Artykuły

Jedynie Błazen śpiewa

- Ktoś powiedział, że może jest to połączenie opery i musicalu, czyli operal. I tak zostawmy - mówi PAWEŁ MYKIETYN o utworze "Król Lear", który otworzył wczoraj 10. Festiwal Sacrum Profanum

Kiedy rok temu zaproponowano Panu napisanie utworu na inaugurację Festiwalu Sacrum Profanum...

- ... to nie bardzo wiedziałem, co mam zrobić. Wtedy wpadła mi do rąk sztuka Rodriga Garcii "Król Lear". Zacząłem czytać i niemal od razu byłem pewien, że to jest właśnie to. Dramat był bardzo długi. Wcześniej sam skracałem teksty, ale tym razem poprosiłem o to Piotra Gruszczyńskiego, dramaturga Teatru Nowego.

Co Pana zachwyciło w tekście Rodriga Garcii?

- Ten rodzaj poetyki bardzo mi odpowiada w sensie psychologicznym. W sumie to bardzo przygnębiający tekst opowiedziany momentami niemal śmiesznie, wręcz ironicznie.

Tekst nie stroni od istotnych tematów, takich jak: umieranie, toksyczne relacje rodzinne, konflikt pomiędzy pokoleniami, władza, szaleństwo.

- Nie chcę się wdawać w analizy literackie, jestem kompozytorem. W dramacie jest bardzo dużo treści. Nie wiem, czy teksty Garcii, który ostatnio stał się ważną postacią teatru, są wielką literaturą. Jednak dla mnie jego "Król Lear" jest bardzo aktualny. To tekst o nas. Poza tym czytając ten dramat, miałem wrażenie, że tekst jest niezwykle muzyczny. Dlatego wiedziałem, że muszę do niego komponować. Zawsze twierdzę, że tekst jest ważny ale muzyka musi być na tyle intrygująca, aby się nie podpierała tekstem. W "Królu Learze" tekst jest równorzędny z muzyką.

Co to jest za gatunek? Opera? Musical?

- Nie wiem. Tak naprawdę nie ma znaczenia, jak się to nazywa. Moja żona zwróciła uwagę na bardzo ciekawą sprawę: dziś istnieją audiobooki. Choć ich nie używam, są coraz bardziej popularne.

Czy zatem Pański utwór jest audiodramatem?

- Nie mnóżmy nazw. Dziś ktoś powiedział, że może jest to połączenie opery i musicalu, czyli operal. I tak zostawmy.

Ile Pan pracował nad tym utworem?

- Rok.

Skład nie jest duży, raptem 18 instrumentalistów, elektronika i pięcioro solistów, wcale nie śpiewaków operowych.

- Z tych pięciu postaci jedynie Błazen śpiewa. Pozostali głównie mówią, ale jest to mowa nie swobodna, lecz zrytmizowana, ściśle związana z muzyką. Przy czym 80 proc. tekstu to partia Króla Leara. Pisząc ten utwór, stanąłem przed problemem, kto miałby go wykonywać. Czy aktorzy? Czy śpiewacy? Partie śpiewane, choć bardzo trudne, to raptem kilka procent utworu. Lecz wykonywanie zrytmizowanego tekstu wymaga znajomości muzyki.

Rozmawiamy tuż przed prawykonaniem, ale brał Pan udział w próbach. Czy tak sobie wyobrażał Pan ten utwór?

- Nie powiem, bo nie chcę zapeszać. Jestem bardzo przesądny. Natomiast poczułem doskonałą atmosferę w zespole, co jest zapewne zasługą Marka Mosia, który poprowadzi prawykonanie.

Krakowskie prawykonanie to wersja koncertowa. Czy zobaczymy ten utwór na scenie?

- Nie musi tak być, choć zapewne byłoby to niezwykle ciekawe. Na razie niech zabrzmi prawykonanie. Zobaczymy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji