Artykuły

Aż pięć premier

- BTD to jedyny zawodowy teatr repertuarowy w Koszalinie. Nie mogę wprowadzić określonego profilu artystycznego. Chcę docierać do różnych grup widzów, o różnych oczekiwaniach i różnym sposobie pojmowania i rozumienia teatru. Przy podejmowaniu decyzji repertuarowych staram się połączyć szlachetną rozrywkę, teatr środka, a skończyć na eksperymencie teatralnym - mówi ZDZISŁAW DEREBECKI, dyrektor Bałtyckiego Teatru Dramatycznego w Koszalinie.

Bałtycki Teatr Dramatyczny rozpoczyna swoją działalność po wakacyjnej przerwie. Oficjalna inauguracja sezonu artystycznego 2012/2013 odbędzie się 16 września o godz. 19 premierowym pokazem spektaklu pt. "Burzliwe życie Lejzorka" na podstawie powieści Ilji Erenburga w reżyserii Artura Barcisia.

Rozmowa ze Zdzisławem Derebeckim [na zdjęciu], dyrektorem Bałtyckiego Teatru Dramatycznego.

Początek nowego sezonu artystycznego to okazja do podsumowania poprzedniego. Jest Pan z niego zadowolony? Publiczność dopisała?

- Dopisała. Tylko od stycznia do czerwca tego roku teatr odwiedziło 25 tysięcy widzów. Zagraliśmy w siedzibie sto pięć przedstawień, nie licząc spektakli gościnnych. Przygotowaliśmy siedem premier. To dużo. Dlatego w tym roku będzie ich pięć, bo chcemy jeszcze grać przedstawienia z zeszłego sezonu, które nie wszyscy mieli okazję zobaczyć.

Zawsze Pan podkreśla, że teatr ma być różnorodny.

- BTD to jedyny zawodowy teatr repertuarowy w Koszalinie. Nie mogę wprowadzić określonego profilu artystycznego. Chcę docierać do różnych grup widzów, o różnych oczekiwaniach i różnym sposobie pojmowania i rozumienia teatru. Przy podejmowaniu decyzji repertuarowych staram się połączyć szlachetną rozrywkę, teatr środka, a skończyć na eksperymencie teatralnym. W zeszłym roku to mi się udało.

Wakacje to jakieś zmiany w teatrze? Widziałam, że zdemontowaliście fotele.

-W ramach gwarancji wykonawca je naprawił, bo część widzów narzekała na komfort. W foyer wyremontowana została posadzka. Również w ramach naprawy gwarancyjnej.

Czy szykują się jakieś zmiany w zespole aktorskim?

- W najnowszym spektaklu będzie można zobaczyć gościnny występ czterech aktorów. Dwie kolejne aktorki pojawią się na zastępstwach. Będzie to dla nich sprawdzian umiejętności. Do 1 listopada przyjmę jedną aktorkę. Być może też jednego aktora.

Trzecia edycja festiwalu m-Teatr, choć odbywała się równolegle z Euro, przyciągnęła wielu widzów. Dla części brakowało miejsc. Czy będzie czwarta edycja imprezy?

- Oczywiście. Choć, wszystko jak zwykle rozbija się o pieniądze. Mam nadzieję, że Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego po świetnych recenzjach tegorocznego Festiwalu dofinansuje czwartą edycję.

Pierwszą premierę - "Burzliwe życie Lejzorka" - reżyseruje Artur Barciś. Propozycję przyjął bez wahania?

- Bez. Choć nie był zadowolony z odległości, jakie przyszło mu pokonywać. Artur Barciś wyreżyserował "Trzy razy Piaf". To znakomite przedstawienie. Ceniłem go jako aktora, ale po tym, co pokazał w "Piaf", zobaczyłem w nim niezwykle sprawnego reżysera z ogromnym ładunkiem emocjonalnym. Dlatego zaproponowałem mu współpracę.

A dlaczego akurat "Lejzorek"?

- Artur kilka lat temu grał "Lejzorka" w teatrze Ateneum. Spektakl reżyserował wtedy Maciej Wojtyszko. A Artur miał nowy pomysł na tę sztukę.

Będzie poważnie, wzruszająco?

- Przede wszystkim wzruszająco i z głębokim przesłaniem. Choć nie zabraknie humoru żydowskiego.

Dwa lata temu podczas m-Teatru zauważyłam, że coraz popularniejsze na scenie są wątki żydowskie. Tak było i w tym roku. A teraz nowy sezon i Lejzorek, Lejzorek - Żyd wieczny tułacz. To jakiś trend w teatrze?

- Nie tylko w teatrze. W Polsce możemy zaobserwować rozliczenia z tematyką żydowską, naszych stosunków z Żydami. Kolejne pokolenia chcą się do tego odnieść. Kultura żydowska przecież w dużej mierze wpłynęła na kulturę polską, a to zostało gdzieś zepchnięte, sprowadzone jedynie do Holokaustu. A tak nie można spłaszczać tematu.

Wiemy z czym startujecie. A pozostałe cztery premiery?

- W grudniu zapraszamy dzieci na muzyczną bajkę. Będzie to "Calineczka". Na marzec szykujemy mocną rzecz. Zaproponowałem Pawłowi Palcatowi, który pokazał w Koszalinie "Zrozumieć H.", adaptację książki Świetlany Aleksijewicz "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety". Pomyślałem, że dla dzisiejszego pokolenia, które wojnę zna tylko z newsów, a nie wie jak dotyka człowieka, będzie to coś ważnego. Zobaczą, wojnę od najgorszej strony, jak odziera z człowieczeństwa.

Na Dzień Teatru zaproponujemy kryminał. "Intryga" to niezwykle pokrętny spektakl, ale nic więcej nie zdradzę.

To jeszcze proszę zdradzić, co szykujecie na zakończenie sezonu?

- Znany koszalińskiej publiczności Piotr Ratajczak chce podjąć dyskusję na temat współczesnej polityki przez dzieła Szekspira.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji