Artykuły

Rękopis życia i śmierci

Po "Nocy listopadowej", dyskusji z dziedzictwem romantyczno-modernistycznym, druga premiera na Scenie Narodowej podejmuje ważną kwestię stosunku do oświeceniowej tradycji. Pretekst po temu daje autorskie przedstawienie Tadeusza Bradeckiego, reżysera i dramaturga.

Wprawdzie autor skromnie podkreśla, że to scenariusz, ale mamy do czynienia z dramatem, opartym na technice kolażu, w którym inscenizowane fragmenty głównego dzieła Potockiego, "Rękopisu znalezionego w Saragossie" (przed kilkoma laty Bradecki adaptował je na scenę Starego Teatru), spotykają się z urywkami innych utworów, m.in. "Don Giovanniego" Mozarta, a wszystko to obramowane tekstem i wizją sceniczną Bradeckiego. Jego zasługą jest ukazanie Potockiego jako człowieka zawieszonego miedzy epoką rozumu i epoką uczucia, rozczarowanego własnym dziełem i życiem. Asumpt po temu daje jego wystudiowana, samobójcza śmierć, zadana sobie srebrną kulą, ułamaną z cukiernicy i pracowicie piłowaną, aby mogła pomieścić się w lufie. Właśnie ostatni dzień życia Potockiego wystawia teatr, dodając, że jest to wizja jedynie, a nie odtworzenie rzeczywistych wypadków.

Życie Potockiego ukazuje Bradecki w perspektywie wielkiego i zdradzieckiego "Rękopisu", w którym pisarz miał zawrzeć całościowy obraz świata. Czyni przy tym aluzje do "Fausta" i wielu innych dzieł, innymi słowy - bada kontekst życia i śmierci luminarza Wieku Świateł. Wszystko to zasługuje na szacunek, a także poważną dyskusję, jak rozumieć doświadczenie nie tylko Potockiego, ale całego oświecenia. Bo niekoniecznie, jak sugeruje Bradecki, jako fiasko.

Spektakl uwodzi nie tylko intrygującym tematem, ale i rokokową bez mała formą, nawiązującą do szkatułkowej kompozycji "Rękopisu". Inscenizator wykorzystał techniczne możliwości sceny (deus ex machina, zapadnie, efekty świetlne), sięgnął po środki farsy, opery i teatru jarmarcznego, dając widowisko barwne, o zmiennych nastrojach i rytmach. W tym wielowątkowym spektaklu przewodnikami są Potocki (Jerzy Łapiński) i Don Belial (Teresa Budzisz-Krzyżanowska). Łapiński ukazuje dramat człowieka, borykającego się z wiasnym dziełem, które go bodaj przerosło, ale też w licznych wcieleniach błyszczy poczuciem humoru, okazuje królewski dystans do świata i wielkopański gest. Demoniczny Belial Teresy Budzisz-Krzyżanowskiej jest reżyserem ostatniego spektaklu myśli Potockiego, jest echem jego myśli, a może myślą tylko. Na tej dwuznacznej granicy bycia i nieistnienia buduje tę postać artystka.

Wiele w nm przedstawieniu innych osiągnięć aktorskich, wśród których wymienię już tylko Annę Chodakowską, porywającą w roli ekscentrycznej Marii de Torres, Olgierda Łukaszewicza jako natchnionego kabalistę i kochliwego preceptora, Mariusza Benoit jako pyszałkowatego Veleza i Krzysztofa Gosztyłę, poczciwego zarządcę majątku, Dzieciuszyńskiego.

Mamy więc spektakl godny Sceny Narodowej, który zadowoli nie tylko smakoszy teatralnej maestrii.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji