Artykuły

Szalone widowisko w Lalkach

"Ropuszy dwór" w reż. Petra Nosalka w Opolskim Teatrze Lalki i Altora. Pisze Anita Dmitruczuk w Gazecie Wyborczej-Opole.

Być może "Ropuszy dwór", najnowsza premiera w Opolskim Teatrze Lalki i Aktora, mogłaby sprowokować jakieś rodzinne rozmowy o wartości przyjaźni czy też skutkach pogoni za gadżetami albo konsekwencjach własnych błędów. I może nawet tak się stanie.

Ale bardziej stawiałabym na to, że dzieciaki, które wybiorą się na to godzinne przedstawienie, przez 30 minut będą podrygiwały w rytm zupełnie niezłej muzyki, a drugie trzydzieści spędzą na śmianiu się i oczekiwaniu na kolejne akrobacje aktorów. Bo "Ropuszy dwór" jest spektaklem kompletnie szalonym.

Ruchu jest tam tyle, że niejeden twórca kreskówek poczerwieniałby z zazdrości, a jeśli ktoś nie wierzył, że w lalkach można w ciągu jednego spektaklu zagrać kraksę samochodową, lot helikopterem, kilka brawurowych ucieczek (w tym jedną z więzienia) oraz niewielką strzelaninę, to Petr Nosalek i zespół teatru właśnie udowodnili, że można. Wszystko w spektaklu dla dzieci i na dodatek na motywach zacnej powieści z długą brodą "O czym szumią wierzby".

Dzieciom to przedstawienie będzie się podobało również dlatego, że aktorzy grają bardzo blisko nich (a ściślej: bawią ich na scenie, wspinają się na ściany i biegają po widowni), a także dlatego, że każda postać może wzbudzić ich sympatię (i żadna nie jest nudna nawet dla kilkulatka).

Szczególne wyrazy uznania dla Tomasza Szczygielskiego, który na próbie tuż przed premierą fatalnie zwichnął rękę w łokciu, a mimo to zagrał tak, jakby był chodzącą reklamą jakichś środków przeciwbólowych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji