Artykuły

Truskawki pomogą oswoić traumę

- Wrzesień to czas sadzenia truskawek. Bohaterowie sztuki chcą zamienić skojarzenia tak, aby wrzesień w relacjach polsko-niemieckich nie musiał przywodzić obrazów wojny. Czas truskawek, przerwa we wzajemnym mordowaniu się - mówi ARTUR PAŁYGA, współautor "Truskawkowej niedzieli", wystawionej w Teatrze Polskim w Bydgoszczy.

Aneks Festiwalu Prapremier rozpocznie premiera spektaklu "Truskawkowa niedziela". To pierwsza w historii sztuka o krwawych wydarzeniach z początków września w Bydgoszczy, napisana wspólnie przez polskiego i niemieckiego dramaturga.

Rozmowa z Arturem Pałygą*:

Anna Tarnowska: Co truskawki mają wspólnego z wojną?

Artur Pałyga: Razem z Kathariną Gericke, z którą napisaliśmy tekst do spektaklu, zastanawialiśmy się, w jaki sposób opowiedzieć o bydgoskiej Krwawej Niedzieli. Wymyśliliśmy, że uczestnicy tamtych wydarzeń zostali zaproszeni do udziału w międzynarodowym projekcie, który ma oswoić traumatyczne doświadczenia z czasów wojny. Od początku wiedziałem, że nie jest moją rolą być sędzią tych ludzi i ferować wyroki. Stąd pomysł, żeby pokazać ich teraz, w sytuacji pokojowej, na bankiecie, na którym wszyscy czekają na wniesienie truskawek. Wrzesień to czas sadzenia truskawek. Bohaterowie sztuki chcą zamienić skojarzenia tak, aby wrzesień w relacjach polsko-niemieckich nie musiał przywodzić obrazów wojny. Czas truskawek, przerwa we wzajemnym mordowaniu się.

To trudny temat, co do którego nie ma zgody nawet wśród historyków. Skąd pomysł, żeby przenieść go na scenę?

- Hasło rzucił Paweł Łysak, któryjuż od dłuższego czasu mieszka w Bydgoszczy i wie, że Krwawa Niedziela wciąż budzi emocje wśród mieszkańców. Poprosił nas o napisanie tej sztuki. Ale od początku z dużą ostrożnością podchodziłem do pracy nad tekstem. Trochę jak saper do ładunku wybuchowego...

Jak wyglądała praca nad tekstem? Szukał pan świadków?

- Przeczytałem mnóstwo relacji polskich i niemieckich. Potem z Kathariną spędziliśmy trochę czasu w Wil-helmshaven. Tam spotkaliśmy się z byłymi bydgoszczanami, którzy uciekli do Niemiec, a ich rodzice przeżyli Krwawą Niedzielę. Jedna pani pokazywała nam nawet filiżanki, które zabrała na pamiątkę. Każda z widokiem miasta. Nie wszyscy chcieli z nami rozmawiać - starszy pan, jeden z ostatnich żyjących jeszcze świadków Krwawej Niedzieli, kategorycznie odmówił spotkania z nami. Powiedział, że nie po to tak daleko uciekał, żeby teraz spotykać się z Polakami. Ale najbardziej w tych rozmowach uderzyło mnie jedno zdanie wypowiedziane przez świadka Krwawej Niedzieli - że te wydarzenia odebrały niewinność ofiarom wojny. Nieważne, jaką narodowość wpisaną mieli w paszporcie.

Były też rozmowy z bydgoszczanami?

- Tak. Pytałem wiele osób o Krwawą Niedzielę. Albo niewiele o niej wiedzieli, albo jednoznacznie kojarzyliją z niemiecką dywersją. A relacje nie rozstrzygają tego do końca. Niektórzy świadkowie bardzo drobiazgowo opisują wydarzenia z 3 i 4 września 1939 r. Podają nawet godzinę, nazwy ulic. I mimo tych szczegółów, te zeznania są skrajnie różne. Przestudiowałem bardzo dokładnie listy ofiar Krwawej Niedzieli. Po nazwiskach nie sposób rozstrzygnąć, kto był Polakiem, a kto Niemcem. Tak samo trudno powiedzieć, kto do kogo strzelał. To wszyscy byli przecież mieszkańcy Bydgoszczy. Dotarłem także do poruszającej relacji: ktoś biegał po domach i nakazywał ludziom zebrać się w ogrodzie. Świadek wspomina, że polscy żołnierze zaczęli do tych ludzi strzelać. Po krzykach zorientowali się, że to rodacy. "Dobrze, że się odezwaliście, bo myśleliśmy, że jesteście Niemcami". No dobra, ale nikt w relacjach z tego wydarzenia w ogóle się nie dziwi, że polscy żołnierze strzelali do chroniących się w ogrodzie cywilów.

Czy "Truskawkowa niedziela" jest zrozumiała dla tych, którzy nie znają historii tamtych wydarzeń?

- Wierzę, że tak. Pozwala pomyśleć, na ile jesteśmy zdeterminowani historią. Czy można się od niej uwolnić i jaki ma wpływ na nasze wybory. I czy to dobra droga do znalezienia tożsamości? Czy to napięcie pomiędzy dwoma narodami - polskim i niemieckim - zniknie?

A nadal jest? Wojna dawno się skończyła.

- Założenie, że to się już więcej nie powtórzy, jest - moim zdaniem - naiwnością. W przeszłości oba narody rywalizowały między sobą i wtedy też mówiono "nigdy więcej". Nie jesteśmy w stanie tego przewidzieć. A gdybyśmy spojrzeli na ten czas pokoju jak na przerwę? I zadali sobie pytanie, jak ten czas przerwy dobrze wykorzystać?

* Artur Pałyga, jeden z ważniejszych współczesnych polskich dramaturgów, od tego sezonu na stałe współpracuje z bydgoską sceną

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji