Artykuły

Wszechstronny chłopak z Brzezin

Na brak pracy nie może narzekać: komponuje, śpiewa, pisze wiersze, jest pedagogiem w szkołach teatralnych. Kilkakrotnie uhonorowany Wiktorem i Złotą Kaczkę, zawsze w czołówce plebiscytów publiczności, nagradzany przez krytyków i filmowców. ZBIGNIEW ZAMACHOWSKI przewodniczy w tym roku pracom jury głównego konkursu Tofifest.

Na swoim koncie ma ponad setkę ról filmowych i teatralnych. Zagrał m.in. w filmach: "Ucieczka z kina Wolność" Wojciecha Marczewskiego, "Trzy kolory. Biały" i "Dekalog" Krzysztofa Kieślowskiego oraz "Zawrócony" i "Pułkownik Kwiatkowski" Kazimierza Kutza.

Dzieci znają jego głos z cyklu filmów animowanych "Shrek", w którym dał głos głównemu bohaterowi. - Od "Shreka" polubiłem dubbing. Wcześniej, owszem, zrobiłem parę innych filmów, ale dubbing jest niewdzięcznym zajęciem, bardzo technicznym. "Shrek" wszystko wywrócił do góry nogami. To był nieprawdopodobny przełom nie tylko dla widowni, lecz także dla nas. A spotkanie z tym facetem - po prostu fenomenalne. Ktoś, kto go wymyślił, przejdzie do historii kina - opowiadał aktor.

Urodził się w 1961 roku. Pochodzi z podłódzkich Brzezin. Skończył szkołę muzyczną i liceum ekonomiczne, był organistą w urzędzie stanu cywilnego, występował w teatrze amatorskim, ale na pierwszym przesłuchaniu poradzono mu, żeby aktorstwo wybił sobie z głowy. Nie zrezygnował, wystąpił na festiwalu w Opolu. Tam wypatrzył go reżyser filmowy Krzysztof Rogulski i zaproponował główną rolę w filmie "Wielka majówka". Zamachowski zagrał siebie, czyli chłopaka z prowincji, który chce zrobić karierę w wielkim mieście. Dopiero później zdawał do łódzkiej Filmówki, gdzie przyjęto go warunkowo ze względu na wadę wymowy. Ale już w szkole współpracę z warszawskim Teatrem Studio zaproponował mu Jerzy Grzegorzewski. Pracę magisterską, poświęconą zresztą swojemu mistrzowi, obronił dopiero po 26 latach. - Grzegorzewski nauczył mnie smaku, wrażliwości, pewnej metafory, stosowania takich środków wyrazu, które mogą sprawiać wrażenie drastycznych, ale takie nie są - tłumaczy Zamachowski. - Tam nic nie znaczyło to, co pozornie znaczyło. Odnajdywałem się w tym wszystkim trochę dzięki Markowi Walczewskiemu, bo wszedłem do Teatru Studio w 1985 roku, gdy obaj panowie świetnie się dogadywali. Jakby mistrz grał na perfekcyjnym instrumencie. Pierwszym ich przedstawieniem, w którym brałem udział, jeszcze będąc w szkole, na czwartym roku, było "Powolne ciemnienie malowideł". Spektakl jak najlepszy wiersz. Takie rzeczy budują człowieka. I to na całe życie. Pamiętam, że po premierze wylądowałem na scenie i pośród pustych krzeseł z kieliszkiem wódki w ręku przesiedziałem z godzinę. W ciszy. Tej godziny za nic w świecie nikomu bym nie oddał.

Obecnie często występuje wraz z Grupą MoCarta. Nagrał także audiobooka z listami Fryderyka Chopina. Szykuje się do kolejnych premier: listopadzie do kin wchodzi "Pokłosie" w reżyserii Władysława Pasikowskiego, a na wiosnę szykowane są pokazy "Wałęsy" Andrzeja Wajdy. Rozpoczął też współpracę z niemiecką wytwórnią filmową.

Spotkanie ze Zbigniewem Zamachowskim odbędzie się 23 października o godz. 18 w Baju Pomorskim.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji