Tak krawiec kraje...
- Jeśli możemy się czegoś obawiać, to trudnej sytuacji finansowej. Od pewnego czasu staram się planować budżet teatru nie w tradycyjnym układzie wrzesień - czerwiec, ale w zgodzie z rokiem budżetowym, czyli od stycznia do grudnia. To jedyny sposób na uniknięcie podejmowania decyzji repertuarowych bez pokrycia - ADOLF WELTSCHEK, dyrektor "Groteski", opowiada o planach repertuarowych na najbliższy sezon.
Nowy sezon teatralny 2012/13 nadchodzi wielkimi krokami - czy sądzisz, że kalendarzowa "13" będzie dla "Groteski" szczęśliwa?
- Oby nie była pechowa, odpukajmy w niemalowane, bo jak wszyscy wiemy, czasy mamy ciężkie, sytuacja ekonomiczna w kraju, jak i w mieście nie jest różowa. To oczywiście rzutuje też na działalność teatru. Krótko mówiąc, jeśli możemy się czegoś obawiać, to trudnej sytuacji finansowej.
Czy w związku z tym plany repertuarowe na najbliższy sezon też są oszczędnościowe?
- Wstrzymuję się z podejmowaniem wiążących decyzji repertuarowych, czekając na rozstrzygnięcia związane z przyszłorocznym budżetem. Od pewnego czasu staram się planować budżet teatru nie w tradycyjnym układzie wrzesień - czerwiec, ale w zgodzie z rokiem budżetowym, czyli od stycznia do grudnia. To jedyny sposób na uniknięcie podejmowania decyzji repertuarowych bez pokrycia.
Bieda biedą, ale zapewne plany repertuarowe dyrektor "Groteski" ma i proszę, by je zdradził.
- Chciałbym mówić jedynie o planach do końca roku kalendarzowego, bo tych jestem pewien. A w tym czasie mamy zrealizować dwie premiery i festiwal. Pierwszą premierą będzie "Romanca" Jacka Chmielnika, nieżyjącego aktora scen krakowskich - premiera 22 września. To kameralne, trzyosobowe przedstawienie w mojej reżyserii próbuje odpowiedzieć na pytanie, czy kultura rozumiana jako zbiór cywilizacyjnych wskazań jest narzędziem przydatnym w naszym życiu, czy zbędnym.
To istotne pytanie...
- Próbujemy na nie odpowiedzieć w formie przewrotnej i żartobliwej, więc chyba interesującej dla publiczności. Z kolei w grudniu chcemy dać premierę "Mirandoliny" Carlo Goldoniego w reżyserii Łukasza Rybarskiego. Reżyser znany jest z występów na krakowskich scenach kabaretowych, z dużych sukcesów w Teatrze Stu, więc myślę, że jego poczucie humoru, energetyczność i dynamika dobrze zrobią refleksyjnej komedii, jaką jest "Mirandolina".
Jesienią czeka nas też bardzo ważny festiwal - czy środki nań są pewne?
- Tak, festiwal na pewno odbędzie się tradycyjnie, jesienią, w listopadzie. To będzie druga edycja Festiwalu Materia Prima Forma, niezwykle atrakcyjnego dla widzów i cieszącego się ogromnym powodzeniem. Ten festiwal przedstawi teatry prezentujące spektakle oparte nie na tekście dramatycznym, lecz zbudowane z materii muzyki, ruchu i rytmu oraz szeroko rozumianej plastyki. Zaprosiliśmy gwiazdy światowego formatu. Przyjadą zespoły ze Szwajcarii, Francji, Włoch, Iranu, Danii, Niemiec, Rosji, Łotwy, Austrii, Kanady, Maroka, Holandii, Belgii - wszystkie zespoły to wielkie gwiazdy w dziedzinie Teatru Formy, biorące udział w najważniejszych festiwalach międzynarodowych. Zobaczymy między innymi teatry posługujące się muzyką jako głównym środkiem wyrazu - tak będzie w przypadku potężnego oratorium obudowanego niezwykle ciekawą plastyką. A spektakl ten, który zdobył w tym roku jedną z głównych nagród teatralnych w Danii, zaprezentują artyści z Łotwy i Danii. Już dziś zapraszam na festiwal, tym bardziej że cena biletów - wobec jakości i atrakcyjności przeżyć artystycznych - będzie niewielka.
Czy na pewno nie zdradzisz planów i marzeń na przyszły rok kalendarzowy?
- Mogę jedynie powiedzieć, że na pewno przygotujemy spektakle dla najmłodszych widzów. Ale czy będą to duże widowiska, czy skromniejsze inscenizacyjnie produkcje - to uzależniamy od sytuacji budżetu teatru.
A dla dorosłych jest jakaś dobra wiadomość na karnawał?
- Przewidujemy, że odbędzie się kolejna Reality Shopka Szoł.