Artykuły

Konflikt jak bumerang

- Przyglądając się konfliktowi w Nowym nie sposób pozbyć się wrażenia, że oto wraca sytuacja sprzed dwóch i pół roku, kiedy to Jerzy Kropiwnicki na siłę ustanowił szefem artystycznym teatru Grzegorza Królikiewicza. Finał tego kroku okazał się dramatyczny w skutkach, co owocuje do dziś - pisze Michał Lenarciński o nowym konflikcie w Teatrze Nowym w Łodzi.

Po wtorkowym [14 czerwca] oświadczeniu Janusza Michaluka (dyrektora naczelnego Teatru Nowego), że Jerzy Zelnik [na zdjęciu] (dyrektor artystyczny tego teatru) podał się do dymisji, sytuacja w "Nowym" osiągnęła taki stopień zapętlenia, że trudno szukać jej rozwiązania bez zastosowania radykalnego cięcia. W konflikcie znajduje się dziś sześć stron: Janusz Michaluk, Jerzy Zelnik, Jerzy Kropiwnicki (prezydent Łodzi), Andrzej Maria Marczewski (kierownik literacki "Nowego", zatrudniony przez Michaluka wbrew woli Zelnika) oraz podzielony na dwa obozy zespół aktorski.

Tymczasem wczoraj [15 czerwca] Zelnik oświadczył, że w jednym z pism do prezydenta (korespondencja między Zelnikiem a Kropiwnickim jest niebywale obfita) napisał co prawda, że jeśli Michaluk i Kropiwnicki nie spełnią jego warunków, to on (Zelnik) odmawia dalszej współpracy, ale pod tym terminem rozumiał ujawnienie publiczne konfliktu (!), a nie rezygnację. Warunki, o jakich mówi Zelnik to swoboda podejmowania decyzji artystycznych i kadrowych w działach podlegających dyrektorowi artystycznemu, a więc m.in. wpływ na repertuar, obsadę stanowiska kierownika literackiego i skład zespołu aktorskiego.

Prezydent Kropiwnicki, odpowiadając Zelnikowi zarzucił mu arogancję oraz brak lojalności wobec Łodzi i nader częste nieobecności w teatrze.

- Gdy obejmowałem ten teatr władze nie stawiały mi żadnych warunków - tłumaczy Zelnik. - Uprzedzałem, że soboty i niedziele będę spędzał w domu w Warszawie. Nie poświęcę swojej rodziny dla Teatru Nowego w Łodzi.

"Pięciu" przeciw Tebom

Stanowisko Zelnika podważa Kropiwnicki, stawiając mu pięć warunków.

We wczorajszym liście do dyrektora napisał m.in.: "Jestem gotów zgodzić się na wycofanie pana rezygnacji z funkcji zastępcy dyrektora ds. artystycznych Teatru Nowego oraz rezygnacji z pracy w tym teatrze pod następującymi warunkami: do końca czerwca przedstawi pan plan pracy artystycznej teatru na trzy lata z datami premier i reżyserami; zacznie pan traktować Teatr Nowy jako swoje podstawowe miejsce pracy (), by od początku sezonu mógł pan być obecny w Łodzi i w Teatrze Nowym w pełnym wymiarze czasu pracy, zwłaszcza w soboty i niedziele, kiedy praca teatru osiąga swoje apogeum; w pełni zaakceptuje pan podjęte przez dyrektora naczelnego decyzje kadrowe, wynikające ze wcześniejszych zobowiązań; powstrzyma się pan od żądania zwolnień aktorów () i ewentualnie wystąpi pan z takimi żądaniami po zakończeniu sezonu 2005/2006 lub kolejnych; zaprzestanie pan publicznych jątrzących wypowiedzi, dotyczących pana współpracowników i zwierzchników oraz powstrzyma się pan od demonstrowania swojej niechęci i pogardy do naszego miasta".

- Ja tych warunków nie spełnię - poinformował Zelnik, dodając jednak, że rezygnacji też nie złoży.

Te słowa okazały się wodą na młyn Janusza Michaluka. - Stopień rozkojarzenia pana Zelnika osiągnął kolejny raz apogeum - triumfował. - I jak można wyobrazić sobie współpracę w świetle sprzecznych oświadczeń Zelnika w sprawach fundamentalnych? To przecież nieprawda, że nie podał się do dymisji. Uważam, że pan Zelnik powinien odejść.

Zaskakująca zgoda

Michaluk jednak nie umiał powiedzieć, dlaczego za wszelką cenę nie chciał dopuścić, by kierownikiem literackim w "Nowym" została kandydatka Zelnika - Katarzyna Jasińska. Nie umiał nawet obronić wyboru Marczewskiego, zasłaniając się tajemniczymi "wcześniejszymi zobowiązaniami" i wolą prezydenta.

Sam Marczewski, jako jedno z głównych zarzewi konfliktu, oznajmił, że nie ustąpi i kierownikiem w "Nowym" będzie czy to się Zelnikowi podoba, czy nie. Zaskakująco panowie zgodzili się co do jednego: nie będą potrafili ze sobą pracować.

- Moje poczucie godności i honoru nakazywałoby mi w takiej sytuacji podać się do dymisji - grzmiał Michaluk. - Już zapowiedziałem prezydentowi swą chęć rezygnacji, jeśli nie dojdzie do porozumienia między nami.

Zelnik natomiast podkreślał, że to on jest tu pokrzywdzony i ani myśli odchodzić, choć naturalnie również nie widzi szans na zgodną pracę z Michalukiem i Marczewskim.

Dramat aktorów

Podzielony na dwa zwalczające się obozy zespół aktorski szeptem komentuje sytuację w krótkich słowach. "Szambo" to jedno z delikatniejszych.

- Dyrektor Zelnik zamiast zlikwidować rów powstały między aktorami za poprzedniej dyrekcji, jeszcze go powiększył. Sytuacja jest nie do zniesienia - konstatował Stanisław Brejdygant.

- Mówimy "tak" Zelnikowi, bo zależy nam na normalizacji sytuacji w teatrze - powiedziała Barbara Dembińska.

Zapytany o opinię Maciej Małek, obecny na konferencji prasowej prezes łódzkiego oddziału Związku Artystów Scen Polskich, odwołał się do rozsądku aktorów. - Jeśli dalej będziecie się brać za łby, to was nie będzie - mówił. - Pomyślcie o swoim zawodzie i godności aktora. A dyrektorzy niech to załatwią między sobą.

Przyglądając się konfliktowi w "Nowym" nie sposób pozbyć się wrażenia, że oto wraca sytuacja sprzed dwóch i pół roku, kiedy to Jerzy Kropiwnicki na siłę ustanowił szefem artystycznym teatru Grzegorza Królikiewicza. Finał tego kroku okazał się dramatyczny w skutkach, co owocuje do dziś.

Dziś szefem artystycznym jest niezdecydowany i odważny zupełnie nie a'propos Jerzy Zelnik, ale prezydent nie "odpuszcza". Nadal ręcznie steruje Januszem Michalukiem, by mieć wpływ na wszystko, co dzieje się w teatrze. W sferze anegdoty funkcjonująca opowieść, że obsady bajki są zatwierdzane przez prezydenta Łodzi, przybiera inny wymiar, gdy skonfrontować ją z publicznymi, wiernopoddańczymi (i jest to eufemizm) wypowiedziami Michaluka.

Wczoraj z rezygnacji ze stanowiska wycofał się Zelnik, za to zgłosił gotowość takiego gestu Michaluk. Przerzucanie się epitetami i pseudo-hardością świadczy o braku dojrzałości i może tylko wywołać uśmiech politowania. Doświadczenie uczy, że nie ma możliwości kreowania sztuki bez zgody kierujących teatrem. Niestety, w Teatrze Nowym o tym, czym jest Teatr, pamiętają już tylko nieliczni.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji