Artykuły

Opera o czasach Nerona

Premierę "Koronacji Poppei" Monteverdiego Teatr Wielki przedstawił na zakończenie sezonu, w lipcu. Realizatorzy spektaklu postanowili jednak urządzić tzw. prasówkę po okresie urlopowym, jakby dręczeni obawami czy niepewnością co do przyjęcia przedstawienia przez często wybrzydzających na ten teatr krytyków. Zrozumiały to niepokój, jeśli wziąć pod uwagę złą atmosferę i nieustanne napięcie, panujące wokół spraw Teatru Wielkiego. Ciągle się oczekuje na przybycie jakiegoś cudotwórcy mającego postawić tę placówkę na nogi. A uczynić to można chyba tylko za pomocą cudu, na co wskazują dotychczasowe niepomyślne doświadczenia. Stronę muzyczną spektaklu realizował Zygmunt Latoszewski, dotychczasowy dyrektor łódzkiego Teatru Wielkiego. Podczas swej działalności na tej placówce dyr. Latoszewski przedstawił konsekwentną linię artystyczną, prowadzącą do świetnego rozwoju teatru. Przede wszystkim łódzkiego teatru operowego. Jeżeli bowiem chodzi o balet, to zarówno kierownictwo teatru łódzkiego, jak i innych, nie pomijając warszawskiego, posiada zbyt małe doświadczenie praktyczne w obrębie samej sztuki, jak i zawodu tancerza, by móc o pewnych sprawach stosownie decydować. Dlatego tak wiele trafia się w tym wypadku pomyłek artystycznych, mimo najlepszych niekiedy chęci dyrektora, który z racji wyżej wspomnianej ulega często niewłaściwym wpływom. I to nieraz przez bardzo długi okres czasu Sprawy baletu muszą jak najszybciej znaleźć się w rękach doświadczonych osób ze środowiska baletowego. W ogólnym dążeniu do naprawy wielu dziedzin w naszym kraju także środowisko baletowe powinno przejść przez oczyszczający filtr.

Wracając do premiery warszawskiej, zarówno pomysł wystawienia opery Monteverdiego, jak i realizacja sceniczna tego spektaklu godna jest najwyższej pochwały. Po błazeństwach "Cyrulika sewilskiego" przedstawienie "Koronacji Poppei" tchnęło ładem i sensem artystycznym. "Koronacja Poppei" oddaje całą wielkość geniuszu Monteveriego, jest olśnieniem, które razi i zniewala swym pięknem, musi wzruszyć nawet laika, każdą wrażliwą duszę, bowiem w tej muzyce natchnienie kompozytora jest żywe i promieniujące. Podziękować należy Zygmuntowi Latoszewskiemu, że pozwolił tak właśnie odczuć dzieło Monteverdiego. Partnerzy dyr. Latoszewskiego, którzy przygotowali inscenizację opery, reżyser Ludwik René i scenografka Zofia Wierchowicz pojęli świetnie intencje dyrygenta, współtworząc harmonijną całość spektaklu. Praca reżysera jest konsekwentnie przemyślana, każda postać ustawiona w dramatycznym wymiarze swej roli, a przy tym wykonawcy dobrani stosownie do charakteru postaci. Widać, że reżyser kierował się wyłącznie intencjami artystycznymi, co nie zawsze zdarza sie w tym teatrze. Barbara Nieman w roli Poppei wygląda urzekająco i pięknie śpiewa. Obok Nieman wielki sukces odniósł Jerzy Artysz jako Otton. Znakomicie śpiewała i grała rolę Oktawii Krystyna Szostek-Radkowa, także Zdzisław Nikodem może zaliczyć postać Nerona do swych najlepszych ról. Pełną godności kreację stworzył Edmund Kossowski, występujący jako Seneka. Niektórzy wykonawcy mniejszych ról ograniczeni byli swymi możliwościami wokalnymi, by stanąć na wysokości zadania, chociaż w zakresie swych dyspozycji zostali przygotowani równie starannie, jak reszta solistów przez Helenę Christienko, Alinę Liwską i Annę Pawluk. Pod względem aktorskim wszyscy współtworzyli bardzo dobry poziom widowiska. Należy osobno pochwalić świetną dykcję solistów. Praca reżysera jest w tym spektaklu widoczna i wyróżnia się kulturą artystyczną. Intermedia i ozdobniki baletowe wzbogacają obraz sceniczny. Balet męski w drugim akcie świetnie się udał Witoldowi Gracy. Przedstawienie jest czyste i logiczne w swej wymowie. Obrazy sceniczne wynikają z siebie płynnie, co jest również zasługą dobrze pomyślanych rozwiązań scenograficznych. Tylko w ostatnim obrazie brak przepychu inscenizacyjnego stwarza pewien niedosyt. Nie chodzi oczywiście o zagracenie sceny, wydaje się jednak, że scenograf i reżyser zbytnio tutaj uprościli sprawę. A szkoda. Silny akcent finałowy w inscenizacji spektaklu byłby klamrą wieńczącą dzieło.

"Koronacja Poppei" została wystawiona po raz pierwszy na polskiej scenie. Utwór wzbogacił repertuar Teatru Wielkiego nie tylko w sensie pięknego przedstawienia. To pozycja znacząca zarówno dla rozwoju teatru, jak i kształtowania kultury muzycznej społeczeństwa. Ukazuje bowiem brzask teatru operowego, współcześnie nam bliskiego. Przełamując konwencję mitologiczno-baśniową Monteverdi sięgnął do realnego tematu historycznego. Libretto "Koronacji Poppei" napisał. Francesco Busenello na podstawie "Roczników" Tacyta.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji