Teatr z pasją
Kazimierz Dejmek wskrzesił na scenie staropolskie dramaty pasyjne, układając z nich teatralną liturgię Niedzieli Palmowej, Wielkiego Czwartku i Wielkiego Piątku. Śledzimy ostatnie dni Chrystusa, od wjazdu do Jerozolimy, aż po śmierć na Golgocie. Aktorzy w pozach ze średniowiecznych miniatur recytują dostojnie, oszczędność gestów nadaje spektaklowi surowy charakter, potęgowany śpiewanymi na żywo gregoriańskimi chorałami.
Największą siłą spektaklu jest pomysł, aby Chrystusa grały drewniane rzeźby, jak w misteriach. Figury milczą. Słowa Chrystusa odczytuje z Biblii św. Jan Ewangelista (Olgierd Łukaszewicz), za każdym razem poprzedzając je formułą "I rzekł Jezus". To milczenie staje się wstrząsające, kiedy Chrystus zostaje poddany biczowaniu. Rzeźba nie reaguje na ból. Szyderstwa, plucie znosi w pokorze, milczy. Tak pokazane cierpienie nabiera niezwykle ludzkiego wymiaru.
Wobec tematu aktorstwo stoi na drugim planie, jakby reżyser powstrzymywał wykonawców od nadmiernych emocji. Nawet Lament Matki Bożej (Teresa Budzisz-Krzyżanowska) jest ułożony wg konwencji z ikonografii, nie ma mowy o spazmach matki, która utraciła syna. Postacie zarysowane są często jednym gestem: Judasz (Andrzej Blumenfeld) chodzi cały czas zgięty w ukłonie, Kajfasz (Michał Pawlicki) wydaje mu srebrniki po jednym, jakby się targował o zapłatę. Zgodnie bowiem z prologiem aktorzy nie grają Pasji, aleją odprawiają.
Kazimierz Dejmek po raz pierwszy wystawiał "Dialogus de Passione" w warszawskim teatrze Ateneum w 1969 r. Po trzech próbach generalnych przedstawienie zdjęła cenzura. Powstaje pytanie, jak oglądalibyśmy teraz to widowisko, gdyby do premiery wówczas doszło. Z opublikowanej w programie notatki z prób wynika, że był on odbierany w kontekście niedawnych wydarzeń Marca '68. Cenzorzy domagali się m.in. ograniczenia bicia Chrystusa, zmiany biczów na rózgi, wyeliminowania czerwieni ze strojów kapłanów, wykreślenia słów "towarzysze", "Rzeczpospolita" i "zwycięstwo synów Dawidowych", usunięcia postaci Szymona Cyrenejczyka, który w staropolskiej Pasji jest chłopem z Czernichowa.
Z tych zmian rysuje się straszliwy obraz spektaklu, którego odbiór został zawężony wyłącznie do aluzji politycznych. Chrystus, o którym mówi się w dramacie, że buntował i podburzał kraj, byłby umęczoną Polską. Piłat - przedstawicielem Imperium, Herod - Gomułką, Annasz i Kajfasz - Biurem Politycznym. Z dużym prawdopodobieństwem można byłoby przewidzieć chwile, w których sala oklaskiwałaby aktorów. Wśród publiczności "Dialogus" odniósłby sukces, ale sztuka niechybnie by umarła.
Dzisiaj "Dialogus de Passione" oglądany bez tego kontekstu jest tym, czym był przez wieki: opowieścią o niewinnej ofierze poniesionej w imię prawdy. W ostatnich latach teatr kilka razy podchodził do Pasji i Zmartwychwstania, np. w spektaklach Piotra Cieplaka i Mikołaja Grabowskiego. Na tym tle teatr Dejmka zajmuje miejsce wyjątkowe, bo jest punktem odniesienia dla każdego inscenizatora, który na scenę wprowadzi Chrystusa. Jego styl, inspirowany z jednej strony misteriami i ludową tradycją, z drugiej - teatrem monumentalnym Schillera, dla kogoś, kto śledzi dzisiejszą scenę, musi wydać się konserwatywny. Jest to teatr sprzed 30 lat, w niektórych momentach nawet sprzed lat 500. Dejmek mówi głosem przeszłości, ale to jest zapewne jego największą siłą.