Artykuły

Wygrał dramat "Wieczny kwiecień"

"Wieczny kwiecień" Jarosława Jakubowskiego (laureata konkursu "Metafory rzeczywistości" w Teatrze Polskim w Poznaniu) odwołuje się wprost do tego, co się stało z Polską i Polakami po katastrofie smoleńskiej. Autor "swój" kwiecień rozszerza na śmierć Jana Pawła II, Kurta Cobaina, zniszczenie reaktora atomowego w Czarnobylu aż po akcję rodem z PRL-u "Kwiecień Miesiącem Pamięci Narodowej" - pisze Stefan Drajewski w Polsce Głosie Wielkopolskim.

"Wieczny kwiecień" Jarosława Jakubowskiego zwyciężył w tegorocznej edycji konkursu "Metafory rzeczywistości" [na zdjęciu czytanie] w Teatrze Polskim w Poznaniu.

Temat do powieści, dramatu, reportażu czy nawet zwykłej notatki prasowej leży na ulicy. Trzeba go tylko dostrzec a potem umiejętnie opisać. Czytając i oglądając finałowe dramaty Konkursu Dramaturgicznego Metafory Rzeczywistości w Teatrze Polskim w Poznaniu, odniosłem wrażenie, że z wyborem tematu dramaturdzy nie mają problemu: mają dobry słuch, węch i wzrok. Problem zaczyna się na drugim piętrze: jak ten temat ugryźć.

"Wieczny kwiecień" Jarosława Jakubowskiego odwołuje się wprost do tego, co się stało z Polską i Polakami po katastrofie smoleńskiej. Autor "swój" kwiecień rozszerza na śmierć Jana Pawła II, Kurta Cobaina, zniszczenie reaktora atomowego w Czarnobylu aż po akcję rodem z PRL-u "Kwiecień Miesiącem Pamięci Narodowej".

Pewnie starsze pokolenie Polaków dodałoby więcej "kwietni". Jakubowski odwołuje się jedynie do własnej pamięci i doświadczeń, pokazuje Polskę podzielona, tę "zranioną o świcie" i tę, która się jej przeciwstawia. Wczytując się w te dwa równoległe światy, nieustannie z tyłu głowy kołaczą mi słowa Wyspiańskiego "A to Polska właśnie".

"Zażynki" Anny Wakulik to kameralna historia, którą można by w zasadzie opowiedzieć w polsatowskim serialu "Dlaczego ja?" Marysia i Piotr mają po 25 lat, Jan 50. Marysia i Jan pochodzą z tego samego miasteczka. Ona miała zaledwie osiemnaście lat, kiedy zaszła w ciążę z młodym nawiedzonym księdzem. Nie chciała urodzić dziecka i przyjechała do Warszawy do Jana, bo był jedynym ginekologiem, którego znała. Poprosiła go o nielegalną aborcję. Została potem jego asystentką i kochanką. Piotr jest synem Jana. Zna Marysię z miasteczka, do którego jeździł z ojcem, kiedy był dzieckiem. Mieszka w Londynie, jest biseksem i utrzymuje go ojciec. Marysia odwiedza go, idą do łóżka, ona - podobnie jak za pierwszym razem z księdzem - czuje, że jest w ciąży

I wreszcie "Kopia paryskiego metra w kawałkach". Nie znam paryskiego metra. Tylko raz z niego korzystałem i niewiele pamiętam. Czytając dramat Marty Sokołowskiej, odniosłem wrażenie, że są to naprawdę kawałki, które autorka wrzuciła do komputera na chybił trafił. Strzępy przypadkowych rozmów, zapamiętane obrazki, niedookreślone postaci, a może wyrwane z kontekstów cytaty z prasy codziennej Zobaczyłem w tym tekście całkiem interesujące szkice prozatorskie niż dramat.

Na poziomie literatury niby wszystko się zgadza Ale tekst dramatu zaczyna żyć dopiero na scenie, kiedy postaci przybierają rzeczywisty kształt, mówią głosami aktorów, rysują się szczątkowe sytuacje, tworzy się świat przedstawiony.

"Kopii paryskiego metra w kawałkach" nie uratował ani reżyser (Bartosz Zaczykiewicz), ani aktorzy (Ewa Szumska, Teresa Kwiatkowska, Wojciech Kalwat, Łukasz Chrzuszcz i Piotr Kaźmierczak). Zobaczyliśmy sceniczny bełkot zlepiony z banałów o kryzysie cywilizacji, korporacji a metafora świata ukrytego w zakamarkach paryskiego metra rozmyła się w gadaniu.

Anna Wakulik swoją jednak dość niesamowitą historię próbowała pogłębić, nadać jej wymiar wręcz metafizyczny. I chyba niepotrzebnie. To zagęszczanie sensów, nadpisywanie znaczeń i kontekstów zaciemnia w gruncie rzeczy przejmującą ludzką opowieść. Nie ma się czego wstydzić. Trzeba to tylko ciekawie opowiedzieć. Siła tego tematu tkwi w prostocie. Widać, że autorka umie opowiadać historie, potrafi operować ironia, żartem, emocjami i nastrojami. To świetny materiał dla aktorów, co udowodnili podczas czytania Anna Sandowicz, Mariusz Adamski i Wiesław Zanowicz,

Najciekawszy wydał mi się w tym roku "Wieczny kwiecień". Pamiętam poprzedni dramat Jarosława Jakubowskiego ("Generał" znalazł się w finale Metafor Rzeczywistości 2010), który był bardzo reporterski, wręcz płaski. Jakubowski jest dziennikarzem i to się w tamtym tekście dało wyczuć.

Inaczej jest z "Wiecznym kwietniem". Jakubowski dziennikarz spotkał się z Jakubowskim poetą (autor ma na koncie kilka tomików wierszy). "Wieczny kwiecień" to nie tylko epicka narracja o Polakach, o dwóch nurtach, w których żyją, to przede wszystkim poetycka metafora świata tu i teraz. To chyba pierwsza poważna - choć niepozbawiona ostrej ironii a może nawet satyry - próba opisania w dramacie tego, się stało z Polakami po 10 kwietnia.

Autor wpisał ciągle jątrzący się temat w historyczny kontekst. Jakubowski maluje portret Polski, a zarazem otwiera dyskusję, jacy jesteśmy, o czym marzymy, w jakimi kierunku chcielibyśmy pójść. Oprócz tematu zaintrygował mnie również forma dramaturgiczna "Wiecznego kwietnia" nawiązująca do najważniejszych dramatów narodowych.

Werdykt jury

Jury w składzie: Przemysław Czapliński, Łukasz Drewniak i Paweł Szkotak nagrodę główną w wysokości 15 tys. zł i prawo do realizacji scenicznej w Teatrze Polskim przyznali Jarosławowi Jakubowskiemu za dramat "Wieczny kwiecień"

Dziennikarze swoją nagrodę (w wysokości 5 tys. zł) przyznali Annie Wakulik za dramat "Zażynki"

Nagrodę publiczności otrzymał Jarosław Jakubowski za dramat "Wieczny kwiecień"

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji