Artykuły

Rosyjski reżyser opowie o kontaktach z UFO

- Nie miałem doświadczenia spotkania z UFO, więc nie wiem. W ogóle wydaje mi się nieważne, czy ludzie, którzy są bohaterami mojej sztuki, mieli kontakt z kosmitami. Ważne jest to, o czym oni mówią. My wykorzystujemy ich doświadczenie. W tym spektaklu mniej będzie rozmów o kosmitach, a więcej o tym, czego możemy się uczyć od kosmosu - mówi Iwan Wyrypajew, rosyjski reżyser, który pokaże w Teatrze Studio w Warszawie swoją najnowszą sztukę "Ufo. Kontakt".

Iwan Wyrypajew, bardzo lubiany w Polsce rosyjski reżyser, pokaże w Teatrze Studio swoją najnowszą sztukę. "Ufo. Kontakt" to historia o spotkaniach z obcymi, ale tak naprawdę - o kontakcie z życiem, tu, na Ziemi.

Z Iwanem Wyrypajewem rozmawia Edyta Błaszczak

Wierzy pan w UFO, tak jak 38 mln ludzi na świecie?

- Nie miałem doświadczenia spotkania z UFO, więc nie wiem. W ogóle wydaje mi się nieważne, czy ludzie, którzy są bohaterami mojej sztuki, mieli kontakt z kosmitami. Ważne jest to, o czym oni mówią. My wykorzystujemy ich doświadczenie. W tym spektaklu mniej będzie rozmów o kosmitach, a więcej o tym, czego możemy się uczyć od kosmosu.

Chodzi o poszukiwanie Boga?

- Też.

Więc tytułowy kontakt to też obcowanie z jakąś formą "boskości"?

- Oczywiście. Oddajemy głos ludziom z różnych krajów - Australii, Ameryki, Niemiec czy Norwegii oraz jednemu rosyjskiemu oligarchowi, który chciał dać pieniądze na ten projekt, ale w końcu nie dał. Opowiadają o spotkaniu z UFO.

Sztuka jest oparta na prawdziwych rozmowach z ludźmi, którzy doświadczyli takiego kontaktu. Co pan od nich usłyszał?

- Dla siebie odkryłem, że to my jesteśmy tym kosmosem. I najważniejsze jest, żeby czuć ten kontakt, mieć kontakt z życiem. My go tracimy. Wszyscy znajdujemy się w jakieś folii. Dziś do mojego dziecka przyszła lekarka i opowiadała o tym, jak obserwuje się rozwój dziecka. Jeśli np. w Finlandii ojciec da klapsa dziecku, to może być ono mu odebrane, a gdy je faszeruje słodyczami, to jest ok. To strasznie dziwna logika i to jest właśnie tracenie kontaktu z prawdziwym życiem.

Czyli z drugim człowiekiem?

- Ze wszystkim. To, że ty istniejesz, nie oznacza jeszcze, że żyjesz. Są przecież zwykłe rośliny i są sztucznie wyprodukowane, genetycznie zmodyfikowane. Wtedy trzeba mieć kontakt ze źródłem, z którego wszystko rośnie.

Co jest tym źródłem?

- Nasi bohaterowie, po tym jak "mieli kontakt", zaczęli czuć się częścią świata, zaczęli się na niego otwierać.

Jak to będzie wyglądać na scenie?

- To będzie dziesięć opowieści, w tle których będą wyświetlane fragmenty filmów o UFO, żebyśmy mogli troszkę poczuć atmosferę kosmosu.

Został pan niedawno dyrektorem artystycznym jednego z ciekawszych teatrów w Rosji - teatru Praktika, który będzie gościł niedługo w Teatrze Studio. U nas trwa dyskusja o tym, że "teatr nie jest produktem, widz nie jest klientem". Podobne debaty toczą się w Moskwie?

- Dobrze rozumiem polskich twórców. Znacząco obcięto dotacje na działalność teatrów, a liczba osób tu pracujących została taka sama. Wprowadzenie menedżerów to nie jest wyjście. Mimo to uważam, że teatr jest produktem, a widz jest klientem. Tylko produkty bywają różne. To widz jest najważniejszy - my go obsługujemy. Nie jesteśmy u niego na smyczy, proponujemy mu różne rzeczy. Ktoś rozrywkę, ktoś kulturę, ktoś duchowość. To wszystko są produkty. Na to, co artysta robi, muszą się sprzedawać bilety. Jeśli tak nie jest, to znaczy, że to jest niepotrzebne. Oczywiście, muszą być pieniądze na eksperymenty, ale teatr jest produktem, którym powinien zarządzać menedżer. I ja chciałbym tak pracować.

A jak w Praktice wygląda kwestia zarządzania?

- Właśnie obejmuję stanowisko takiego menedżera, producenta teatru. Dla mnie najlepszymi przykładami menedżersko-producenckimi są Beatlesi, Led Zeppelin, The Rolling Stones, Oliver Stone, Martin Scorsese, można długo wymieniać. Producent, menedżer to nie handlowiec, on ma tylko pomóc artyście dotrzeć do odbiorcy i sprzedawać bilety. Powinien też być artystą.

A u nas to nie wychodzi. Może dlatego, że teatry są upolitycznione?

- W Polsce i Rosji panuje ten sam sowiecki model zarządzania. Ludzie otrzymują wynagrodzenie w myśl leninowskiego hasła - każdemu według możliwości, a nie każdemu według sił. Do Teatru Studio przyszedł tu zdolny menedżer i producent, ale zmniejszono środki. Muszą pracować w socjalistycznym systemie, a reformę blokują ci, którym jest wygodnie - siedzieć w teatrze i pracować niezależnie od popytu.dze na eksperymenty, ale teatr jest produktem, kt

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji