Artykuły

Kolejne teatralne lato w pruszczańskiej Faktorii

- Nikt na początku nie był w stanie przewidzieć, czy ten pomysł będzie się cieszył zainteresowaniem. Te obawy okazały się jednak niepotrzebne. Sądziliśmy, że jeśli się pojawi w ciągu sezonu z tysiąc osób, będzie to sukces. A okazało się, że pojawiło się 5 tysięcy ludzi. W ubiegłym roku widzów było 7 tysięcy - przed rozpoczęciem sezonu na Scenie Letniej w Pruszczu Gdańskim mówi Adam Orzechowski, dyrektor Teatru Wybrzeże.

Z Adamem Orzechowskim [na zdjęciu], dyrektorem teatru Wybrzeże, rozmawia Jarosław Zalesiński:

7 lipca po raz czwarty zaczyna sezon Scena Letnia w pruszczańskiej Faktorii. Cztery lata temu nie była pomysłem na jeden tylko sezon?

- Nie, tak nie było. Ale rzeczywiście nikt na początku nie był w stanie przewidzieć, czy ten pomysł będzie się cieszył zainteresowaniem. Te obawy okazały się jednak niepotrzebne. Sądziliśmy, że jeśli się pojawi w ciągu sezonu z tysiąc osób, będzie to sukces. A okazało się, że pojawiło się 5 tysięcy ludzi. W ubiegłym roku widzów było 7 tysięcy.

Przybywało widzów, ale też zmieniała się formuła Sceny Letniej. Zaczynało się od spektakli komediowych,

ale z czasem pojawiał się coraz poważniejszy repertuar.

- Zdecydowanie tak. Oczywiście w Faktorii nie możemy pokazać wszystkich naszych spektakli, z powodu technicznych ograniczeń. Ale jakoś sobie z tym radzimy. Na niektóre przedstawienia ludzie przychodzili w ciągu sezonu po sześć czy osiem razy.

Sześć czy osiem razy na jeden spektakl...?

- Tak. Sam uważam to za niesamowite. "Tajemniczą Irmę Vep" na przykład ludzie chcieli oglądać wielokrotnie.

W tym sezonie będzie i lekkie, komediowe "All Inclusive", i Molierowski "Grzegorz Dyndała", bulwersująca "Faza Delta" Paczochy, a na dobry początek prapremiera komedii "Skrzynk@Pandory". Chyba najbardziej urozmaicony sezon w Faktorii.

- Czy najbardziej, tego nie jestem pewien. Już rok temu różne nasze produkcje, czy z Malarni, czy z sopockiej Sceny Kameralnej, mogliśmy wystawić w Faktorii. W tym roku nie możemy, niestety, przenieść do Pruszcza "Seksu dla opornych", z Dorotą Kolak i Mirosławem Baką - spektaklu, który przygotowaliśmy wspólnie z Teatrem Polonia Krystyny Jandy. Nie możemy także pokazać "Ciał obcych" Julii Holewińskiej, które gramy na Scenie Kameralnej w Sopocie. Ale prowadzimy Scenę Letnią także z taką intencją, żeby zaciekawiać ludzi odwiedzeniem potem teatru. Bo niektóre spektakle jednak lepiej się ogląda w sali.

Faktoria to taki teatralny przedpokój?

- Nie traktujmy tego jako zasady, ale jako zachętę, by oglądać sztuki także w teatrze. W Faktorii mamy bardzo dobre oświetlenie, ale gwiazdy i księżyc trochę te światła rozpraszają. Albo może widownię rozproszyć szum przelatującego samolotu.

Ma to też swój urok.

- Bywały sytuacje awaryjne, na przykład rozłączały się mikroporty i trzeba było przerwać przedstawienie. Ale publiczność jakoś nam tego rodzaju awaryjne sytuacje wybacza. Bo teatr pod gołym niebem naprawdę ma swój urok.

W Trójmieście to, że teatry nie zamykają się na lato, stało się już dobrą tradycją.

- Nasz teatr rzeczywiście gra latem już od wielu lat, albo na Festiwalu Wybrzeże Sztuki, albo na naszej Scenie Letniej w Pruszczu. W innych miastach w Polsce regułą jest raczej to, że teatry latem nie funkcjonują. Może dlatego że ludzie wyjeżdżają z tych miast latem nad morze (śmiech)?.

I oglądają sztuki w Pruszczu Gdańskim?

- Pewnie też, ale większość publiczności w Faktorii to ludzie, którzy mają po prostu urlop, ale nigdzie nie wyjechali, i zaciekawiła ich taka forma spędzenia wieczoru. Dlatego do nas przychodzą. Z czego bardzo się cieszymy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji