Szczecin. Pięćdziesiątka Michała Janickiego
Młodość przychodzi z wiekiem. Trzeba się tego trzymać - radzi Michał Janicki, aktor Teatru Polskiego i szef artystyczny Teatru Kameralnego, któremu właśnie stuknęła pięćdziesiątka.
Z okazji jubileuszu poprosiliśmy popularnego aktora o kilka zdań refleksji.
Ewa Podgajna: Dzień dobry. Jak się czuje artysta po pięćdziesiątce?
Michał Janicki: Jest pani pierwszą, która mi to dziś pamięta. Bo ja od pewnego czasu zacząłem postępować jak Stefania Grodzieńska. Grubo sobie dodawała i słuchała: "Pani ma 85 lat?! A wygląda na 60". Ładnych rzeczy można się o sobie dowiedzieć. Ja też oszukiwałem i sam się w tym pogubiłem. Ale Zofia [żona - red.] mi policzyła, że jak jestem rocznik 1962, to kończę 50 lat. 50 milionów to jest coś, ale 50 lat? Biorę je z godnością na klatę. Zęby wszystkie już wyrosły. Mózg się już też wykształcił. W karcie wozu nadbagaż, jakieś 15 kg. O! To może być moje zobowiązanie urodzinowe. Przestaję jeść i zaczynam się odżywiać.
Na jakie role pan teraz czeka?
- Biorę co dają. Choć chciałbym zagrać w dobrym towarzystwie, np. Zbigniewa Zamachowskiego. Kazimierz Brusikiewicz mówił, że młodość przychodzi z wiekiem. Trzeba się tego trzymać. I od tej pory fotografuję się tylko na tle zabytków.