Artykuły

Zachwaien proporcje

Nie trzeba być historykiem literatury, aby stwierdzić, że "Fantazy" Słowackiego to utwór w którym w sposób olśniewający połączone zostały elementy komediowe i tragiczne. Reżyser sztuki Adam Hanuszkiewicz położył główny nacisk na stronę komediową. Zwłaszcza w stosunku do roli tytułowej, którą sam kreuje. Jego hrabia Fantazy to przede wszystkim pozer i kabotyn, upajający się sobą i swoimi frazesami. W ujęciu Hanuszkiewicza pozer ten jest jednak człowiekiem niemałej kultury i nawet chwilami potrafi zdobyć się wobec siebie samego na ironię i szyderstwo. Jest przy tym ten Fantazy Hanuszkiewicza w miarę śmieszmy, a nawet w swym pozerstwie rozbrajający. Niestety nie potrafił Hanuszkiewicz wydobyć tonu komediowego z innych komicznych postaci "Fantazego". Nie jest śmieszny totumfacki hrabiego - Rzecznicki, który niemal na naszych oczach zostaje rogaczem. Nie ma w sobie cienia patetycznego komizmu wykonawczyni roli hrabiny Idalii. (Rzecznickiego gra Seweryn Butrym, Idalię Hanna Bedryńska). Również hrabia Respekt - Józef Pieracki i jego małżonka - Elżbieta Wieczorkowska, dobrana parka, sprzedająca bogatemu hrabiemu córkę, jest szara, bez wyrazu, zabłąkana na pokoje hrabiowskie z dusznego saloniku mieszczańskiego.

Postacie, zarysowane przez Słowackiego, wyraźnie dramatycznie, zostały potraktowane przez inscenizatora i reżysera bez należytego pogłębienia. Jedynie Zofia Kucówna jako Diana w swym dialogu z Fantazym ukazująca otchłań cierpień, w którą ją wepchnęli rodzice, ma akcenty nie tylko prawdziwe, ale wstrząsające prawdą i prostotą. Wygnaniec Jan, którego gra Tadeusz Janczar, usłiował przekonać nas, jak bardzo związany jest ze sprawą, za którą deportowano go na daleką Syberię. Ale rola ta wymaga większego żaru wewnętrznego. Majora rosyjskiego, będącego w przeciwieństwie do przegniłego świata Fantazych, Respektów i Rzecznickich człowiekiem czystym i prawym, gra w konwencji patetycznej Juliusz Łuszczewski. Fakt, że umiera stojąc, przypisać należy zapewne temu, że reżyser świadomie nie chciał kończyć utworu momentem tragicznym.

Teatr Hanuszkiewicza przyzwyczaił nas do eksperymentów inscenizacyjno-reżyserskich. W zasadzie to szukanie nowych form wyrazu scenicznego, zbliżenia przeszłości do teraźniejszości, nie powinno budzić zastrzeżeń, zwłaszcza kiedy chodzi o utwory bądź przeniesione ze sceny z dziedziny prozy, bądź - jak - np. "Fantazy", nigdy przez autora nie oglądane na scenie. Wydaje się jednak, że obowiązywać tu winny pewne granice. Jeżeli więc, tak jak w "Fantazym", reżyser uwzględnia w stopniu najszerszym warstwę komediową, to usunięcie warstwy dramatycznej oraz romantycznej w całkowity niemal cień jest zubożeniem utworu. I jeszcze jedno - sztuki tego rodzaju jak "Fantazy", zwłaszcza ukazane w nowym świetle, wymagają świetnych wykonawców. Kiedy ich brak, to co u poety lśni najcudowniejszym blaskiem, staje się szare, płaskie, wyświechtane. Zubożeniem utworu typu "Fantazego" jest również brak dbałości o wyrazistość słowa. Słowacki zasłużył sobie na to, aby dochodziło ono do widza i słuchacza w całej swojej niepowtarzalnej wspaniałości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji