Artykuły

Warszawa. Plakat z mordercą na Pałacu Kultury

Na Teatrze Dramatycznym wisi gigantyczny portret Andersa Brevika, zamachowca z Oslo i wyspy Utoya. - To promocja wizerunku mordercy - burzą się internauci. - To sztuka - odpowiada teatr.

Portret jest ogromny, ale lekko rozmazany. Wygląda tak, jakby to były piksele wyświetlane na ekranie. Twarz właśnie sądzonego norweskiego mordercy jest rozpoznawalna z odległości. Nie ma wątpliwości - to Breivik w mundurze.

I być może toczący się proces sprawił, że o reklamowym plakacie zrobiło się głośno dopiero teraz, choć wisi na elewacji Pałacu Kultury już jakiś czas. Twarz Brevika reklamuje sztukę "Kto zabił Alonę Iwanowną" [na zdjęciu], inspirowaną "Zbrodnią i karą" Fiodora Dostojewskiego. I choć jej premiera odbyła się w lutym, burza wybuchła teraz, kiedy zdjęcia ogromnego plakatu rozwieszonego między kolumnami PKiN pojawiły się na Facebooku.

W poniedziałek w sieci zamieścił je Jan Gebert. Zdjęcie było zrobione wieczorową porą. Pod Teatrem Dramatycznym (i twarzą Breivika) stoją i siedzą na schodach tłumy ludzi. Gebert napisał: "Breivik nie jest zwykłym mordercą, o którym dowiadujemy się z mediów. Zastrzelił kilkadziesiąt osób, przeprowadził zamach bombowy. Skala zbrodni Breivika stawia go w szeregu siepaczy nazistowskich, stalinowskich czy terrorystów muzułmańskich. I tak, jak wizerunki morderców z obozu Auschwitz, Katynia czy sprawców zamachów na World Trade Center nie są poddawane publicznej analizie sztuki, tak i ten morderca powinien zostać jednoznacznie poddany krytyce. Tymczasem plakat powieszony w przestrzeni publicznej bez komentarza, bez kontekstu staje się promocją wizerunku tego mordercy (...). Nie chcę, aby jego twarz gdziekolwiek mnie witała, zwłaszcza w centrum miasta".

W internecie rozgorzała dyskusja. Ktoś napisał: "Po cholerę to? Brak pomysłów? To nie sztuka, tylko reklama. To jest <> poniżej pasa". Ale ktoś inny zauważył: "Czytając kulturę, musimy pamiętać o kontekście. Czym innym byłby ten plakat, gdyby reklamował polityczny wiec. Nie mieszajmy języka polityki i sztuki".

Oświadczenie w tej sprawie wydali przedstawiciele Teatru Dramatycznego. Katarzyna Szustow napisała w nim m.in., że spektakl to "próba odpowiedzi na pytanie, kim jest współczesny zabójca. Co popycha go do zbrodni? I jaka jest społeczna reakcja na popełniane przez niego czyny?". Zaznacza, że autor plakatu, Paweł Nowicki, wykorzystał znany, rozpowszechniany przez media wizerunek Breivika, zresztą jednego z bohaterów sztuki. W samym spektaklu jego postać - jak zapewnia Szustow - jest jednoznacznie negatywna. Ale zauważa: "Jednak negatywny stosunek do pewnych postaci historycznych czy wydarzeń nie oznacza, że nieprzywoływanie ich (...) jest dobrym rozwiązaniem. Cenzurowanie obrazów nie może być sposobem na radzenie sobie z traumą zbrodni, ze zrozumieniem, skąd ona wyrosła, i jak można jej się ustrzec".

Akcja promocyjna sztuki 20-letniego debiutującego reżysera Michała Kmiecika na pewno odniosła skutek. Usłyszała o niej (i o plakatach z Breivikiem w Warszawie) cała Norwegia. Obszerny artykuł na ten temat zamieścił tamtejszy tabloid "Verdens Gang".

***

Celebryta Breivik - komentarz Izabeli Szymańskiej

Jan Gebert zarzuca Teatrowi Dramatycznemu, że umieszczając rozmazane zdjęcie Andersa Breivika na plakacie, promuje się poprzez postać zbrodniarza. Gdyby iść tym tropem, należałoby protestować przeciwko publikowaniu zdjęć z procesu na pierwszych stronach gazet.

To ważne pytanie: jak pisać i mówić o przemocy, by oddać grozę sytuacji, a jednocześnie nie zachęcać nikogo do popełniania zbrodni? W sztuce głównym oskarżonym o propagowanie zła jest Quentin Tarantino. W jego filmach krew leje się strumieniami, trup ściele się gęsto, przemoc jest tak atrakcyjna jak zabawa. W Stanach Zjednoczonych były przypadki, kiedy młodociani przestępcy, przyznając się do popełnienia zbrodni, mówili, że były one zainspirowane filmami reżysera.

Dziś oskarżeni o zbrodnie, zarówno Breivik, jak i rodzice Madzi z Sosnowca, są niemal codziennymi bohaterami portali plotkarskich. Możemy przeczytać relacje z procesu, informacje o tym, że matka Madzi przefarbowała włosy, gdzie obecnie się znajduje. Informowanie o osobach podejrzanych o morderstwo na równi z celebrytami może prowadzić do katastrofy. Pokazał to już właśnie Tarantino, który był współtwórcą scenariusza filmu "Urodzeni mordercy" w reżyserii Oliviera Stone'a. Dwójka głównych bohaterów rabuje, zabija i ucieka z miasta do miasta. Ściga ich cały kraj. Trafiają na okładki magazynów plotkarskich i tym samym stają się gwiazdami. Pociągają za sobą innych więźniów, wzniecają bunt. Sytuacja jest już nie do opanowania.

"Plakat powieszony w przestrzeni publicznej bez komentarza, bez kontekstu, staje się promocją wizerunku tego mordercy" - pisze Jan Gebert, ale swój protest opiera właśnie na braku kontekstu. Przy zdjęciu wydrukowanym na tle mozaiki z baru Prasowego podany jest reżyser, nazwa teatru, w którym przedstawienie jest grane. Aby dojść do wniosku, czy teatr promuje idee Breivika, należałoby zobaczyć spektakl, a żadnych oznak takiego poznania Gebert nie zdradza. Jego internetowy sprzeciw przypomina raczej pocięcie szablami przez Daniela Olbrychskiego zdjęcia z wystawy "Naziści" w Zachęcie czy, w tej samej galerii, atak posła Wojciecha Tomczaka na rzeźbę przedstawiającą Jana Pawła II przygniecionego meteorytem. Były to protesty, przy których najwięcej mówiło się o samym protestujących, a nie temacie protestu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji