Dużo poezji, mało teatru
"Rzeczy" w reż. Waldemara Sondki w Teatrze Logos w Łodzi. Pisze Igor Rakowski-Kłos w Gazecie Wyborczej - Łódź.
Bogusław Kierc, reżyser "Rzeczy" wystawianych w teatrze Logos, jest zbyt wielkim miłośnikiem Rainera Marii Rilkego. Tak bardzo zaufał poezji, że niemal zapomniał o teatrze.
Tradycyjnie już łódzki sezon teatralny rozpoczął teatr Logos działający przy Kościele Środowisk Twórczych. Tym razem reżyser Bogusław Kierc utkał z fragmentów poezji Rainera Marii Rilkego spektakl "Rzeczy". Sześcioro aktorów wygłasza fragmenty "Listu młodego robotnika", "Elegii duinejskich" i "Notatek o sztuce".
Słowa wybitnego austriackiego symbolisty mówią o dziecięcym pojmowaniu świata, przywiązaniu do przedmiotów, traktowaniu małych rzeczy jak najbardziej serio. Być może właśnie na nieożywionych owocach naszych rąk powinniśmy się skupiać, zamiast próbować mierzyć się z nieskończonością, kosmosem i wiecznością? Uzurpujemy sobie poznawać to, co wielkie, a przecież nie mamy ku temu żadnych możliwości, mocno osadzeni w cielesnych ograniczeniach. Relacje z rzeczami przekładają się na stosunek do innych ludzi i Boga.
W spektaklu Kierca widzę dwie zasadnicze wady, które psują dobry pomysł i mocną tekstową podstawę. Po pierwsze, reżyser, ufając w moc poezji Rilkego, zrezygnował niemal całkowicie z chwytów teatralnych. Aktorzy wygłaszają kwestie z zaangażowaniem i bez fuszerki, ale po kolejnym monologu napięcie stworzone przez pierwsze minuty pryska i już nie chce powrócić. Brakuje interakcji pomiędzy postaciami oraz wątku głównego. Tutaj pojawia się druga wada - wada obfitości. Kierc, który wybrał i ułożył poetyckie fragmenty, chyba chciał za dużo treści włożyć w zaledwie godzinny spektakl. Przez to widz ma poczucie intelektualnego nieuporządkowania oraz zbyt dużego nagromadzenia niełatwego tekstu.