Artykuły

Bolesne zderzenie z klasyką, czyli dwunastu chodzących ludzi

"Dwunastu gniewnych ludzi" w reż. Radosława Rychcika w Teatrze Nowym w Poznaniu. Pisze Marta Kaźmierska w Gazecie Wyborczej - Poznań.

- Fascynujące jest spotkanie w pracy z dwunastoma facetami - mówił przed premierą "Dwunastu gniewnych ludzi" reżyser Radosław Rychcik. Porywających efektów tej pracy nie widać jednak na scenie Teatru Nowego. Spektakl nuży, a gdy się urywa, trudno nie westchnąć z ulgą. I to nie z powodu wydanego właśnie wyroku. Głos niewidzialnej spikerki przed spektaklem utwierdza nas w przekonaniu, że oto znaleźliśmy się w konwencji telewizyjnego teleturnieju. Tam wystarczy wcisnąć guzik: na tak lub nie. Co zrobić, gdy stawką jest ludzkie życie?

Bohaterami dramatu "Dwunastu gniewnych ludzi" Reginalda Rose'a (a także znakomitego filmu Sydneya Lumeta z 1956 r.) jest dwunastu ławników, obradujących w czasie procesu młodego chłopaka, oskarżonego o morderstwo własnego ojca. Rzecz jest o tym, że jako sędziowie nieuchronnie stajemy się katami. Że bardzo łatwo, często z osobistych pobudek, przeobrażamy się z przykładnych obywateli w krwiożercze bestie.

Tę dość wyświechtaną prawdę w spektaklu Rychcika wizualizuje wiszący nad sceną gigantyczny doberman, z którego pyska kapie na scenę woda. Czy to wystarczy? Żeby sięgać po tekst Reginalda Rose'a i - siłą rzeczy - wejść w dialog z filmem Lumeta, trzeba mieć naprawdę ważny powód. A do tego pomysł, który nie zabija nudą. Rozgrywający się w zamkniętym pokoju spór powinien przypominać dynamiczny mecz ping-ponga, z dialogami w roli piłeczki. Łatwiej pokazać go w kinie niż na scenie, Rychcik podejmuje więc heroiczną próbę wykreowania wyrazistych typów. Mamy tu m.in.: płaczącego Mariusza Puchalskiego, Mariusza Zaniewskiego w roli jąkały, mężczyznę-chłopca z misiem w dłoni (Grzegorz Gołaszewski) i Janusza Andrzejewskiego, który pląsa jak na dancingu. Cezary Łukaszewicz intryguje tylko wtedy, gdy przez dłuższą chwilę milczy.

Z festiwalu manierycznego aktorstwa wyłamuje się plastyczny, diaboliczny Tomasz Nosiński, przykuwający wzrok Mateusz Ławrynowicz, a także Tadeusz Drzewiecki i Wojciech Deneka.

- Pojawiają się uzasadnione wątpliwości - powtarzają ławnicy, łamiąc się, jeden po drugim, w sprawie trudnego wyroku. Dlaczego przez dwie godziny chodzą po scenie, w tę i z powrotem? W jakiej sprawie Zbigniew Grochal zdejmuje spodnie? I po co w tej psychologicznej grze tyle krzyku?

Film Lumeta jest pochwałą amerykańskiego systemu sprawiedliwości. W finale, po wnikliwym rozpatrzeniu sprawy, ławnicy podają sobie ręce. Triumfuje prawda i zgoda. Takie obrazki muszą dziś razić i skłaniać do polemiki. Ale tej w spektaklu Rychcika z lupą szukać. Co pozostaje? Uzasadnione wątpliwości. I bardzo dobra, pulsująca muzyka Michała Lisa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji