Artykuły

Gdynia stara się o "Mamma Mia!"

Teatr Muzyczny w Gdyni ma szansę na wystawienie musicalu "Mamma Mia". Dyrektor teatru rozmawiał już na ten temat z członkami zespołu Abba. - Zamykamy teatr na rok. Po przerwie chcę go otworzyć polskim sezonem, czyli Wojciech Kościelniak wyreżyserowałby "Chłopów", ja "Seksmisję", a Jarosław Kilian "Sindbada Żeglarza". A potem - może będzie "Mamma Mia!" - mówi dyrektor Maciej Korwin.

Z Maciejem Korwinem [na zdjęciu], dyrektorem Teatru Muzycznego w Gdyni, rozmawia Jarosław Zalesiński:

Miał Pan ostatnio okazję uścisnąć prawicę panom Andersson i Ulvaeus z dawnego zespołu Abba. Nie zapytał ich Pan przy okazji, czy nie zgodziliby się na wystawienie "Mamma Mia!" w Gdyni?

- Spotkałem obu panów na otwarciu Szwedzkiego Narodowego Teatru w Helsinkach. Zaproszono tam nas właśnie po to, żeby porozmawiać o przeniesieniu ich musicali do Polski.

Tylko że to nie jest takie proste, bo właścicielem praw autorskich do piosenek Abby niekoniecznie są już członkowie zespołu, tak samo jak np. prawa do piosenek Beatlesów miało kiedyś Sony, a potem Michael Jackson. Ulvaeus obiecał życzliwość, mamy dalej korespondować w tej sprawie.

Jest więc jakaś szansa na gdyńską "Mamma Mia!"?

- Jakaś jest, pewnie nawet spora, tylko że wymaga to dalszych rozmów.

Miło usłyszeć, że gdyński Teatr Muzyczny jest specjalnie zapraszany, by z członkami Abby rozmawiać o wystawieniu ich musicali.

- To pewien ciąg zdarzeń, który zaczął się parę lat temu, chyba od tego, że postarałem się o prawa do "Spamalota", nie wiedząc jeszcze nawet, czy go na pewno wystawię. Ale kiedy go zagraliśmy, zaczął się jakby huragan.

To znaczy?

- Zgodnie z umową wysłaliśmy do ludzi, którzy dali nam prawa do spektaklu, film z nagranym przedstawieniem. I usłyszeliśmy ochy i achy. A potem prawa do zagrania "Shreka" dano nam jak na tacy. Ale czemu to zawdzięczamy, dowiedziałam się o wiele później. Otóż zgodnie z umowami na tego rodzaju spektakle mamy obowiązek zaprosić i opłacić przylot producentów lub autorów. Nikt z tego nigdy nie korzystał. Aż tu przy okazji "Shreka" przyszła nagle informacja, że właśnie do nas lecą z Los Angeles.

Trochę to Pana kosztowało.

- Nawet nie trochę. Ale tak jest w umowie. Przyleciał między innymi pan Ronald Taft, który od 40 lat rozdziela prawa do wystawiania "Grease". Obejrzał naszą wersję, która bardzo mu się spodobała, a potem odbyliśmy z nim długą rozmowę, w której usłyszałem: Jeżeli myślisz, że przyleciałem tu, nie wiedząc na co, to jesteś w błędzie. Był już u was nasz człowiek, a potem przysłaliśmy do was po cichu delegację czterech dyrektorów teatrów z Europy Wschodniej, którzy mieli obejrzeć to przedstawienie jako wzorzec.

Profesjonalnie prześwietla się w tej branży.

- Bardzo. W naszej długiej rozmowie pan Taft powiedział na koniec: Powiedz, co chciałbyś od nas kupić? - Ale ty masz prawa tylko do "Grease" - powiedziałem. - Słuchaj, my jesteśmy jak wielka rodzina - zaczął mi tłumaczyć pan Taft. - Chcesz na przykład "Wicked"?

Wziął Pan?

- Pojechałem do Londynu, żeby to obejrzeć. Nie wezmę tego, nie spodobało mi się.

Teatr Muzyczny może już sobie przebierać wśród największych musicalowych produkcji?

- Aż tak dobrze to nie jest, na wystawienie "Króla Lwa" na przykład nie mamy żadnych szans. Pan Taft powiedział mi: Jeśli nie masz 13 milionów dolarów, nawet nie próbuj robić głównych tytułów.

Tak jak Messi nigdy nie zagra w Arce Gdynia, tak w Teatrze Muzycznym nigdy nie obejrzymy "Upiora w operze" albo "Kotów"?

- Tylko czy byłoby warto? Może rzeczywiście jest mi żal, że nie mogę zrobić "Króla Lwa" czy "Ducha", znanego z wersji filmowej z Demi Moore i Patrykiem Swayze. Rewelacyjne przedstawienie. Tylko że musiałbym zapłacić ogromne pieniądze, żeby to dostać. Ale "Upiorem w operze" czy "Kotami" nie jestem szczególnie zainteresowany.

"Miss Saigon"?

- Też nie.

A "Mamma Mia!" w Gdyni?

- Chciałbym. Nie mogę zadeklarować, że się uda. Wiem, że dwóch kolegów dyrektorów teatrów w Polsce próbowało wystawić ten musical i jednak im się nie udało. Może ja będę trzecim, który na tym polegnie. Ale mam handicap rozmowy z Ulvaeusem. Zobaczymy, jak to się ułoży, ale to by mnie rzeczywiście interesowało. To są naprawdę super-piosenki.

Mnóstwo ludzi ma do nich sentyment, a do tego jeszcze powstała wersja filmowa. To kiedy obejrzymy gdyńską wersję?

- Zamykamy teatr na rok. Po przerwie chcę go otworzyć polskim sezonem, czyli Wojciech Kościelniak wyreżyserowałby "Chłopów", ja "Seksmisję", a Jarosław Kilian "Sindbada Żeglarza". A potem - może będzie "Mamma Mia!".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji