Artykuły

Magiczny wir emocji

"Kalino, malino, czerwona jagodo" w reż. Igora Gorzkowskiego w Studiu Teatralnym Koło w Warszawie. Pisze Marek Kubiak w serwisie Teatr dla Was.

Są takie spektakle teatralne, które mimo pozornego braku szans na osiągnięcie ciekawego efektu nagle okazują się być prawdziwym dokonaniem i pokornym, nienapuszonym oryginalnym objawieniem, wywołującym zachwyt. Kiedy czyta się opis spektaklu "Kalino malino czerwona jagodo" - "to efekt etnograficznej wędrówki czterech młodych aktorek na Kurpiowszczyznę. Siłą napędową przedstawienia jest unikalny scenariusz powstały na bazie wspomnień napotkanych tam kobiet oraz ludowe szlagiery wykonywane na żywo w zaskakujących aranżacjach na melodykę i ukulele" - reakcja może być natychmiastowa: "Teatralna wersja Koko-koko-EURO-spoko? nie dziękuję!". Warto takie uprzedzenie jednak w sobie przełamać i wybrać się na przedstawienie do Soho Factory, choćby i dlatego, by swojemu łatwemu w osądach gustowi dać porządnego prztyczka w nos.

Przedstawienie "Kalino malino czerwona jagodo" to teatr prawdziwy, wartościowy, a do tego tak świeży, niewinny, nieskalany rutyną i radosny w swoim tworzeniu, że jego doświadczanie sprawia wręcz dziecięcą radość.

Cztery kobiety u schyłku życia - przygięte do ziemi starością i bagażem życiowych doświadczeń - siedzą na ławce, uskarżając się na swój los, na choroby i niedogodności wieku. Każda z nich inna, a jednak zaprzyjaźnione ze sobą; każda ma jakieś swoje dziwne uprzedzenie do spraw wydawałoby się błahych, a jednak zastanawiające jest jak silne emocje takie "banały" w tych kobietach wywołują. Okutane wieloma warstwami ubrań są jakby porosłe kolejnymi słojami drzewa, a w każdej warstwie czai się jakieś doświadczenie z przeszłości, jakaś niedopowiedziana tajemnica. W jednej chwili pojedyncze słowo zapuszcza w ruch machinę czasu i z tych skostniałych emocjonalnie, zgorzkniałych babć, bohaterki zamieniają się z powrotem w młode dziewczyny. Jakiś magiczny wir emocji, napędzany siłą wspomnień, przeistacza je znowu w młode dziewczęta, by przedstawić historię każdej z nich. W swojej szlachetnej prostocie prezentują nam się nagle jako postaci niezwykle kruche emocjonalnie, urzekająco naiwne uczuciowo, pełne nadziei i ufności, że to, co je może w życiu spotkać musi być pozytywne. Mamy tutaj zatem historię zawiedzionej miłości, utraconych szans na prawdziwe uczucia, niewinne zaloty, groteskową wstydliwość, ułomności fizyczne będące jak wyrok w środowisku wiejskim, rozwijające się dopiero talenty, zazdrość, pragmatyzm wyboru między "kochać i być", a "tolerować i mieć". Wątki przeplatają się jak wstążki w dziewczęcych warkoczach, a grono postaci, w które wcielają się cztery aktorki idealnie wprost wypełnia fabułę. Tutaj należy się głęboki pokłon przed zaczynającymi swoje kariery aktorskie: Aleksandrą Grzelak, Olgą Omeljaniec, Natalią Sikorą, Dianą Zamojską; bez specjalnych wyróżnień i sympatii, wszystkie Panie robią kawał doskonałej aktorskiej roboty - szczere gratulacje.

Z każdym krokiem dowiadujemy się coraz więcej; poznajemy bohaterki coraz lepiej, rozjaśniają się ich tajemnice z przeszłości kształtujące je już na zawsze. Ta wielopłaszczyznowość wątków, tak precyzyjnie rozpisanych w scenariuszu Igora Gorzkowskiego robi świetne wrażenie w miarę kolejno zamykających się kręgów i poznawanych związków tego, co początkowo niedopowiedziane, z tym, co nienachalnie i nie wprost wyartykułowane w dalszych częściach spektaklu. I kiedy wszystko staje się jasnym, nie mamy już wyjścia jak tylko ze zrozumieniem i sympatią podejść do tych "wiejskich bab", w które na powrót przemieniają się nasze bohaterki. W kontekście ich poznanych dopiero co historii, pojęcie "mądrość ludowa" nabiera zupełnie nowego wymiaru i znaczenia.

Spektakl Studia Teatralnego Koło atrakcyjnie ogrywa każdy metr kwadratowy sceny, choć jest niezwykle oszczędny scenograficznie; okraszony jest śpiewem, żywą muzyką i paradoksalnie lekkim oraz błyskotliwym humorem słownym i sytuacyjnym. Jego niezaprzeczalnym atutem jest świeżość i widoczna wiara w to przedsięwzięcie zaangażowanych osób. To prawdziwa przyjemność dostrzegać twórczą pasję i radość tworzenia - przyjemność prawdziwa, bo i teatr z krwi i kości z domieszką uczucia, rzecz jasna.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji