Artykuły

Od Ofelii do Felicji

"Jak być kochaną", w reż. Weroniki Szczawińskiej z Bałtyckiego Teatru Dramatycznego w Koszalinie na XIV Festiwalu Sztuki Reżyserskiej Interpretacje w Katowicach. Pisze Julia Korus w serwisie Teatr dla Was.

Po odbrązowionym "Panu Tadeuszu" i pełnym skrajnych emocji "Lenzu" na katowickich Interpretacjach przyszła pora na sceniczną zabawę i adaptacją, i grą aktorską. W spektaklu "Jak być kochaną" w reżyserii Weroniki Szczawińskiej słowa przestają mieścić się w swoich granicach i w tej wynaturzonej formie na nowo budują świat literackiego pierwowzoru i filmowej adaptacji.

Felicję, która bywała Ofelią, w swoim opowiadaniu powołał do życia Kazimierz Brandys. Na podstawie jego tekstu Wojciech Jerzy Has w latach sześćdziesiątych nakręcił film, w którym głównych bohaterów z wielką klasą wykreowali Barbara Krafftówna i Zbigniew Cybulski. Scenariusz autorstwa Agnieszki Jakimiak jest luźno oparty na historii kobiety, dla której lot do Paryża był świetną okazją do przeanalizowania swojego życia. W towarzystwie obcego mężczyzny na fotelu obok, ma czas aby przypomnieć sobie tragiczną historię z Wiktorem Rawiczem w roli głównej.

Przedstawienie "Jak być kochaną" Bałtyckiego Teatru Dramatycznego w Koszalinie próbuje odpowiedzieć na pytanie, co po latach pozostaje nam w pamięci, co ludzki umysł wypiera, a co w naszej świadomości z biegiem czasu nabiera coraz ostrzejszych kształtów zamiast je stopniowo tracić. Między pięciorgiem aktorów nieustannie wymieniane są kwestie poskładane z pourywanych zdań, gierek słownych, skojarzeń, rymów, rytmów i powracających tematów. Na scenie przenikają się zagadnienia związane z niespełnioną miłością z czasów wojny, ryzykiem, poświęceniem, poczuciem kobiecości. Przenikają się też postacie, m.in. wtedy, gdy mówi Aleksandra Padzikowska, a słychać przecież Nataszę Aleksandrowitch lub w tych momentach, gdy pojedyncze słowa całej piątki (czasem tylko sylaby) łączą się powoli z innymi, by po chwili swobodnie popłynąć melodią kolejnej staromodnej piosenki sprzed lat.

Ten szalenie zdyscyplinowany pod kątem formalnym spektakl został wrzucony w przestrzeń, w której widzowie i aktorzy mają się nawzajem na wyciągniecie ręki: podesty o zróżnicowanej wysokości ustawione są między rzędami krzeseł. Mimo że Aleksandra Padzikowska, Natasza Aleksandrowitch, Artur Paczesny, Jacek Zdrojewski i Piotr Wawer stanowią zgrany, konsekwentnie prowadzony zespół, to przyjemność oglądać każde z nich z osobna: wiele scen granych jest w odległych krańcach sceny, więc niejednokrotnie trzeba zdecydować, kogo śledzić wzrokiem albo raczej za kim próbować nadążyć. Mimo początkowego wrażenia nieporządku, z czasem z tego chaosu wyłaniają się bardzo udane sceny, np. gdy nasi bohaterowie dzielą się instrukcją bezpieczeństwa z samolotu, gdy z kilku wypełnionych wodą kieliszków niespodziewanie płynie coś na kształt muzyki lub gdy mowa jest o samobójstwie i o dziwnie pozbawionym emocji groteskowym wyskoku przez okno.

"Jak być kochaną" jest przedstawieniem intrygującym i wciągającym, zapewne jednak szalenie trudnym do rozszyfrowania, jeśli nie ma się w głowie obrazów z opowiadania Brandysa lub z filmu Hasa. Na pewno łatwiej ogarnąć te rozsypane puzzle pamięci, kiedy wiadomo, kto kogo spoliczkował, skąd wzięły się obiady u państwa Konopków, jak rozumieć trochę słodkie i trochę irytujące "rififi" i skąd do diabła wziął się ten gigantyczny, pluszowy kangur?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji