Artykuły

Szczepkowska, Komorowska, Englert, Mieszkowski wspominają Axera

Odszedł genialny reżyser. Wielki dyrektor. Świetny pisarz. Dyskretny i skromny człowiek. Miał długie, barwne, intensywne życie - mówi Krzysztof Mieszkowski w Gazecie Wyborczej.

Joanna Szczepkowska, aktorka:

Jaki był teatr Axera? Rzecz w tym, że każde z jego przedstawień było inne od poprzedniego. Brak jednoznacznej formy nadającej teatrowi charakter autorski był chyba nawet jego manifestem. Jedyne, co można przywołać jako jego styl, to subtelność środków. Z tej subtelności wynikała jedyna w swoim rodzaju wibracja. Nie da się jej opisać, nie da się opowiedzieć, trzeba w nią uwierzyć. Teatr Axera od wewnątrz to było wielomiesięczne przebywanie zespołu z materiałem sztuki. Aktorzy wprowadzali się tutaj powoli, tygodniami stąpając po kilka kroków. I tutaj żadne określenie typu "służebność literaturze", "pokora" czy "rzetelność" nie ma zastosowania. To była ciekawość raczej. Poszukiwanie klucza, za każdym razem innego - kreowanie świata zgodnego z duchem dramatu. Konsekwentnie dążył do tego, żeby Teatr Współczesny stał się substytutem wielkiego świata w naszej "małej stabilizacji" lat powojennych. Celem Axera było stworzenie kokonu, gdzie rozwija się aktorski, rzetelny teatr europejski. Działo się to wszystko jednak na terenie przypominającym raczej teatralny off niż wiedeńskie wnętrza teatralne. Ciasne korytarze, wąskie kręte schody Wszystkie drogi prowadziły do bufetu wielkości małej łazienki i o takim zresztą wyglądzie. Miejsca starczało tylko na jeden niewielki stół, trzy niewygodne krzesła i lodówkę. I tutaj właśnie schodzili się ci z najwyższej półki, a ciasny, brzydki bufet żywcem z Mrożka stawał się obiektem snobizmu.

Gdzie jest dzisiaj teatr Axera? Jak zakodował się w naszej kulturze? Wszędzie tam, gdzie nawet w skromnych warunkach dyrektor ma poczucie więzi z kulturą europejską, szuka wyrazu zgodnego z duchem tekstu, wybiera misterium zwykłych zachowań, a nie misterium uniesień, tam promieniuje teatr Axera, a my, jego aktorzy, będziemy tę kulturę przenosić bez względu na mody i okoliczności.

*

Maja Komorowska, aktorka:

Odejście Erwina to wielka wyrwa w świecie teatru, kultury. Mądry, wykształcony, z wielką elegancją. I zawsze lojalny. W swoim reżyserowaniu uczył nas szacunku do mądrych autorów. Szczególnie pamiętam pracę z nim nad Bernhardem - sztukami "Święto Borysa" i później "U celu", a także nad "Learem" z Łomnickim... Pamiętam też spotkanie w wiedeńskim Burgtheater, na które z każdego kraju miał przyjechać jeden aktor, Erwin wybrał mnie. Inni aktorzy mówili po parę zdań, a ja cały "Fortepian Chopina", bez żadnych skrótów, bo Erwin mówił: "Jak to, Norwida skracać?", i wszyscy słuchali tych niesamowitych rytmów Norwidowskich. I widziało się, jak go tam szanują. Na szczęście zostanie po nim to, co napisał, wspaniałe teksty pisane lekko i mądrze. A także dużo nagrań w telewizji, więc będzie można wracać do tego, co powiedział. Nie wyobrażam sobie, kto może zająć miejsce Erwina - tak specjalne miejsce.

*

Jan Englert, dyrektor Teatru Narodowego:

Odszedł ostatni z moich mistrzów, ale myślę, że nie tylko moich. Człowiek, który swoją wiedzą, erudycją, umiejętnością współpracy z zespołem napisał olbrzymi rozdział polskiego teatru. Niemal wszyscy najwięksi polscy aktorzy byli uczniami Axerowskiego teatru, od Łomnickiego poczynając, przez Łapickiego, Eichlerównę, po Mikołajską i Mrozowską. Był człowiekiem ogromnej wiedzy i przede wszystkim czegoś, co nazywa się kulturą śródziemnomorską, odchodzącą już, kończącą się. Miał też wspaniałe pióro, jego felietony teatralne i nie tylko teatralne to perełki literatury polskiej. Odchodzą ci, którzy poza wykonywaniem zawodu tworzyli rzeczywistość.

*

Maciej Englert, dyrektor Teatru Współczesnego w Warszawie:

Żegnamy Axera, nie do końca pewnie mając świadomość, że żegnamy kogoś, kto miał wpływ na teatr europejski, nie tylko polski, i że ten ktoś jest monumentalną postacią dla teatru powojennego, teatru interpretacji, teatru autora, reżyserem współpracującym z wieloma ówczesnymi dramatopisarzami - od Dürrenmatta, przez Bernharda, Frischa, po Mrożka. Axera nazywano - jeszcze w PRL - Europejczykiem. I faktycznie miał wpływ na rozwój teatru poza granicami kraju, z Burgtheater na czele, z teatrami niemieckimi, szwajcarskimi, ale też z teatrem Towstonogowa z Petersburga. Axer wniósł do teatru nie tylko mądrość, intelekt, umiejętność nowego odczytania tekstów klasycznych i wagi tekstów współczesnych. Był też człowiekiem z klasą, jeśli to słowo jeszcze coś znaczy. Dyrektorem sprawiedliwym, pełnym autoironii i dystansu do samego siebie. Jednocześnie - chociaż teatr jest konwencją, grą - traktował go niezwykle poważnie. Uważał, że teatr trzeba traktować poważniej niż życie, które się toczy samo.

*

Krzysztof Mieszkowski, dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu:

Przede mną leży niewysłana pocztówka znad morza z wakacyjnymi pozdrowieniami dla Erwina Axera. Zwlekałem z jej wysłaniem, bo chciałem dopisać dwa zdania o Festiwalu Szekspirowskim, na którym spotkałem Pawła Wawrzeckiego, debiutującego w Teatrze Współczesnym w "Rzeczy listopadowej" w połowie lat 70. Nasze rozmowy toczyły się wokół oglądanych przedstawień, ale jakoś zawsze dochodziliśmy do Axera. Mistrza młodych aktorów i tych, którzy mieli za sobą bogate doświadczenia artystyczne. Był autorytetem i aksamitnym buntownikiem. Uważał, że po tragedii, jaką była II wojna światowa, na scenie raczej nie powinno się krzyczeć. Cisza, milczenie, czuły i ironiczny dialog były sceniczną mową Axera. Wbrew Schillerowi, który kazał grać szeroko i zamaszyście.

W 2005 r. ukazał się monograficzny numer "Notatnika Teatralnego" poświęcony twórczości wielkiego reżysera. W związku z tym byłem częstym gościem w jego domu na Langiewicza. Zawsze nienagannie ubrany, proponował martini, przy którym godzinami rozmawialiśmy o teatrze, kobietach i wydarzeniach politycznych. Godnie znosił swoją starość, która miała dla niego wymiar rzeczywisty i metafizyczny.

Któregoś dnia wyjął z szafy wieloletnią korespondencję z Mrożkiem, którą skwapliwie opublikowaliśmy.

"Teatr jest taki, jak jego dyrektor", mówił. Nikt nie uczy bycia dyrektorem. Ja otrzymałem bezcenne nauki od Erwina Axera.

Odszedł genialny reżyser. Wielki dyrektor. Świetny pisarz. Dyskretny i skromny człowiek. Miał długie, barwne, intensywne życie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji