć będzie rola aktorska: wchodzenie w nią i wychodzenie z niej, a także to, jakie role odgrywamy w życiu. Chcę zapoznać uczniów z formą spektaklu, treść zobaczą już na scenie - opowiada.

Do lat 18

Oprócz przedstawień dla dorosłych, na które można zabrać młodzież, zaczynają powstawać spektakle przygotowane specjalnie z myślą o nastoletnich widzach. Dlaczego są one potrzebne? - Często w spektaklach "dorosłego" teatru reżyserzy mówią o sobie i do siebie. Tu artysta musi pamiętać o widzach: są młodsi, więc mają także inne problemy, inny aparat pojęciowy. Ważniejsze jest, żeby uchwycić ich tematy: dorastanie to wiek buntu, odrzucenia, ale jednocześnie silnej potrzeby akceptacji rodziców, grupy rówieśników. Poza domem szukają tego często przed blokiem, na stadionie. Stają się wtedy łatwym celem nie tylko dla dilerów, ale także na przykład dla mediów popularnych namawiających do konsumpcyjnego stylu życia. A przecież te ważne potrzeby młodych najlepiej może i powinna zaspokajać kultura - mówi Jerzy Moszkowicz, dyrektor Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu. Jednym z projektów Centrum jest Międzynarodowy Festiwal Filmów Młodego Widza "Ale Kino!".

Kilka z warszawskich scen zaczęło wprowadzać spektakle mówiące o problemach nastolatków - Teatr Dramatyczny ma cykl "Młoda scena", a Montownia gra przedstawienie "Lovv" szwedzkiego autora Stefana Lindberga. - W Szwecji sztuki dla młodzieży to duża część dramaturgii. Podobnie jest w Kanadzie. Zanim zaczęliśmy przygotowania do "Lovv", zrobiliśmy dwie próby czytane w warszawskich liceach, żeby sprawdzić, czy ta sztuka dotyka problemów mieszkających w Polsce młodych ludzi. Kiedy okazało się, że tak, zdecydowaliśmy się ją wystawić - mówi Rafał Rutkowski, aktor Teatru Montownia.

Na przedstawienie zapraszają uczniów i ich opiekunów. - Wśród bohaterów "Lovv" nie ma dorosłych. Pokazuje młodych, dla których rodzice, nauczyciele nie mają czasu, mówią: "Lepiej weź się za książki". A oni pierwszy raz przeżywają problemy, z którymi nie wiedzą, jak sobie poradzić: miłość, seks, rozczarowanie, narkotyki, samobójstwo. Muszą je rozwiązać sami. I z tej samotności bierze się wiele problemów - opowiada aktor.

Czasami Montownia, zapraszając szkołę, wysyła nauczycielom rejestrację spektaklu na DVD. - Mam wrażenie, że część nauczycieli chciałaby widzieć młodzież ugrzecznioną, więc prowadzi ich na "Anię z Zielonego Wzgórza". Dlatego kiedy w naszym przedstawieniu pierwszy raz pada słowo "kurwa", to nauczyciele się uprzedzają, myślą, że nic dobrego z tego przedstawienia nie wyniknie. Kiedy obejrzą wcześniej całość, są spokojniejsi. Młodzi wiedzą, że życie nie jest czarno-białe, że dorośli nie mają patentu na prawdę, jedynie słuszną wersję życia. W przedstawieniu nie może więc być taniego moralizatorstwa - dodaje.

Cykl dla młodzieży planuje także Teatr Powszechny. - Zrobiłem kilka filmów o młodych ludziach - "Cześć, Tereska", "Świnki". Szkoły często zapraszają mnie na spotkania. Uczniowie oglądają, a potem rozmawiamy. Te dyskusje są fascynujące, potrafią trwać nawet po kilka godzin. Postanowiliśmy więc rozpocząć cykl "Teatr w klasie" - opowiada Robert Gliński, dyrektor artystyczny Powszechnego. Projekt będzie pilotować reżyserka Grażyna Kania i to ona przygotuje pierwsze przedstawienie w cyklu. Będzie podejmowało temat przemocy i terroryzmu; kolejne - seksu nastolatków. - Po spektaklu odbędzie się spotkanie z aktorem, reżyserem i psychologiem - zaproszonym gościem, współpracujemy ze Szkołą Wyższą Psychologii Społecznej - zapowiada Robert Gliński. Przedstawienia zamierzają grać w liceach w Warszawie i okolicach.

Teatr przy okazji

A co zrobić, jeśli młodzież nie chce chodzić do teatru? Elżbieta Kucińska, terapeutka oraz mama 14-letniej Klary i 16-letniego Mikołaja, uważa, że można delikatnie "przemycać" wyjścia do teatru np. przy specjalnych okazjach. - Kiedy miałam urodziny, chciałam, abyśmy ten wieczór spędzili wspólnie na mieście. Wybrałam restaurację i spektakl "32 omdlenia" w Teatrze Polonia. Dzieciom się podobało, choć Klara nie chciała się do tego przyznać. Dla nastolatków atrakcyjniejszym środowiskiem są rówieśnicy niż rodzice, więc negują nasze propozycje. Mój syn zaczyna już wychodzić z wieku buntu i interesuje się dorosłą sztuką, był na "Lipcu" Iwana Wyrypajewa w Teatrze na Woli - mówi Elżbieta Kucińska.

Czy wychowaniem kulturalnym powinni zajmować się rodzice czy szkoła? Elżbieta Kucińska: - Najlepiej, żeby dziecko otrzymywało podpowiedzi kulturalne z obu stron. Nawet jeśli teraz je odrzuci, to zostaną w pamięci i kiedyś do nich wróci.

Na co gimnazjaliści i licealiści mogą się wybrać do teatru?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji