To były kocie czary
- Brawo! - krzyczał z widowni aktor Krzysztof Janczar. Owacją na stojąco nagrodzono prapremierowy spektakl polskiej wersji "Kotów" T.S. Eliota i A.L. Webbera.
- To najlepszy spektakl tej sceny - wtórował malarz Franciszek Maśluszczak, bijąc brawo ile sił w dłoniach. Z podobnym entuzjazmem klaskali Nina Terentiew, Andrzej "Piasek" Piaseczny i Natalia Kukulska.
Sobotniego wieczoru, 10 stycznia, sala Teatru Muzycznego Roma pękała w szwach. Była miejscem, gdzie zebrało się najwięcej VIP-ów na metr kwadratowy. "Koty" podziwiali Longin Pastusiak, marszałek senatu, Lech Kaczyński, prezydent Warszawy, ambasador Wielkiej Brytanii, Kristofer Crowford i prezes NBP Leszek Balcerowicz, a także biznesmeni, artyści i dziennikarze. Spektakl z rozmachem wyreżyserował Wojciech Kępczyński. Przedstawienie porwało widzów piękną muzyką, dynamiką choreografii, świetnymi kostiumami i scenografią, a przede wszystkim doskonałymi rolami: Kuby Szydłowskiego jako Ram Tam Tamka, Zbigniewa Maciasa - Nestora i Izabeli Zając - Grizabelli. Najwspanialszy był jednak Tomasz Steciuk, grający rolę Gusa i Karmazyna. Widzowie opuszczali teatr nucąc niewątpliwy przebój "Kotów", pieśń o kocie czarodzieju Mefistofeliksie: "Och, ach, to nie do wiary, co za kot to istne czary...". Ten spektakl to rzeczywiście istne czary.