Artykuły

...dla przyszłych mistrzów

Z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru przypominamy fragmenty przemówienia Jerzego Grotowskiego z okazji otrzymania doktoratu honoris causa Uniwersytetu Wrocławskiego.

,,W moim poczuciu istnieje ogromne zagrożenie kultury polskiej ideami komercjalizmu. Chciałbym Państwu powiedzieć, że to nieprawda, że prywatne fundacje, że poparcie wielkiego i małego kapitału, że sztuka samofinansująca się otwierają drogę dla teatru i dla wielkich zjawisk artystycznych. Chciałbym Państwa zapewnić, że jest to kłamstwo. Trzeba albo wielkiej naiwności, albo wielkiej nieprawdomówności, aby tego typu tezy głosić. Oczywiście, istnieje sztuka samofinansująca się, która jest potrzebna, jak music-hall, jak pewne formy sztuki rozrywkowej. Oczywiście, jest prawdą, że może być za dużo, w skali czysto ilościowej, instytucji artystycznych, że może ich być mniej. Ale instytucje artystyczne, które mają nieść jakiś określony rozwój, muszą być przedsięwzięciami na długą metę. Nie mogą być improwizacją. Nie jest prawdą, że można zbierać pieniądze u bogaczy i nie iść za ich gustami. Nie jest to prawdą, a dobrze znam świat, w którym istnieją tego typu zależności.

Chciałbym przestrzec Państwa przed przenoszeniem na grunt polski w dziedzinie teatru doświadczeń z zakresu Stanów Zjednoczonych. Przewaga merkantylizmu w sztuce doprowadziła tam prawie że do śmierci teatr jako zespół artystyczny, jako teatr zespołu. Takiego teatru w Ameryce prawie już nie ma. To, co się nazywa teatrami, to budynki, to impresariaty, gdzie najmuje się reżyserów. Reżyserzy, albo tak zwani casting directors, specjaliści od formowania obsad, najmują aktorów, którzy jak wyrobnicy po poddaniu tak zwanym auditions, są najmowani na trzy, cztery, pięć tygodni, i z tego robi się przedstawienie. Nie chciałbym, aby ten wzorzec, przed którym kłaniają się Polacy, spowodował, że na tej ziemi, na której teatr miał wielkie osiągnięcia, nastąpi śmierć teatru. Czy jest to zjawisko powszechne w skali Stanów Zjednoczonych? Nie. Na przykład istnieją zespoły baletowe, nawet bardzo wybitne. Na przykład istnieją znakomite zespoły muzyczne. Ale w teatrze tak się stało.

Teatr od czasu Stanisławskiego - jest to jasne dla każdego, kto traktuje tę dyscyplinę w sposób serio, z powagą - teatr wymaga bardzo długich procesów pracy. Dlatego potrzebne są zespoły. Zespoły nie są wieczne, umierają. Tak, jak mówił profesor Korzeniewski: wiek normalnego zespołu teatralnego, nawet twórczego, to wiek psa. Dziesięć, kilkanaście lat. Zgoda. Ale tych dziesięć, tych kilkanaście lat jest niezbędnych na to, aby zarysowało się coś, co jest perspektywą działania. Jeżeli aktorzy zbierani są przypadkowo do każdej premiery, jeżeli nie ma wspólnej pracy wokół jednego czy kilku reżyserów, wówczas praca aktora przypomina wycinanie lasów. Aktor zmuszony tym, aby natychmiast sobie poradzić albo w ogóle zejść z rynku, musi wykorzystywać to, co już wie i już umie. Czyli nic nie odkrywa. A sztuka na poziomie wysokim to odkrywanie, a nie eksploatowanie.

Wiem o tym, że kiedy zaczyna się komercjalizacja sztuki, to chroni się mistrzów. I zawsze jest ten argument: "No nie, mistrzów to my ochronimy, oni będą mieli warunki". Kiedy byłem w Opolu i na początku we Wrocławiu, ja nie byłem mistrzem. Byłem kontestowanym dziwakiem, buntownikiem, człowiekiem wprowadzającym pojęcia nieznane. Otóż wtedy była mi potrzebna ochrona. Jaka ochrona będzie dzisiaj dla tych, którzy zaczynają? Oto jest kluczowe zagadnienie. Nie dla mistrzów, tylko dla przyszłych mistrzów, dla tych, którzy dzisiaj zaczynają, którzy jeszcze są nieznani. Czy ochrona nad nimi będzie polegała na tym, aby biegali po różnych dobrodziejach, skupiali się na problemie zdobycia paru groszy i aby następnie mogli wyłącznie pozwolić sobie na cztery, pięć tygodni prób? Czy też będą znalezione jakieś inne formy, które pozwolą tym ludziom spróbować systematycznej, długofalowej pracy? Tutaj widzę punkt kluczowy: nie chronienie mistrzów, tylko chronienie tych, którzy są w stanie podjąć pracę długofalową, wtedy, kiedy nie są jeszcze mistrzami.

Myślę, że wzorcem dla teatru polskiego w tej dziedzinie, w dziedzinie mecenatu, powinna być Europa, a nie Ameryka. Powinny być takie kraje, jak dla przykładu Francja albo Włochy, kraje, w których istnieje tradycja, powiedziałbym nawet, wywodząca się jeszcze z okresu dworu, monarchii; tradycja, że sztuka ma istnieć, choćby dla chwały tego, że rządzą ludzie oświeceni. Nieważne są argumenty. Hipokryzja nieraz jest niezbędna do tego, aby jakieś wartości mogły przeżyć. W Europie Zachodniej istnieje inny rozwój - niekomercjalny - kultury. To znaczy, akceptuje się formy komercjalne i subwencjonuje się formy niekomercjalne. Na ile to możliwe, z wielkimi trudnościami, z wielkimi kłopotami, ale nie zakłada się, że teatr to industry, jak się zakłada w Ameryce''.

1991 by Jerzy Grotowski

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji