Artykuły

Nie-Boska na 110 rocznicę Teatru Polskiego w Poznaniu

Czy znowu mamy na kolanach dzię­kować (tylko komu?), że na de­skach jednego z polskich teatrów wy­stawiono polski - romantyczny dra­mat? Przyjęło się w naszym życiu kul­turalnym, w wolnej - przecież wol­nej - Polsce, że pojawienie się "Dzia­dów" czy "Nie-Boskiej komedii", już przez sam fakt, przyjmowane jest z rozdziawioną gębą, z zachwytem, z dumą. I pomyśleć tylko, że Anglicy mają w Londynie scenę, na której, jak rok dłu­gi, wystawiany jest tylko i wyłącznie Shakespeare...

Taka refleksja nasunęła się po zo­baczeniu w Teatrze Polskim w Po­znaniu zadziwiającego w prostocie czy nawet pokorze wobec autora "Nie-Boskiej komedii" Z. Krasińskiego. Przez trzy godziny publiczność premierowa - zawsze specyficzna, gdzie snobizm po­mieszany z niezgłębionymi zawiłościa­mi dyletanctwa, miernoty intelektual­nej, ambicji uzasadnionej i nieuzasa­dnionej, różnej możliwości rozróżnia­nia piękna od tandety - oglądała w największym skupieniu dramat zaska­kujący, bo zawsze aktualny, żeby przy końcu na stojąco oklaskiwać aktorów, reżysera, scenografa, kompozytora i wszystkich, bez których współczesny teatr nie umie się obejść.

1. Wspomniana już pokora wobec autora. Widać, że reżyserowi chodziło przede wszystkim o zaprezentowanie tekstu, treści o historiozoficznym za­klętym kole, które toczy się w rytmi­cznej monotonii, gdzie powtarzają się racje ciągłych zmian, które są przecież zmianami pozornymi; które są tylko walką ambicji i nie przeżytych do koń­ca potrzeb. Ci, którzy przekonani są o swojej słuszności jakże często w koń­cu wpadają w sidła takiego samego nieszczęścia, przed jakim chcieli się obronić. K. H. Rostworowski tę prawdę ujął lapidarnie w "Miłosierdziu": "...i tak od nowa, bez końca".

2. Temu zadaniu postawionemu przez reżysera służą inne części składowe przedstawienia. W pierwszym rzędzie scenografia - przemyślana pod wzglę­dem funkcjonalności. Na scenie obro­towej mikrokosmos sceniczny zdaje się zamieniło w karuzelę cyrkową, na której znajdują się aktorzy, to nie oni przechodzą ale cała rzeczywistość, w której oni są zanurzeni obraca się i pokazuje co jakiś czas ich twarze, ich usta, które otwierają się na dany znak. Jedną część sceny tworzą ogromne schody. W ten oczywisty sposób uzy­skuje się wymiar wertykalny. U góry duchy, symbole dobra i wzniosłej my­śli, Wielki Mistrz; na dole Pankracy, Leonard. Czasami postacie przenikają "w nie swoje rejony". A kiedy scena obróci się o 180 stopni, wyjść może lud.

3. Celem tej recenzji jest uzmysło­wienie czytelnikom ważności poznań­skiego przedstawienia. Nie chcę oma­wiać, opisywać, zapisywać. Tym trzeba się zająć, ale to sprawa krytyki tea­tralnej i pracy naukowej. Natomiast w tym miejscu chodzi o zachęcenie do obejrzenia. I gdyby nie było innych argumentów to pozostałby najmocniej­szy: aktorstwo. Jest dużo optymizmu w tym, że udało się zorganizować taki zespół. Bo to jest ZESPÓŁ, nie zbiór gwiazd czy przeciętniaków, ale grupa o wspólnym celu. Ludzie, którzy po­trafią słuchać siebie na scenie i zawo­dowo, często perfekcyjnie, wykonywać zadania. Oczywiście, ja też, jak każdy recenzent, mam swoich faworytów. Z wielką śmiałością zagrane role Orcia (Wojciech Siedlecki) i Żony (Dorota Lulka-Kocięcka) są przejmujące. Może słowo "przejmujące" nie oddaje wra­żenia, jakie wywoływało każde pojawie­nie się aktorów. Może trzeba powie­dzieć, że krzywda bohaterów przez nich kreowanych wywołuje uczucie sprzeciwu i buntu. Oni są bezsilni, nie mają wpływu na swój los. Jeżeli widz da się wciągnąć w prawdę świata fik­cyjnego to chyba można mówić o suk­cesie aktorskim. Kreacje głównych protagonistów: Pankracego (Mariusz Puchalski) i Hrabiego Henryka (An­drzej Wilk) są godne zapamiętania. U­czą, jak z wielkiej roli, która czasem kusi do popisów można zrobić trybik maszyny i - ona jako całość okazuje się wspaniała.

4. Nie dziwi więc, że jest też sukce­sem operowanie scenami zbiorowymi. Aż z niedowierzaniem patrzyłem na scenę, w której upada rozstrzeliwany tłum. Sądziłem do tej pory, że takie sceny udają się tylko w filmie.

Szczere gratulacje dla całego Zespo­łu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji