Artykuły

W Moskwie pytają o Lupę i Warlikowskiego

Jestem w Moskwie, ale zamiast o rosyjskim teatrze muszę wciąż dyskutować o polskim. Nie istnieją Fokin, Fomienko, Moguczij, Krymow, wszyscy chcą ze mną gadać o Lupie, Warlikowskim, Jarzynie, Kleczewskiej - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

Kiedyś Rosjanki pytały mnie, czy znam Janusza Wiśniewskiego, przy czym nie chodziło o reżysera teatralnego, ale o autora bestsellerowej powieści "Samotność w sieci", która w Rosji osiągnęła rekordowe nakłady. Teraz pytają, czy mam telefon do Sebastiana Pawlaka, aktora Mai Kleczewskiej.

Największe emocje wywołuje Krystian Lupa, który po zeszłorocznym sukcesie "Persony. Marilyn" pokazanej w Moskwie w ramach polskiego programu festiwalu Złota Maska stał się w teatralnej Rosji niemalże Bogiem. Wynotowuję z portali i blogów tytuły, jakim go obdarzają wielbiciele: Guru Polskiego Teatru, Stary Hipis, Czarodziej, Prowokator, Hipis z Półwiekowym Stażem, Artysta z Wykształcenia i Prowokator z Powołania, Nauczyciel Całego Pokolenia Polskich Reżyserów, i wreszcie ostatnie, najdłuższe, ale chyba najtrafniejsze: Jeden z Najbardziej Nieobliczalnych Teatralnych Mistrzów, Który Twierdzi, że Prawdziwy Reżyser Nigdy Nie Wie, Czego Chce.

W ubiegłym tygodniu Lupa wrócił do Moskwy z obiema częściami "Persony" z Teatru Dramatycznego, wywołując nową falę entuzjazmu. Dina Goder napisała w "Moskowskich Nowostiach", że "Ciało Simony" to spektakl, który "zmienia nasze przekonania o możliwościach i w ogóle znaczeniu teatru, jeden z tych, które przydarzają się nam jak ważne zdarzenia w naszym życiu". Prasa pisze o magicznej sile teatru Lupy, porównuje jego przedstawienia do transu, zachwyca się aktorstwem. W blogerskim portalu "Żywyj Żurnal" powtarzają się pytania, które słyszałem kiedyś w Polsce po wizytach spektakli Castorfa i Marthalera: "Dlaczego u nas nie powstają takie przedstawienia?".

Nie da się zaprzeczyć, że zeszłoroczne prezentacje polskiego teatru w Moskwie przeorały świadomość rosyjskich widzów i twórców. U Polaków znajdują to, czego brakuje im u siebie: ostrą polityczną tematykę, innowacyjny język, nowoczesną pracę z aktorem. Zmieniły się role - polski teatr dla Rosjan jest dzisiaj takim samym punktem odniesienia jak niemiecki dla Polaków w latach 90. Za tydzień Krzysztof Warlikowski, uczeń Lupy, odbierze w Moskwie nagrodę za najlepszy zagraniczny spektakl ubiegłego sezonu w Rosji dla "(A)pollonii". Kiedy opowiedziałem moskiewskim znajomym, że laureat nie ma gdzie pokazywać w Warszawie swych przedstawień, że teatr Grzegorza Jarzyny może wkrótce znaleźć się na bruku, a sam Lupa nie będzie już więcej reżyserował w Dramatycznym, bo władza zmienia tam dyrekcję, słuchali w osłupieniu. A potem obiecali, że jakby co, to żeby dzwonić. Dla Polaków muszą się w Moskwie znaleźć teatry.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji