Artykuły

Warszawa. "Darkroom" po raz dwusetny

25 maja o godz. 19.30 Och-Teatr zagra po raz 200. "Darkroom" w reż. Przemysława Wojcieszka.

"Darkroom" to mroczny labirynt, w którym nie wiadomo, jak się poruszać. I nigdy nie wiadomo, na co można trafić. Wojcieszek przeniósł akcję powieści do Polski, historie jej bohaterów zderzył z problemami młodych i starych Polaków. Historia przyjaźni dziadka - podrywacza aktywisty Radia Maryja i geja. Opowieść o miłości, o dwóch związkach, małżeńskim i gejowskim, o bezrobociu, trudnych wyborach, przyjaźni i leku przed samotnością. Drastyczne, bolesne, zabawne, o nas, o Polsce. Dotykające.

"Darkroom" wystawiany jest od 6 lat z niesłabnącym powodzeniem i to pierwszy spektakl wyprodukowany przez Fundację Krystyny Jandy Na Rzecz Kultury, który osiągnął 200 prezentacji. Z tego tytułu pozwolimy sobie na małą sentymentalną podróż. Oto list Krystyny Jandy do publiczności napisany przy okazji premiery spektaklu w Teatrze Polonia:

Moi Drodzy, Szanowna Publiczności,

uczę się być kierownikiem artystycznym tego miejsca, tego teatru. Uczę się każdego dnia i w każdej chwili. Mam z tym niemałe trudności, bo też problemy, jakie przede mną stają, decyzje, jakie muszę podjąć i sprawy rozsądzić, nie są tu proste. Artystyczne, obyczajowe, światopoglądowe, osobowościowe, charakterologiczne i wszelkie inne. Sama jestem i aktorką i reżyserem, wspólodczuwam z aktorami grającymi tutaj, z reżyserami, rekwizytorami, suflerami, scenografami, byłam zawsze jedną z nich, po tamtej stronie rampy i teraz niejednokrotnie trudno mi stanąć przed Nimi jako ktoś, kto wymaga od Nich ograniczeń, rezygnacji, ustępstw, ukłonu w stosunku do tego w trudach rodzącego się teatru, nie mojego, naszego, wspólnego teatru, bo tak go traktuję. Miejsca, w którym wszyscy, i ci, którzy już z nami tu pracują i wszyscy inni, którzy, mam nadzieję, będą pracować, będziemy mogli opowiadać Wam różne historie, pokazywać radości, lęki, obawy, sprzedawać marzenia i tęsknoty. Trudno i mnie i im, ale wszyscy się tu uczymy i powoli rozumiemy, jakie miejsce, jaki teatr się rodzi.

Tym razem dostajecie spektakl odmienny. Ja sama jestem nim zaskoczona. Tekst pana Wojcieszka powstawał "w trakcie", spektakl urodził się w "w biegu", między dniami, zdarzeniami, telefonami, zdominowany osobowością reżysera i autora tekstu. Spotykałam się z tym spektaklem sporadycznie podczas prób, od czasu do czasu i z mieszanymi uczuciami. Ćwiczyłam własną niecierpliwość i przyzwyczajenia, które wyrobiłam w sobie przez długie trzydzieści lat teatralnych zmagań. Uderzałam sama siebie po łapach, kiedy chciałam ingerować. Powtarzałam sobie, że twórcy, a przede wszystkim młodzież teatralna, musi się wypowiedzieć "niepohamowanie", wedle własnego gustu, sumienia i przekonań. Prawie całe moje życie zawodowe upływało pod pręgierzem cenzury i nienawidziłam tego żywiołowo, a sprawa cenzury wraca dziś po latach znów jako temat. Jako "szefowa" tej sceny dalej brzydzę się cenzurą i jakąkolwiek ingerencją. Ingerencją zarówno merytoryczną jak stylistyczną czy formalną. I tego jestem pewna, to musi być teatr swobodnych wypowiedzi.

Dostajecie spektakl, który jest rodzajem politycznego, społecznego felietonu gazetowego. Dostajecie tekst, który jest jakby zapisem chwili, szczerym, zrobionym z potrzeby, bo to wiem, na ile jest uniwersalny i jak długo będzie aktualny, tego nie wiem, tego pewnie nie wie nikt. Ale spektakl trwa też chwilę, jak wiemy. Pozostaje we wspomnieniach tych, którzy widzieli któryś z wieczorów....

Mam nadzieję, że tego rodzaju współczesny, aktualny, gorący jeszcze tekst, który nawet nie ostygł po "wyjęciu z piekarnika" potrzebny jest nam wszystkim, po to choćby żeby nas sprowokować do myślenia.

Życzę dobrych wieczorów.

Krystyna Janda

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji