Artykuły

Apostazja, wiara i mord - teatr dokumentalny w Sopocie

- Teatr dokumentalny to teatr niepokorny, niepoprawny, może chwilami nawet bolesny - mówi reżyser ADAM NALEPA, jeden z kuratorów projektu Sopot Non-Fiction.

Od 26 sierpnia w Sopocie, w ramach imprezy przygotowanej publicystę "GW" Romana Pawłowskiego i reżysera Adama Nalepę, pracują nad projektami teatru dokumentalnego jedni z najciekawszych artystów polskiego teatru (m.in. Marcin Liber, Wojciech Klemm, Piotr Ratajczak, Małgorzata Sikorska-Miszczuk, Magdalena Fertacz). Wśród tematów, którymi zajmowali się uczestnicy rezydencji jest problem apostazji (Piotr Ratajczak) i miejsca wiary w życiu współczesnych Polaków (Marcin Liber), historie rodzin, które po wojnie ukrywały swoje żydowskie pochodzenie (Wojciech Klemm), tragiczne wydarzenia na Białostocczyźnie, gdzie po wojnie polscy partyzanci mordowali miejscowych Białorusinów (Michał Stankiewicz) i życie małych rybackich społeczności w Islandii i Polsce (Jolanta Juszkiewicz). Z reżyserami i dramaturgami współpracuje też spora grupa trójmiejskich aktorów, m. in. Michał Kowalski, Justyna Bartoszewicz czy Marek Tynda.

Rozmowa z Adamem Nalepą

Mirosław Baran: Czym dla ciebie jest teatr dokumentalny? Dlaczego warto się nim zajmować?

Adam Nalepa: - Jako reżyser sam często spotykam się z takimi zarzutami, że nie powinniśmy pokazywać w teatrze tego, co widzimy na ulicy. Słyszę, że mamy wystarczająco dużo codziennych problemów, część z widzów idzie przecież do teatru, żeby znaleźć sobie odskocznię od tego wszystkiego. Jednak spektakle rozrywkowe to nie jest to, co ja chciałbym pokazywać. Bo rola teatru wydaje mi się dużo ważniejsza. Teatr dokumentalny to teatr niepokorny, niepoprawny, może chwilami nawet bolesny. To lustro, w którym rozpoznajemy siebie samych. To teatr, który napisało samo życie, a życie pisze czasem historie ciekawsze, niż najlepsi dramaturdzy. To teatr bliski życiu, prawdziwy, a ja poszukuję prawdy na scenie.

Skąd pomysł na warsztaty Sopot Non-Fiction?

- Po pierwsze: to nie przypadek, że organizujemy takie warsztaty w Trójmieście. Przecież tu, w Teatrze Wybrzeże, Paweł Demirski jako jeden z pierwszych w Polsce promował teatr dokumentalny. Fakt, że ten teatr nie zagościł na dłużej. Ale to jest z założenia typ teatru bardzo "eventowy". Mogę zrobić nową dokumentalną realizację i za dwa miesiące nie będzie ona już kompletnie aktualna. Nawet w moim "Blaszanym bębenku" kwestie hitlerowca miały nawiązywać do sytuacji przed wyborami w Polsce w 2007 roku. Pewnie sporo na aktualności już straciły. Z drugiej strony zobaczmy, jak funkcjonują dzisiejsze kabarety czy kino. Za PRL-u i w filmie, i w kabarecie mieliśmy dużo tematyki politycznej. Dziś raczej są to rzeczy typowo rozrywkowe. W Polsce, po odzyskaniu wolności, nie powróciliśmy jeszcze do zajmowania się w teatrze polityką, poważnym szukaniem odpowiedzi na współczesne pytania. Wynika to po części z tego, że jesteśmy już zmęczeni ciągłym zajmowaniem się teczkami UB czy kolejnymi aferami w polityce. Ale na Zachodzie teatr powoli wraca do polityki, opowiadają mi o tym moi koledzy reżyserzy z Niemiec. Zaprosiliśmy do Sopotu wybitnych reżyserów i dramaturgów, aby mogli pracować razem. Może te warsztaty zainspirują ich do podjęcia tematów dokumentalnych, może przekonają dyrektorów teatrów? Chcemy w ten sposób dać rozpęd teatrowi dokumentalnemu w Polsce.

Czy "doraźność" teatru dokumentalnego nie jest jego słabością?

- Teatr praktycznie zawsze zajmował się tematami aktualnymi. Ile jest "uniwersalnych" sztuk klasycznych, które powinniśmy wszyscy przeczytać. Może z pięćset? Jak na dwa i pół tysiąca lat istnienia teatru to nie tak dużo. Spójrzmy na dzisiejszy repertuar teatrów, ile jest tam wystawianych sztuk współczesnych. Zobaczymy, ile z nich pozostanie w pamięci na dłużej. Sztuka dokumentalna nie musi być też "jednorazowa". To zależy od proporcji reportażu i teatru w tych przedstawieniach. Zresztą wiele z tematów, choć jest opartych na faktach, zyskuje nagle wymiar uniwersalny. Na Sopot Non-Fiction Wojtek Klemm zajmuje się tematem rodzin, które po wojnie ukryły swoje żydowskie pochodzenie. Teraz najmłodsze pokolenie ze od nowa odkrywa swoją tożsamość. To przecież klasyczny przykład rodzinnej tajemnicy. Czy to nie jest już temat uniwersalny.

Czego możemy się spodziewać po powarsztatowych prezentacjach?

- Sami do końca nie wiemy, co nam reżyserzy pokażą. Na pewni nie należy się spodziewać gotowych przedstawień, na to było za mało czasu. Będzie to pewnie jakieś warsztatowe wprowadzenia w temat, może gotowe pojedyncze sceny. Mam nadzieję, że da nam to już jakieś wyobrażenie, jak mógłby wyglądać gotowy spektakl. Bo pamiętajmy, że robimy to wszystko bez profesjonalnej sceny, bez tych wszystkich "obrotówek" i laserów.

Sopot Non-Fiction, Scenia Letnia Teatru BOTO (Sopot, Dworek Sierakowskich, ul. Czyżewskiego 12), prezentacje i dyskusje w sobotę 1 września w godz. 12-21. Wstęp wolny. Więcej informacji: www.sopotnonfiction.pl

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji