Artykuły

Co wydarzyło się w Sosnowcu

"Korzeniec" w reż. Remigiusza Brzyka w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu. Pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.

W mieście, gdzie niemowlęta wypadają ze "śliskich kocyków", nie wystarczy opłakać zmarłej dziewczynki i obśmiać poszukiwaczy sensacji. Potrzebny był sposób, by odbić się od "afery" ku historii. Daje go spektakl "Korzeniec".

- Nadajemy dla Państwa najświeższe informacje z miejsca, gdzie nic się nie dzieje, bo wiemy, że tylko to Państwa interesuje - ile razy 12-letni Janek Kiepura (Jarosław Tyran) słyszał te słowa od redaktora "Iskry" Waleriana Monsiorskiego (Grzegorz Kwas)? Redaktor sosnowickiego pisma z powieści prof. Zbigniewa Białasa "Korzeniec" (2011) nie mówił rzeczy niesprawdzonych. Latami udoskonalał przepis na sensacje wieku XX, XXI, a może i kolejnych. Patrząc, jak gazeciarz Kiepura kilogramami znosi do redakcji niesprzedane numery, po kolei rezygnował z tematów "konflikty etniczne", "konflikty społeczno-ekonomiczne", "wielka polityka", "polityka lokalna". W końcu okazało się, że mieszkańców położonego na styku trzech cesarstw (Drei Keiser Ecke - Trójkąt Trzech Cesarzy) miasta, które dorobiło się na handlu świniami i nawet "pachnie już metropolią", nie interesuje nawet piłka nożna. Wyglądało na to, że na łamach "Iskry" pozostaną tylko kolejne odcinki "Oków namiętności" Klandestyna Bizuknota, dające mieszkańcom wielokulturowych Sosnowic chwilę wytchnienia między świniobiciami, porodami a premierami w Teatrze Zimowym.

I nagle, w czerwcu 1913 roku - zdarzył się cud. Morderstwo.

Upadek prasy

Bezgłowe ciało na torach ożywiło całe miasto. Polscy szwarcownicy (Aleksander Blitek, Tomasz Muszyński) i Żydowski aptekarz (Wojciech Leśniak), fińska guwernantka (Agnieszka Okońska) bogaczy Dietlów i socjalizujący artyści z sosnowickiego Berliner Ensemble - wszyscy pytali "Kto zabił?". Kto zabił glazurnika A. Korzeńca (Grzegorz Kwas), króla sosnowickich kafelków, męża Jadwigi "Klaudestyn Bizukont" Korzeniec (Maria Bieńkowska)?

Nagrodzona przez internautów ("Czytam e-magazyn o książkach" i "granice.pl wortal literacki) książka prof. Zbigniewa Białasa to nie tylko kolejna polska powieść "retro". Nie tylko jeden z wielu poruszonych portretów w sepii, jakich doczekały się Wrocław (w kryminałach Marka Krajewskiego), Gdańsk (dzięki Pawłowi Huelle) czy Śląsk ("Cholonek" Janoscha). Według "Korzeńca" można by natychmiast nakręcić trzymający w napięciu wieloodcinkowiec miary "The Killing" czy "The Wire" ("Prawo ulicy") - seriali kryminalnych, w których zbrodnie to tylko pretekst, by pokazać, jak działa i degeneruje się system sprawiedliwości, edukacji, ochrony mniejszości. Ale w 2012 roku "Korzeniec" brzmi już inaczej. To opowieść o mieście, które nagle zmieniło się w podstawkę pod znicze, pluszaki w żałobie i statywy fotoreporterów. Sosnowiec stał się scenografią spektaklu "tajemnica śmierci małej Madzi", w który zaangażowali się psychiatrzy, jasnowidze, detektywi i Katarzyna Cichopek.

Reżyser Remigiusz Brzyk i dramaturg Tomasz Śpiewak znaleźli w "Korzeńcu" materiał na spektakl o głodzie sensacji, który nie pozwala wyczuć historii. Wydaje się, że opowiadają o tajemniczym morderstwie w Sosnowcu z naiwnością i prostotą, jakby "nic się nie stało, Polacy". Akcja nie dzieje się nawet w Sosnowcu, ale w Sosnowicach - taki właśnie napis ("A. Korzeniec - Sosnowice") znajduje się na kaflu, który zainspirował prof. Białasa do napisania powieści.

Znicz dla glazurnika

Alojzy Korzeniec wydaje się panem życia, człowiekiem z żelaza, marmuru i gliny wypalonej na twardo. Obnosi się z sukcesem. Uwodzi żydowską służącą (Edyta Ostojak). Ściga się po mieście z artystami "sosnowickiego Berliner Ensemble", gdy szarpie lejcami przewieszonymi między pustą sceną i wypełnioną widownią Teatru Zagłębia w Sosnowcu, w tle nie przewijają się projekcje wideo. Twórcy spektaklu skrupulatnie gromadzili materiały dokumentalne z początku XX wieku. Korzeniec pędzi więc między powiększonymi setki razy bladymi pocztówkami "z epoki". Celnicy na granicy trzech cesarstw mają przepisowe mundury w nierozróżnialnych kolorach: "feldbraun", "grün grau", "blaugrau".

Delikatne zapasy ze współczesnością zaczynają się dopiero po morderstwie. Redaktor Monsiorowski w trosce o wizerunek informatora, kolejarza O., przez całą scenę wywiadu przytrzymuje mu na wysokości oczu ciemny pasek. Widok tłumu gromadzącego się w miejscu tragedii ze zniczami, flagami i hasłami: "Pamiętamy", mimo kostiumów jest aż nazbyt znajomy. Lokalny kombinator Lubelski (Piotr Bułka) na wszelki wypadek trzyma zwiedzających miasto Japończyków z dala od punktów centralnych żałoby, bliżej zaś miejsc tak niewinnych jak ubojnia świń czy teatr.

Utrzymany w klimacie nowoczesnego, trzeźwego sentymentalizmu "Korzeniec" Remigiusza Brzyka i Tomasza Śpiewaka łączy kryminał i opowieść o tym, jak tworząc newsy, przegapiamy faktyczne wydarzenia - w tym wypadku wybuch I wojny światowej, faktyczny początek XX wieku.

Spektakl powstał pod nową dyrekcją artystyczną Doroty Ignatjew i wydaje się najlepszym, co mogło wydarzyć się w tym miejscu i w tym momencie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji