Śmiech i dziewczyna
"Teczki pana Skolimowskiego", "Kastracja lustracji", "Gruba kreska i Skolimowski", "Janda, Pszoniak i lustracja", "W Chile jak w Polsce", "Wiele zachodu na nic".
Oto niektóre tytuły recenzji prasowych po prapremierze sztuki chilijskiego pisarza, Ariela Dorfmana, pt. "Śmierć i dziewczyna", która odbyła się w Teatrze Studio. Przedstawienie otaczała aura sensacji: producentem spektaklu był Gene Gutowski, znany ze współpracy m.in. z Polańskim, sztukę reżyserował Jerzy Skolimowski, który także zadebiutował w niej jako aktor teatralny, partnerujący Krystynie Jandzie i Wojciechowi Pszoniakowi. Sama sztuka zyskała duży rozgłos na Broadwayu, a jej problematyka miała dotykać także palących nas kwestii polityczno-moralnych rozrachunków z przeszłością. "Miało być światowo, inteligentnie i oszałamiająco, a powstał spektakl skończenie zły, rozczarowujący, w którym chyba nic nie da się uratować" - napisał Piotr Gruszczyński (Tygodnik Powszechny nr 40). Inni recenzenci pozostają właściwie zgodni w krytycznej ocenie przedstawienia. "Sensacyjna historia Śmierci i dziewczyny jest na dodatek pozbawiona napięcia dramaturgicznego i dziecinnie naiwna - zarówno sytuacyjnie jak i psychologicznie. Pan Skolimowski, jako reżyser, nie uczynił niczego dla wyminięcia tych raf tekstowych, skutkiem czego otrzymaliśmy przedstawienie słabe, banalne, chwilami niezamierzenie śmieszne" (Andrzej Hausbrandt - Nowy Świat nr 224)."(...) to nie jest wyreżyserowane i nie jest zagrane. Jest natomiast wielce pretensjonalne" (Ewa Olęda - Glob 24). " Dla nas mających za sobą wielomiesięczne dyskusje o lustracji, teczkach, rozliczeniach (...) wiadomości autora sprawiają wrażenie słabo zorientowanego w temacie. Niby stawia problem, ale go jednocześnie kastruje. Nieprzypadkowo czarnemu charakterowi w sztuce grozi się wyrwaniem jaj, choć rzecz kończy się w praktyce na założeniu mu knebla sporządzonego naprędce z majtek bohaterki. (...) Jerzy Skolimowski jak na debiutanta wymyślił sobie ciekawą fryzurę, która w tej roli jest najważniejsza" (Andrzej Lis - Trybuna nr 232).