Gdańsk. "Wesele" w Wybrzeżu po 30 latach
"Wesele" Stanisława Wyspiańskiego w środowisku teatralnym uważane jest za prawdziwy sprawdzian umiejętności dla zespołu aktorskiego i całej ekipy teatru. Jak temu wyzwaniu podoła Teatr Wybrzeże? Przekonamy się już w piątek [17 czerwca].
- Chcę umożliwić publiczności przeżycie zbliżone do tego, jakie było udziałem widzów na pierwszym pokazie "Wesela"; tej okrutnej konfrontacji, kiedy osoby na widowni rozpoznawały siebie, swoje myśli, ułomności i kompleksy wśród bohaterów na scenie - zapowiada reżyser Rudolf Zioło. "Wesele" Stanisława Wyspiańskiego, wystawione po raz pierwszy 16 marca 1901 roku, do dziś pozostaje przede wszystkim analizą stanu społeczeństwa polskiego bez swojego państwa; społeczeństwa okresu zaborów. Bezpośrednim impulsem do napisania tego dramatu było wydarzenie autentyczne: wesele poety, Lucjana Rydla z Jadwigą Mikołajczykówną, młodszą siostrą żony Włodzimierza Tetmajera. Urządzono je w domu Tetmajerów 20 listopada 1900 r.
Jednak dramat jest chętnie wystawiany do dziś. Co zatem może powiedzieć on współczesnemu widzowi? Jak można go zaprezentować? - Chcę wyprowadzić spektakl z Bronowic do Polski, staram się czytać tekst, a nie jego legendę - zapowiada Rudolf Zioło, reżyser pracujący na co dzień w Teatrze Starym w Krakowie (w Wybrzeżu przygotował dotąd "Woyzecka", "Noże w kurach" i "Bash"). Autor adaptacji - w niewielkim stopniu ingerując w sam tekst dramatu - uwspółcześnia jego wymowę, zmieniając niektóre postacie. - O wiele ciekawsze od spotkania Poety z Zawiszą Czarnym wydało mi się zestawienie współczesnego artyściny z Krzysztofem Kamilem Baczyńskim - deklaruje Zioło. - Ta inscenizacja to próba przeniesienia akcentu z problemów ważnych na początku XX wieku, na kwestie istotne dla widza w XXI wieku - dodaje Maciej Nowak, dyrektor naczelny i artystyczny Teatru Wybrzeże. - Dziś się nie nosi garniturów z lat 80., nie jeździ się samochodami z lat 50. Dlaczego zatem teatr miałby żyć wzorcami z tamtych lat? Myślę, że teatr musi szukać żywego porozumienia z widzem.
"Wesele" Wyspiańskiego jest dramatem wyjątkowym; rozpisany jest na wyjątkowo dużą liczbę ról dla aktorów w różnym wieku (w Wybrzeżu wystąpi ich na scenie 26), zazwyczaj wymaga też dużego nakłady pracy przy całej inscenizacji; dekoracjach czy kostiumach. Dlatego też w środowisku teatralnym uważany jest za prawdziwy sprawdzian umiejętności dla zespołu aktorskiego i całej ekipy teatru. Jak test ten zda Teatr Wybrzeże? - "Wesele" jest pozycją obowiązkową dla każdego szanującego się teatru - mówi Maciej Nowak. - W Wybrzeżu można je było obejrzeć ostatnio 30 lat temu. Konfrontacja z tym dramatem wydaje się ważna dla każdego pokolenia, tak samo 100 lat temu, jak i dziś. Dodatkowo jest to kwestia honorowa dla mnie; przygotowuję dramat Wyspiańskiego jako dyrektor teatru po raz pierwszy. Podglądałem jednak próby i wydaje mi się, że nie mamy się czego wstydzić.
* * *
Tamara Arciuch-Szyc zagrała Pannę Młodą w filmie "Wesele" Wojciecha Smarzowskiego. U Rudolfa Zioło wcieli się w Marynę. - Kreowana przez mnie postać jest w tym spektaklu bardzo ważna, wpływa na przemianę Poety - mówi. - Maryna pojawia się też w scenie finałowej, w której u Wyspiańskiego jej nie było.
Igor Michalski wystąpi w "Weselu" jako Dziennikarz. - Mój bohater był współczesny już u Wyspiańskiego - uważa. - Dziennikarz i wtedy i teraz może być albo uczciwy, albo zakłamany. Przed takim, tak ważnym w obecnym czasie wyborem staje grana przeze mnie postać.
Magdalena Boć wcieli się w postać Racheli. - W inscenizacji Rudolfa Zioło ta postać jest bardziej złożona niż u Wyspiańskiego - opowiada. - Rachela, jako Żydówka, odwołuje się do symbolu
Obcego, Innego - osoby spoza społeczeństwa, która sprawia, że otwieramy się na samych siebie. Prowokuje do dyskusji o polskim antysemityzmie.
Na zdjęciu: Małgorzata Oracz (Panna Młoda) i Dariusz Szymaniak (Pan Młody) podczas próby spektaklu.