Artykuły

KABARET APOKALIPSY

"Getto" Joshuy Sobola w mistrzowskiej Interpretacji Teatru Nowego z Poznania. Wspaniała muzyka, tylko bariera językowa ogranicza rozumienie tekstu i umniejsza ładunek emocjonalny sztuki balansującej przez to na granicy stereotypu.

Odwoływanie się do obrazów, czasem wręcz fotografii tylko, nazbyt często sprowadza rzeczywistość żydowskich gett z okresu II Wojny światowej do stereotypowych wizerunków wynędzniałych twarzy. Jest to obraz zubożony, pozbawiony czysto ludzkiego wymiaru. Bo przecież tam, w dzielnicach dotkniętych segregacją, toczyło się życie - nędzarze egzystowali obok bogaczy, którzy korzystając z sytuacji zbijali fortuny, podczas gdy współwyznawcy umierali z głodu na ulicach. Ludzka godność obok kolaboracji i upodlenia.

Odnaleziony na murze w Wileńskim getcie napis głosił: "Zabrania się przedstawień na cmentarzu". Joshua Sobol, izraelski pisarz, nigdy dotąd nie sięgał do tej tematyki. Ten jeden napis wystarczył wszakże za inspirację. Podjął poszukiwania, które doprowadziły go do zdumiewającego odkrycia: były dyrektor żydowskiego teatru w Wilnie przeżył i mieszka tuż obok, w Tel-Avivie.

Sobol napisał więc swoja sztukę praktycznie "pod dyktando", zapisawszy tym samym nową kartę pamięci o martyrologii Żydów.

Sztuka - w formie krótkich sentencji, gdzie dialog przeplata się z przepięknymi piosenkami - jest historią pewnej trupy teatralnej, lub bardziej ogólnie, fragmentem życia w getcie, życia podporządkowanego Niemcom z jednej strony, żydowskim dostojnikom z drugiej.

Spektakl zaczyna się bulwersującym monologiem jednego z ocalałych mówiącego w imieniu tych, których już nie ma. W monologu (i na scenie)pojawia się złowroga postać esesmana, miłośnika jazzu. Manipuluje on aktorami-śpiewakami, by zlikwidować wszystkich pod koniec spektaklu, po niepokojącym tańcu nazistowskich mundurów, sunących jak zjawy bez twarzy.

Znakomicie wykonana praca, dobrze skonstruowane przedstawienie w reżyserii Eugeniusza Korina wyklucza wszelką dwuznaczność estetyczną (w rodzaju okropności Liliany Cavani w kinie). Muzyka Jerzego Satanowskiego tworzy niepowtarzalny klimat melancholii, a jednocześnie oddaje tragizm sytuacji. Ten tragizm podkreśla dodatkowo scenografia Pawła Dobrzyckiego. Za pomocą ciemnego, bordowego woluru wywołał wrażenie zamknięcia, wręcz pułapki bez wyjścia. Do tego piekielny wagonik przetaczający się przez scenę z lewa na prawo.

Interpretacja jest mistrzowska, imponująca intensywnością gry polski artystów i wspaniałym aktorstwem każdego z nich.

Część spektaklu umyka jednak frankofońskiemu odbiorcy, który tu i tam może dostrzec schemat, wręcz stereotyp. Może jednak można było ułatwić mu odbiór?

Jedno jest pewne: każdy z nich może zapalić sobie własny kaganek - już niestety retrospektywnie - czytając tekst "Getta" w Manufakturze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji