Artykuły

Jarzyna nieświeży

Festiwal Spielart w Monachium: Grzegorz Jarzyna pokazał "Uroczystość", Katarzyna Kozyra "Święto wiosny"

Grzegorz Jarzyna musiał być zaskoczony recenzjami, jakie ukazały się w niemieckiej prasie po jego "Uroczystości", która w ubiegłym tygodniu zainaugurowała festiwal Spielart w Monachium. Jarzyna w Polsce uważany jest za czołowego innowatora, tymczasem w Monachium jego spektakl oparty na filmie Dogmy "Festen" krytyka porównała do teatru Stanisławskiego i Czechowa sprzed stu lat.

Czy to polski teatr się spóźnia, czy europejski wyprzedza? Bliższa prawdy jest druga odpowiedź: na monachijskim festiwalu każdy spektakl opowiadający historię w tradycyjny sposób uchodziłby za muzealny staroć. Szef artystyczny przeglądu Tilmann Broszat prezentuje tu niemal wyłącznie teatr nazywany postdramatycznym, który jest zaprzeczeniem wszystkiego, co tak ceni się na polskich scenach - sztuki interpretacji wielkiej literatury, psychologicznego aktorstwa czy wspaniałych obrazów. W Monachium aktorzy zwracają się wprost do publiczności, przedstawienia tworzą z fragmentów przypadkowych tekstów, a za dekorację wystarcza im naga scena.

Nawet bez pozorów

Rosjaninowi Jewgienijowi Griszkowcowi, który występuje tu ze swoim monologiem o marynarzach z pancerników z I wojny światowej, za scenografię wystarczają trzy krzesła i stolik z butelką wina. Dla tych, którzy potrzebują złudzenia, że są w teatrze, ma maszynę do puszczania dymów i miskę z wodą, po której pływają stateczki z papieru wyobrażające pancerniki.

Belgowie z Needcompany nie tworzą nawet pozorów tradycyjnego widowiska. Przed występem zachorowała jedna z aktorek i jej rolę przeczytał z kartki reżyser, ale gdyby nie uprzedzono o tym publiczności, pewnie nikt nie zauważyłby zmiany.

Tim Etchells, szef teatru Forced Entertainment, kilka lat temu radził dramaturgom: "Piszcie we fragmentach, nie myśląc za ciężko. Rozrzućcie tekst na podłodze. Pozwólcie wykonawcom, żeby podnosili to, co chcą. Zaufajcie przypadkowi". Brytyjski spektakl "Bloody Mess" ("Cholerny bałagan") jest dokładną realizacją tej teorii; nie widziałem jeszcze w życiu takiego chaosu na scenie. Klauni rzucają krzesłami, technicy nieustannie próbują mikrofony, nadzy faceci ganiają po scenie z gwiazdami z papieru, kobieta w stroju orangutana rozrzuca na widowni popcorn, a do tego ostre dźwięki przebojów Deep Purple - ktoś, kto trafiłby do teatru z ulicy, chwyciłby za telefon, by dzwonić po pogotowie albo policję.

Teraz Witkacy

Na sympozjum towarzyszącym festiwalowi zadawano pytanie o przyszłość polskiego teatru w zmieniającej się Europie. Hasło brzmiało: "Kantor, Grotowski i co dalej?". Odpowiedź jest paradoksalna: dalej tylko Witkacy, bo to on przeszło 70 lat temu nakreślił wizję teatru "czystej formy", gdzie spektakl tworzą przypadkowe ciągi zdarzeń, im dziwniejsze i bardziej zaskakujące, tym lepsze.

W duchu Witkacego tworzy teatr Cinema z Michałowic, który obok Komuny Otwock reprezentował Polskę na Spielart. "Słownik sytuacji", zrealizowany wspólnie z Niemcami, to zbiór absurdalnych zdarzeń w scenerii przypominającej zaplecze poczty. Grupa mężczyzn i kobiet w granatowych fartuchach wykonuje szereg czynności, z których polerowanie łysych głów chusteczką należy do najbardziej sensownych. Reżyser Zbigniew Szumski osiągnął mistrzostwo w nonsensownym humorze. Problem w tym, że jego spektakle poza wyrafinowaną formą nie oferują refleksji o rzeczywistości, co można zresztą powiedzieć o większości tych postdramatycznych uciech.

Może dlatego największe wrażenie robi w Monachium "Święto wiosny", instalacja wideo Katarzyny Kozyry do muzyki Igora Strawińskiego. Bohaterem jest tu nagie ludzkie ciało w paroksyzmach tańca. Siłą instalacji jest nieubłagana precyzja, z jaką Kozyra animuje starych ludzi, jakby to były papierowe lalki poruszane sznurkiem. Kozyra najlepiej uchwyciła ukryty sens dzisiejszej kultury, podważającej normy i konwencje. Postawiła widzów twarzą w twarz z doświadczeniem egzystencji widzianej jako groteskowy danse macabre. Prowokacja jest tym silniejsza, że praca Kozyry jest prezentowana w monumentalnym Haus der Kunst, w którym w latach 30. naziści urządzili słynną wystawę "Entartete Kunst" - "Sztuka zwyrodniała" - piętnującą wszelkie odchylenia od narodowosocjalistycznego wzoru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji