Artykuły

Zabawa wyzwala demony

BERENIKA LEMAŃCZYK: Dlaczego Szekspir?

ANNA AUGUSTYNOWICZ: To wielka radość dla reżysera zmagać się z Szekspirem. Jest we mnie potrzeba powrotu do Szekspira, jak powrotu do jakiegoś porządku. Szekspir tak fenomenalnie przejrzał relacje pomiędzy ludźmi, że na dobrą sprawę po nim niewiele odkryć na ten temat udało się zrobić.

BL: A dlaczego właśnie "Sen nocy letniej"?

AA: Ta sztuka jest sama w sobie zabawą w teatr, teatr ludzki. Jest niezwykle atrakcyjnym materiałem zarówno dla reżysera, jak i dla aktorów. "Sen nocy letniej" obnaża nasze fantazje - te, które snujemy na temat nas samych, rzeczywistości, naszych partnerów - wszystkiego, co towarzyszy zakochaniu.

BL: Czyli rzecz o miłości?

AA: Ha! Czy to jest o miłości? Zakochanie, zauroczenie, fantazjowanie na temat bycia razem niekoniecznie jest miłością. Nam może się wydawać, w momencie kiedy jesteśmy zakochani, że to jest miłość. A przecież miłość jest uczuciem bardziej wysublimowanym niż stan pobudzenia, jaki towarzyszy zakochaniu. Wydaje mi się, że dzięki ukazaniu przez Szekspira mechanizmów ludzkich fascynacji nawzajem sobą i potrzeby znalezienia się we własnej płci, jesteśmy w stanie dojrzeć do rozumienia miłości.

BL: A jaka jest w tym wszystkim rola duszków?

AA: W nas wszystkich drzemią ukryte duszki, które czasem okazują się demonami. Uwalniamy je w czasie karnawału i zabawy - a tutaj szykuje się zabawa z okazji zaślubin Tezeusza i Hipolity. W zabawie, w tańcu wszystko jest dozwolone... Rzeczywistość obliguje nas do trzymania się w pewnych ustalonych konwencjach i tę naszą fantazję ogranicza. Karnawał, zabawa, maskarada daje prawo do uwolniena fantazji. Później, kiedy zabawa się kończy, pojawia się klimat refleksyjny, klimat "dołu", kiedy widzimy, że wszystkie nasze fascynacje, w które wkładamy tak dużo emocji, bledną wobec prozy otaczającej nas rzeczywistości.

BL: Który stan jest bliższy prawdy o nas: swawole uwolnionych demonów czy smutek przebudzenia?

AA: Nie ma jednej prawdy. Prawda człowieka jest prawdą zachowania w danej sytuacji. To fenomen Szekspira: potrafi konstruować tak mocne sytuacje pomiędzy osobami dramatu, że obnaża prawdę o człowieku jako takim w danej chwili. Fascynujące jest podglądanie człowieka w jego różnych wariactwach.

BL: "Sen nocy letniej" to przenikanie się świata rzeczywistego i świata snu...

AA: W tej sztuce jest jak we śnie, w którym jesteśmy jednocześnie obserwatorami i uczestnikami tego, co się dzieje. Szekspir nie znając Freuda znakomicie to napisał.

BL: Dla kogo pani tworzy? Czy współczesnych widzów - zwłaszcza tych, którzy twórczości Szekspira nie znają - "Sen nocy letniej" może zainteresować?

AA: Widz nie musi Szekspira znać. W moim rozumieniu teatr polega na budzeniu emocji. A ponieważ wszyscy jesteśmy istotami emocjonalnymi - to na tym poziomie możliwa jest komunikacja. Jeżeli zaś w nas, tworzących przedstawienie, Szekspir ciągle budzi emocje, to jest szansa, że i widz zaangażuje się w to, co zobaczy na scenie i zabawi się razem z nami. Nie lubię słowa: gra. Grać znaczy coś udawać, fałszować. My używamy w pracy słowa: zabawa. Bawimy się w coś z całym przejęciem, tak jak się bawią dzieci, kiedy naśladują dorosłych. Nie ma dystansowania się, spoglądania przez filtr intelektu. Chodzi o to, żeby z całym zaangażowaniem sprawdzać, czy ta sytuacja jest możliwa, czy nie. Czy ci ludzie przed wiekami tak bardzo różnili się od nas? Okazuje się, że absolutnie nie.

BL: Najwyraźniej pani rzeczywiście znakomicie się bawi...

AA: To warunek, a jednocześnie komfort tej pracy - dobrze się bawić.

BL: Nawet realizując sztuki Lars-sona?

AA: Tak! Inaczej moja praca byłaby strasznie nudna. Oczywiście przy Larssonie to trochę inny rodzaj zabawy... Reżyser musi się umieć zabawić i jednocześnie zdystansować do tego. Musi zabawę uruchomić, a potem powiedzieć aktorom, czy to, co się dzieje między nimi na scenie, to prawda czy fałsz.

BL: Pani odczucia zawsze się zgadzają z odczuciami widzów?

AA: Na szczęście ludzie przez cały czas przychodzą do naszego teatru (śmiech)... Dla mnie publiczność jest ważna. Często po premierze oglądam spektakle siedząc na widowni wśród widzów i obserwuję, czy reagują podobnie jak ja. Okazuje się, że tak. Nie jestem więc aż tak różną emocjonalnością od tych, którzy przychodzą do teatru na moje sztuki. I to daje mi szansę na wykonywanie tego zawodu.

BL: "Sen nocy letniej" to komedia. Będziemy się dużo śmiali?

AA: Oczywiście będą momenty komediowe, ale to nie jest sztuka do zachichotania się. Nie zabraknie w niej także miejsca na refleksję. Zapraszam na premierę!

BL: Dziękuję za rozmowę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji