Artykuły

W aktorstwie powoli jakoś cichnę

- Coraz mniej dostaję aktorskich propozycji. Z pewnością to konsekwencje klimatu wokół mnie. Konsekwencje moich czynów i wyborów. Jedna rzecz jest w tym dobra - im mniej grania, tym bardziej doceniam każdy występ na scenie - z Joanną Szczepkowską rozmawia Ryszarda Wojciechowska.

Ryszarda Wojciechowska: Bohaterka Pani powieści "Zagrać Marię" to aktorka, której zaproponowano rolę Skłodowskiej-Curie. Pani też miała zagrać noblistkę w filmie Marty Meszaros. Ale rolę dano innej aktorce. Książka miała być autoterapią? Joanna Szczepkowska: Można tak powiedzieć. Z tym, że, wbrew być może oczekiwaniom, książka nie opisuje mojej przeprawy i dramatu związanego z utratą tej roli. - Ale ta przeprawa, jak Pani mówi, byłaby równie ciekawa. - Tylko że ja nie chciałam wydawać książki skandalizującej, obnażającej mechanizmy naszego środowiska. Te fakty być może pojawią się kiedyś w mojej autobiografii. Ale "Zagrać Marię" to zupełnie inna fabuła. To opowieść o aktorce, która bardzo głęboko wchodzi w rolę. O aktorce, która nie gra Marii, tylko się w nią przeistacza.

Pani do roli, a potem do książki, przygotowywała się długo: korepetycje z chemii, wyjazdy do Paryża. Można powiedzieć, że Maria zabrała Pani kilka lat z życia.

- Nawet jeśli zabrała, to warto było. Nie żałuję obcowania z nią przez tyle lat Dzięki temu, że przeczytałam niemal wszystko, co napisano na temat Skłodowskiej-Curie, zobaczyłam, jak niezwykle bogatą miała osobowość. A jednocześnie jak bardzo była skromna. Jak żyła niemal ascetycznie, skupiona w życiu głównie na pracy i na rodzinie.

To podobnie jak Pani.

- (Śmieje się) Tylko że ja nie odkryłam radu. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, jak ona ciężko fizycznie pracowała nad wydzieleniem tego pierwiastka. Ile ton blendy smolistej musiała przerobić. I że nauka to była treść jej życia.

Tym bardziej żal, że film o Marii jeszcze nie powstał. A jak powstanie, to z inną aktorką.

- To jedyna rola filmowa, której naprawdę żałuję. Nawet w tej chwili przychodzą mi do głowy trzy role, które, mimo zawierania już umów i przymierzania kostiumów, nie doszły do realizacji. Ktoś inny o nie zawalczył. Ale nie miałam o to pretensji, film to nie jest tak do końca mój świat. Jestem aktorką teatralną. Ale w przypadku Marii ból jednak zostanie.

Bohaterka w Pani książce wchodzi tak głęboko w rolę, że aż ociera się o pewne szaleństwo. Pani też tak czasami się zdarza?

- Aż tak nie. Natomiast staram się o mojej bohaterce jak najwięcej dowiedzieć. Nie tylko o tej, która istniała naprawdę. Przygotowując się do zagrania Ofelii w "Hamlecie", studiowałam podręczniki psychiatrii, szukając informacji na temat obłędu.

Często Pani przyznaje, że jest środowiskowym outsiderem. Warto być takim bezkompromisowym?

- Nauczyłam się tęgo, że nie warto zadawać sobie takiego pytania Nagrody nie będzie. Za to mogą być razy.

- I to liczne razy i konsekwencje, które naprawdę bolą. Nie trochę, ale naprawdę bolą. Jeżeli impuls podpowiada mi silnie, żeby zachować się tak, a nie inaczej, to coś w tym musi być. To znaczy, że być może jestem obdarzona lub skażona - nie wiem, co wybrać -tego rodzaju temperamentem czy osobowością, która nie może stonować takich impulsów. Mam poczucie, że ktoś w pewnym momencie musi powiedzieć, "nie". I jeśli nie znajdzie się ktoś, kto to zrobi, muszę to zrobić ja. Z takim poczuciem się urodziłam.

To jak reaguje Pani na opinie, że Szczepkowska jest trudna, że z nią trzeba uważać?

- Reaguję na to źle. To jedna z moich goryczy. Jeśli można coś o mnie powiedzieć dobrego, to - wydaje mi się - że jest odwrotnie. Uważam się za osobę spokojną. Często ludzie, którzy się ze mną w pracy stykają, wręcz czekają na to, jak zareaguję i kiedy się to coś stanie.

Kiedy Pani wybuchnie?

- Kiedy wykażę zadziorność. I ci, którzy czekają, często się rozczarowują. Musi się naprawdę zdarzyć coś wyjątkowo oburzającego, żebym objawiła swoją niezgodę.

Ile w Pani zostało jeszcze miłości do aktorstwa?

- To bardzo trudne pytanie. Pod tym względem rzeczywiście jakoś cichnę. Coraz mniej dostaję aktorskich propozycji. Z pewnością to konsekwencje klimatu wokół mnie. Konsekwencje moich czynów i wyborów. Jedna rzecz jest w tym dobra - im mniej grania, tym bardziej doceniam każdy występ na scenie. Wczoraj, na przykład, w Radomiu grałam swój spektakl "Goła baba" (gram to już około 20 lat!). Na widowni było bardzo dużo ludzi. A ja poczułam taki rodzaj wzruszenia, jakiego już dawno nie doznałam.

Jedna z córek poszła Pani śladem. Wybrała aktorstwo. Usłyszała może: Córeczko, nie idź tą drogą?

- Moje obie córki już grają, chociaż skończyły zupełnie inne studia Pierwsza na to, żeby sobie aktorstwem dorobić, wpadła Hania, młodsza córka. Ale pomysł na życie początkowo miała inny. Skończyła kulturoznawstwo i etnologię i już wszystko dobrze wyglądało. Aż tu nagle zaczęła dostawać coraz więcej aktorskich propozycji. Hania zdała już egzamin eksternistyczny, Marysia jeszcze nie. Ale ja nigdy nie odbywałam z nimi takich rozmów. Teoria tutaj nic nie da. One same widzą, jaki to trudny zawód. I że mają mamę, która im nie pomoże. Bo ja nie należę do osób przebojowych. Niczego im nie mogę załatwić. Nawet nie potrafię. A w środowisku mam pozycję, która raczej jest pewną zaporą.

Mają więc trudną drogę?

- Znacznie trudniejszą niż ja miałam. Zaczynałam od bardzo atrakcyjnego debiutu jeszcze na studiach, a potem wszystko szło gładko. Przynajmniej przez pewien czas. A teraz widzę, jak one się borykają, chodzą na castingi. Potem opowiadają, jak te castingi wyglądają, że są tłumy, jest ciasno i gorąco, że trzeba odstać swoje. Ale chcą. Są, po prostu, częścią tego środowiska. Żyją tak jak wszyscy młodzi aktorzy.

W aktorskiej rodzinie z tradycjami, obie - można powiedzieć - były skazane na ten zawód.

- Ale wcześniej nie wysyłały takich sygnałów. Aktorstwo jest jednak jak magnes. Pamiętam własne myśli w młodości i nieśmiałe próby szukania innego pomysłu na życie niż aktorstwo. Ale się nie udało.

Tamte lata były łatwiejsze dla młodych aktorów czy może teraz łatwiej zaistnieć?

- Teraz jest różnorodniej. Z jednej strony młodzi mają bardziej niepewny byt. My mieliśmy zapewnione etaty właściwie bez ograniczeń. Skromne, ale pewne, w jakimś sensie dożywotnie. A dzisiaj każde miejsce w teatrze z sezonu na sezon jest niepewne. Z drugiej strony młodzi mają szanse na to, by spełniać marzenie o karierze w Hollywood czy o teatrach na całym świecie. Zapisują się do agencji aktorskich w Ameryce, Rzymie czy we Francji. Znają języki. Niewielu aktorów ma szczęście grać, a jednak każdego roku są tłumy kandydatów.

Co tak ciągnie do tego zawodu?

- Powody, dla których ludzie zostają aktorami, przez lata nieco się zmieniają. Moje pokolenie otarło się o teatr... czarów, o ten niebywały klimat sceny. Dzisiaj wiem, że tym, którzy idą zdawać egzamin do szkoły teatralnej czasem się wydaje, że wszystko potem będzie łatwe. Marzą o serialach, które przyniosą im szybką popularność. Taka rola, poza popularnością, może być - jak im się wydaje - pewnym zabezpieczeniem. Czymś w rodzaju dobrze płatnego etatu. Ale to ułuda. Bo seriale równie szybko z ekranu znikają.

Znak czasów obrazuje historyjka, którą Pani opisała w internecie. Możemy ją usłyszeć?

- Podbiegła do mnie dziewczyna, mówiąc: - Bardzo przepraszam, Pani jest aktorką? - Tak - odpowiadam. Na to ona: - A co trzeba zrobić, żeby zdać do szkoły aktorskiej? - A pani chce być aktorką? - pytam. I słyszę: - Tak, bo macocha zniszczyła mi życie i ja bym chciała kiedyś o tym publicznie opowiedzieć. Bywa, że i takie pojęcie o aktorstwie mają młodzi ludzie.

Sitcomom i reklamie konsekwentnie mówi Pani: nie.

- W tym przypadku jestem rzeczywiście konsekwentna. Zdarzyło mi się kilka razy odmówić reklamowania. Proponowano mi, żebym w reklamie nawiązała do mojego oświadczenia o końcu komunizmu. Tym razem miałam obwieszczać, że 4 czerwca na rynku pojawił się nowy produkt. Nigdy na coś takiego bym się nie zgodziła. Nie wyobrażam sobie tego, żeby sprowadzić tamto zdanie do dobrze zrobionego interesu. A kwoty jakie mi proponowano, muszę przyznać, były kuszące. Ale nie ukrywam, że zdziwienie proponujących też było ogromne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji