Artykuły

Nowy musical "Our House" nie porwał chorzowskiej publiczności

"Our House" w reż. Michała Znanieckiego w Teatrze Rozrywki w Chorzowie. Pisze Alan Misiewicz w Gazecie Wyborczej - Katowice.

"Our House" w Teatrze Rozrywki wygląda na produkcję solidną i pełną energii. Ale serca chorzowskiej publiczności nie zdobył.

Autorem tego musicalu jest dramaturg i reżyser Tim Firth. Brytyjczyk zestawił ze sobą największe przeboje grupy muzycznej Madness, choćby "Our house" i "House of fun", i do takiej całości napisał scenariusz.

Musical okazał się sukcesem, otrzymał kilka branżowych nominacji i nagród w 2003 roku. Chorzowska publiczność z kolei przyjęła polską prapremierę "Our House" z rezerwą.

Spektakl wyreżyserował Michał Znaniecki, który do współpracy zaprosił znanych twórców. I tak kostiumy, które można określić mianem serialowe, zaprojektował Tomasz Jacyków. Dobrze charakteryzują środowisko młodych emigrantów w Londynie (należycie popkulturowe, czasami tandetne).

Pełna przepychu i prostych, ale efektywnych rozwiązań technicznych scenografia to wynik pracy Luigiego Scoglio. Zagospodarowuje ona wszelką możliwą przestrzeń, nawet jeszcze przed spektaklem. Z kolei Jakub Lewandowski ułożył choreografię - ciekawą i bardzo energetyczną, zresztą jak cały spektakl. To mocna strona chorzowskiego widowiska. Dodać jeszcze należy sprawną reżyserię Znanieckiego i otrzymujemy musical całkiem solidny, pełen dobrej, młodzieńczej energii.

Reżyser rozsądnie prowadzi dwie linie interpretacyjne i pokazuje konsekwencje niewłaściwych wyborów 16-letniego Maksa, Polaka mieszkającego w Londynie. Tę rolę dość przyzwoicie kreował Daniel Malchar. W czasie jednej z piosenek ten młody i sprawny fizycznie student krakowskiej PWST bodaj cztery razy przemienia się ze Złego Maksa w Dobrego. Towarzyszy mu (im?) Sara, miłość jego życia.

Tę rolę zagrała Diagny Cipora i był to jej debiut teatralny. Jest jeszcze mama Maksa (grają Anna Ratajczyk), kilku jego przyjaciół i przede wszystkim duch ojca towarzyszący chłopcu od początku do końca tej trzygodzinnej opowieści. W tej roli poruszający i wyrazisty Dariusz Niebudek, dzięki czemu musical Firtha staje się ostrzeżeniem przed powielaniem błędów swoich ojców.

A jednak chorzowska publiczność przyjęła go nie dość entuzjastycznie. Owacje na stojąco, które zebrał, były wyraźnie nieszczere. Zapewne w taki sposób ujawniło się zniechęcenie publiczności niektórymi dłużyzna-mi tego musicalu. A być może i wykonaniem wokalnym piosenek Madness, które należy ocenić jedynie dostatecznie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji