Artykuły

Jerofiejew, mity i taniec (fragm.)

Na warszawskich scenach trwa jesienny rozruch. W ten week­end premiery przygotowały teatry Polski i Academia oraz Laboratorium Dramatu.

W rytmie flamenco

Do tekstu uniwersalnego - swoistej przypowieści o dobru i złu - sięgnął tak­że Ondrej Spisak. W pią­tek w Laboratorium Dra­matu wystawi on sztu­kę Tadeusza Słobodzianka pt. "Kowal z Malambo".

Spisak jest znany ze swoich interpretacji Słobodzianka - w Teatrze Wybrzeże w 2002 roku przygotował inscenizację "Snu pluskwy, czyli towa­rzysza Chrystusa", a w Te­atrze Narodowym w 2003 "Merlina. Inną historię", nominowanego w 2004 r. do Feliksa za reżyserię. Artyści mówią, że w pre­mierowym spektaklu w Laboratorium Dramatu - podobnie jak w Teatrze Academia - najważniejszą rolę odegra taniec. An­na Iberszer - jedna z naj­lepszych w Polsce tance­rek tanga i flamenco - specjalnie do tego spek­taklu pobierała w Argen­tynie nauki malambo, by nauczyć tańca aktorów.

- Przedstawienie jest dużym wyzwaniem dla aktorów - przyznaje Ma­riusz Drężek, grający świę­tego Piotra. - Tadeusz Słobodzianek napisał tę sztu­kę, czyniąc z niej niemal partyturę muzyczną, wiel­ką rolę odgrywają tu onomatopeje, nadawanie tym samym słowom rozma­itych znaczeń - taka for­ma bardzo dyscyplinuje grę aktorską, ale stawia też wielkie wymagania.

ONDREJ SPISAK, reżyser "Kowala...", przyznaje, że zafascynowała go aktu­alność sztuki.

Skąd pana fascynacja tekstami Tadeusza Słobodzianka?

Postanowiłem wyreży­serować "Kowala...", bo jego treść jest niezwykle aktualna. To sztuka o cięż­kim losie prostych ludzi, których inni - politycy, Kościół i jakakolwiek inna władza - usiłują organizo­wać na swoją modłę.

"Kowal..." nie jest jed­nak sztuką osadzoną we współczesnych realiach.

Ten dramat jest oparty na starym chrześcijań­skim micie argentyńskim, który Słobodzianek opra­cował, czyniąc z niego uniwersalną historię. Sta­raliśmy się jednak uciec od wyraźnych odniesień do jakiejkolwiek ludowo­ści. To sztuka, która jest ludowa w tym sensie, że mówi prostym językiem, nie ma jednak nic wspól­nego z folklorem, zwłasz­cza argentyńskim.

Sztuka jest w pewnym sensie krytyką Kościoła jako instytucji.

Trzeba samemu ocenić, przeciwko czemu jest ona skierowana. Myślę, że idzie tu o obronę każdego czło­wieka przed agresywną

i zawłaszczającą instytucją. To jest sztuka głęboko humanistyczna.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji