Artykuły

Trzeba kochać to, co się robi, inaczej życie traci sens

Bez jej determinacji nie byłoby "Mazowsza". Ale czy nigdy nie żałowała decyzji o porzuceniu sceny?

Ta znajomość rozwijała się powoli. - Zauroczył mnie swoją muzyką, imponowała mi też jego wiedza - pisała oględnie we wspomnieniowej książce "Nie żyłam samotnie". On tęsknił za nią. "I świat się nie kręci, coś słońce nie wschodzi" - pisał jej w smutnym liście, kiedy z jakichś powodów musiała wyjechać z Warszawy. Zdjęcie z pierwszych wspólnych wakacji z Mirą Tadeusz Sygietyński nosił w portfelu do końca życia.

Dla niej chciał się zabić Marian Hemar

W połowie lat 30. Mira Zimińska była wielką gwiazdą. W "Qui pro Quo", najlepszym przedwojennym polskim kabarecie, teksty pisał dla niej Julian Tuwim i Marian Hemar. Ten ostatni kochał się w niej nieszczęśliwie, na ławce we lwowskim Stryjskim Parku próbował się z jej powodu zabić (kula przeszła tuż obok serca). Wspólne życie nie było im pisane: on poślubił aktorkę Marię Modzelewską, ona została żoną Tadeusza Sygietyńskiego, kompozytora, który pisał muzykę między innymi dla jej kabaretu. I dla niego, i dla niej było to drugie małżeństwo: pierwszym mężem Miry był akompaniator Jan Zimiński, po którym zostało jej nazwisko (wyszła za niego w wieku 16 lat, rozwiedli się po kilku latach), żoną Sygietyńskiego była pewna śpiewaczka operowa.

Z czasów przedwojennych najbardziej pamiętany jest duet Zimińskiej i Adolfa Dymszy: zagrali razem w wielkim przeboju kinowym, filmie "Każdemu wolno kochać" z roku 1933. W dużym stopniu to za sprawą Dymszy Zimińska-Sygietyriska wyszła z więzienia na Pawiaku (gestapo aresztowało ją we wrześniu 1940 roku). Adolf Dymsza miał do niej potem żal, że nie świadczyła na jego korzyść, kiedy powojenny sąd koleżeński ZASP zakazał mu na pięć lat występów w stołecznych teatrach za to, że w czasie wojny grał w koncesjonowanych teatrach niemieckich. Unikał z nią kontaktów.

Po śmierci męża została "Panią na Mazowszu"

Mira Zimińska-Sygietyńska po wojnie nie wystąpiła na scenie nie tylko z Dymszą: w ogóle zrezygnowała z kariery aktorskiej, by spełnić dane mężowi w czasie wojny przyrzeczenie, że wspólnie założą zespół śpiewający pieśni ludowe. I to za sprawą "Mazowsza" (powstałego w 1948 roku), a nie przedwojennych sukcesów, pamiętamy dziś jej nazwisko. - Nie miała łatwego charakteru - wspomina Zimińską-Sygietyńską Irena Santor, która w "Mazowszu" spędziła osiem lat (do 1959 roku). - Sygietyński brał naszą stronę w sporach z żoną. Po śmierci męża (zmarł w 1955 r.) to Mira Zimińska-Sygietyńska kierowała zespołem, była z nim związana właściwie do końca (zmarła w 1997r.), za jej dyrekcji "Mazowsze" stało się jednym z PRL-owskich znaków firmowych. - Trzeba kochać to, co się robi, inaczej życie traci sens - mawiała o swej pracy. Ale kto wie, czy sama nie żałowała decyzji o usunięciu się ze sceny. Nawet dla "Mazowsza".

***

Personalia:

Urodzona: 22 lutego 1901 roku w Płocku jako Marianna Burzyńska.

Kariera: Aktorka teatralna, kabaretowa i filmowa. Zagrała m.in. w "Każdemu wolno kochać". "Manewrach miłosnych", "Papa się żeni", "Ada to nie wypada". W 1948 roku wraz z Tadeuszem Sygietyńskim założyła zespół "Mazowsze"

Prywatnie: Jej pierwszym mężem był Jan Zimiński, drugim Tadeusz Sygietyński.

Zmarła: 26 stycznia 1997 roku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji