Artykuły

Wspomnienie: Jan Koecher (6.01.1908 - 11.05.1981)

Dziś przypominam Janka Kochera, który odszedł trzydzieści lat temu. Mojego kolegę i przyjaciela. Człowieka niezwykłej szlachetności.

Niezapomnianego Stanisława Moniuszkę w filmie "Warszawska premiera" o przygotowaniach i prapremierze "Halki" w Warszawie. Kiedy w latach pięćdziesiątych ubiegłego stulecia zamierzano zrealizować film o Moniuszce, zaczęto szukać odpowiedniego wykonawcy. Zrobiono setki próbnych zdjęć, jak się wtedy mówiło o castingu, ale nie znaleziono odpowiedniego kandydata do tej roli. Janek Koecher pracował wtedy w Łodzi w Filmie Polskim jako doradca i asystent reżysera. Któregoś dnia ktoś zwrócił na niego uwagę i powiedział, że jest podobny do Moniuszki i że to on powinien grać tę rolę. Próbne zdjęcia to potwierdziły i w ten sposób został w historii polskiego kina Stanisławem Moniuszką tak jak Czesław Wołłejko Chopinem.

Nakręcił potem szereg innych filmów - "Kalosze szczęścia", "Mąż swojej żony", "Historia współczesna", "Wyspa złoczyńców", "Popioły", "Paryż - Warszawa bez wizy", "Lalka", a także seriali telewizyjnych, takich jak "Stawka większa niż życie" czy "Miłość Balzaka" - ale stale kojarzono Go ze Stanisławem Moniuszką. Niestety tak często bywa, gdy się gra wielkie postacie historyczne.

Janek był nie tylko świetnym aktorem, ale także reżyserem, z którym świetnie się pracowało. Szybko znajdował wspólny język z wykonawcami. Nigdy nie zabiegał o swoje sprawy. Zabiegał o sprawy innych. Był wspaniałym kolegą. Walczył o godność aktora. Działał w różnych organizacjach społecznych. Był człowiekiem skromnym i sympatycznym, wzbudzającym zaufanie. O dużej wiedzy i talencie. Ze względu na serce powinien się oszczędzać, ale często zapominał o tym. To raczej otoczenie troszczyło się o jego serce. Po każdym zawale, a miał ich kilka, wracał do teatru ze zdwojoną energią.

Kochał teatr i ludzi. Dużo reżyserował w Polskim Radiu. Przez wiele lat zaproszony przez Niego do cyklicznej audycji "Spotkanie z historią", którą reżyserował i która cieszyła się ogromnym powodzeniem, zwłaszcza wśród młodzieży, miałem okazję z nim pracować i poznać go bliżej. Brali w niej udział wielka aktorka Zofia Małynicz jako Historia oraz Żenia Herman, Tadzio Woźniak i ja jako uczniowie.

Cóż to była za rozkosz spotykać się z Nim i moimi kolegami raz na tydzień w studiu Polskiego Radia. Zżyliśmy się ze sobą.

Był profesjonalistą wysokiej klasy. Człowiekiem pogodnym, taktownym, znakomicie wychowanym, o dużym poczuciu humoru. Witając się, zawsze podawał rękę i mówił: "ciach". To "ciach" przeszło do historii. Przypomniała mi to moja przyjaciółka, mieszkająca we Francji, Lodzia Prusinowska, która wtedy pracowała w Polskim Radiu, w dziale młodzieżowym.

Urodził się w Warszawie 16 stycznia 1908 roku. Ukończył przedwojenny PIST, czyli Państwowy Instytut Sztuki Teatralnej w Warszawie, w roku 1933. Po studiach zaangażował się do Torunia, do Teatru Miejskiego.

Tam debiutował na scenie rolą Lechona w "Lilli Wenedzie" Juliusza Słowackiego. Po rocznym pobycie powrócił do Warszawy. Występował u Juliusza Osterwy w Reducie i Eugeniusza Poredy w Comoedii. Po wojnie w Teatrze Polskim, Współczesnym, Narodowym i Powszechnym. Współpracę z warszawską rozgłośnią Polskiego Radia rozpoczął w roku 1936 i kontynuował ją aż do wybuchu drugiej wojny światowej. W roku 1939 zmobilizowany, walczył w szeregach Wojska Polskiego. Po klęsce internowany i wywieziony do obozu jenieckiego w Niemczech, doczekał tam wyzwolenia. Wrócił do kraju.

Związał się z Polskim Radiem. Działał tam do roku 1948. Potem przeniósł się do Łodzi i pracował w Filmie Polskim do roku 1956. W roku 1957 jako aktor Teatru Współczesnego w Warszawie stworzył niezapomnianą postać Pozzo w sztuce Becketta "Czekając na Godota". Razem z Tadeuszem Fijewskim, Tadeuszem Kondratem i Adamem Mularczykiem tworzyli rewelacyjny kwartet aktorski w tym znakomitym i niezapomnianym przedstawieniu przygotowanym reżysersko przez Jerzego Kreczmara.

W Teatrze Współczesnym grał jeszcze kilka innych ról, wśród nich w "Pastorałce" Leona Schillera w reżyserii Stanisławy Perzanowskiej i w "Operze za trzy grosze" Bertolta Brechta - Pastora Kimbla. Resztę życia spędził w Teatrze Narodowym. Grał tam mnóstwo ról, a wśród nich Prezesa w "Wyzwoleniu" Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii Wilama Horzycy i Maskę Diogenesa w "Za kulisami" Kamila Cypriana Norwida.

W ostatnim okresie ze względu na słabe serce obsadzano go w mniej eksponowanych rolach. Pamiętne jego role to Mecenas w "Wilkach w nocy" Tadeusza Rittnera, Józef w "Dziadach " Mickiewicza u Kazimierza Dejmka i Filozof w "Nie-Boskiej komedii " Zygmunta Krasińskiego u Adama Hanuszkiewicza.

Po ostatnim zawale lekarze zalecili mu spokojny tryb życia. Niełatwo Mu przychodziło się z tym pogodzić. W roku 1976 przeszedł na emeryturę, ale stale jeszcze usiłował coś robić. Któregoś dnia postanowił mnie odwiedzić, ale jak przyjechał na Kielecką, wraz z Tadziem Woźniakiem i zobaczył, że nie ma u mnie windy, powiedział, że nie da rady wejść na trzecie piętro. Przyrzekłem Mu, że ja do Niego przyjadę i przyjechałem. Odwiedzałem Go wielokrotnie. Był cudownym interlokutorem. Rozmawialiśmy o wszystkim, ale stale teatr był na pierwszym miejscu.

Zmarł, mając lat 73. Często o Nim myślę. Może kiedyś jeszcze się spotkamy?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji