Artykuły

Szarża Kutza

Wielki reżyser filmu i Teatru Telewizji podjął próbę przebudzenia z drzemki narodowego kolosa - krakowskiego Starego Teatru.

Rok temu Kazimierz Kutz obiecywał dyrektorowi Starego Jerzemu Bińczyckiemu wyreżyserowanie nowej sztuki Enąuista "Twórcy obrazów". Ale nie mógł wiedzieć, że Bińczycki za parę dni umrze. Premiera musiała przemienić się w spełnienie testamentu zmarłego przyjaciela. Jeżeli ktoś jednak myśli, że podczas sobotniej premiery nowy dyrektor wygłosił żałobną mowę, to myli się. W programie napisano tylko pod tytułem sztuki: "Przedstawienie poświęcone pamięci Jerzego Bińczyckiego". Reszta musiała znaleźć się w spektaklu, którego premierę zaplanowano na pierwszą rocznicę śmierci aktora i dyrektora Starego.

Tytułowi "Twórcy obrazów" to autentyczne postaci: pisarze, aktorzy, operatorzy i reżyserzy. Selma Lagerlöf to szwedzka neoromantyczka, laureatka literackiej Nagrody Nobla za rok 1909: Viktor Sjöström - reżyser "Niewidzialnego woźnicy", filmu, który przeszedł do historii kina. Profesor w "Tam gdzie rosną poziomki" Bergmana (ubiegłoroczną prapremierę "Twórców obrazów" wyreżyserował Ingmar Bergman). Trzeci bohater sztuki - Juliusz Jaenzon - to operator "Niewidzialnego woźnicy", czwarty to Tora Teje, zmarła przed 30 laty wybitna aktorka teatru i filmu szwedzkiego.

Ale Kutz tak wszystko chytrze wykombinował, że wydarzenia sprzed 80 lat w tej samej mierze traktują o nim, o jego przyjaciołach, teraz, w Starym Teatrze. Na wstępie nad scenę zjeżdża kinowy ekran. Widzowie oglądają czołówkę: nazwiska wykonawców, reżysera, scenografa, kompozytora. Kutz nie zapomniał nawet o "tych, bez których premiera nie mogłaby się odbyć" - banku, instytucjach, które umożliwiły projekcję niemych filmów. Na końcu pojawia się znak firmowy Starego Teatru. Zbliżany coraz bardziej, rozpływa się, światem ekranu staje się to, co się dzieje na scenie i widowni.

Po pierwszej scenie, w której półnaga Sonia Bohosiewicz (Tora Teje) robi awanturę dotykającemu jej piersi Romanowi Gancarczykowi (Juliusz Jaenzon), następuje kaskada następnych, równie dynamicznych. Genialną i wstrętnie apodyktyczną Lagerlöf kreuje podobna do niej jak dwie krople wody Anna Polony. To rola stworzona dla tej aktorki. Reżysera Sjöströma gra Szymon Kuśmider.

Potworny splot sztuki i życia, sztuka wysoka i niska, "teatr od dupy strony" (cytat z dramatu), skomplikowane związki córek i synów z ojcami i mężczyzn z szympansicami - to wszystko mieści się w tekście Pera 0lova Enquista. A jest przecież w nim jeszcze miejsce na oddech, śmiech, chwile liryczne, a nawet - choć bez przesady - na egzystencjalną zadumę. Tekst i - rzecz jasna - reżyseria Kutza wyzwalają z aktorów energię, jakiej na tej scenie nie widziałem od lat co najmniej pięciu. Wirtuozowski kwartet (z fałszującą nieco Bohosiewicz) gra siebie i Kutza. Ten spektakl to ukłon i figa pokazana teatrowi, ale i filmowi.

Kutz wyreżyserował "Twórców obrazów" tak, że zamiast odpowiedzi, ku którym skłania się ten czasem zbyt mentorski tekst, pozostawił pytania. W ich rejestrze są i takie: Czy, zrównując współczesny teatr z pionierską niemą epoką filmu, chciał teatr podnieść, czy upokorzyć? Czy, wyzwalając niespotykaną energię z aktorów, pomógł Staremu Teatrowi wydźwignąć się z dołka, czy raczej potwierdził, że bez transfuzji świeżej krwi z zewnątrz pacjent umrze. Czy siadając podczas stojącej, popremierowej owacji tyłem do widowni na krześle z napisem "Sjöstrom", chciał zaznaczyć, że najbardziej interesuje go "teatr od dupy strony" albo że raczej jak Sjöstrom woli siąść na tyłku obok operatora.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji