Artykuły

Nuda, niestrawność i zgaga

"Operetka" w reż. Wojciecha Kościelniaka w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Kama Pawlicka w serwisie Teatr dla Was.

"Operetko", co z Tobą, cóż więc mam robić, jakie powody wymyślić, żeby Twoje worki przemówiły głosem Historii?". Tak pisał Witold Gombrowicz w Dziennikach o zmaganiach z ukończeniem ostatniej sztuki, jaka wyszła spod pióra tego wielkiego pisarza. Po obejrzeniu najnowszej produkcji Teatru Dramatycznego i Teatru na Woli możemy zadać pytanie: czy warto jest opowiadać o pustym świecie współczesnych celebrytów głosami postaci ze sztuki Gombrowicza? Zamiarem autora "Operetki" było pokazanie rozpadu skostniałego porządku, w którym rządzi nuda i niestrawność. Historia nieuchronnie pędzi naprzód, nic nie jest w stanie jej zatrzymać. Służba spiskuje po kątach, chce swoim chlebodawcom "nogi wyrywać". Ratunkiem dla przedstawicieli starego porządku jest sprowadzenie z Paryża Mistrza Fiora, którego zadaniem będzie powstrzymanie nadciągającej katastrofy. Niestety szybko okazuje się, że Fior również nie umie odnaleźć się w tym kołowrocie Historii. Wykreowany przez niego pokaz mody w workach podkreśla tylko bełkot, ostateczny rozpad i nadejście rewolucyjnych zmian.

I co z tego zostało w spektaklu Wojciecha Kościelniaka? Chciałoby się powtórzyć za jednym z bohaterów dramatu: nuda, zgaga i niestrawność. Widz od pierwszej minuty bombardowany jest błyskiem tysiąca fleszy i nalotem wszędobylskich paparazzich. Piękne dziewczyny prężą się przed fotoreporterami, czerwony dywan czeka na przybycie pierwszych sławnych gości, celebryci leczą porannego kaca. Przedstawienie utkane jest z szeregu pomysłów inscenizacyjnych i gagów, które już po 10 minutach nudzą i przyprawiają o ból głowy. Nawet scena galopu, w której Hrabia Hufnagiel "pędzi" po scenie nie na rumaku, ale na Harleyu, nie dodaje przedstawieniu kolorytu ani go nie ożywia. Reżyser zgubił gdzieś charakterystyczną dla Gombrowicza czarowną groteskę, parodię i absurd. Zastąpił je uproszczeniami, podaniem widzowi wszystkiego na tacy. Jedyną mocną stroną tego przedsięwzięcia jest muzyka autorstwa Piotra Dziubka.

Przedstawieniu nie pomagają też aktorzy, którzy są tak samo bezbarwni i nijacy jak sama inscenizacja. Nie ma Fiora, kluczowej postaci dramatu Gombrowicza. Anna Czartoryska w tej roli jest papierową marionetką, zupełnie bezbarwną i pozbawioną emocji.

Księżna i Książe Himalaj (Marta Walesiak i Paweł Tucholski) dwoją się i troją na scenie, by swoim postaciom nadać jakiś charakter. Niestety świetnie wtapiają się w tłum pozostałych aktorów, których jedynym rekwizytem jest aparat fotograficzny będący w ciągłym użyciu.

Najlepiej poradził sobie Modest Ruciński jako nonszalancki Hrabia Szarm, doskonale wpisując się w pustkę świata stworzonego na scenie. Szarm w Dramatycznym jest zblazowanym, wiecznie znudzonym, skacowanym fircykiem, którego jedynym zajęciem jest podliczanie damskich podbojów i naśladowanie we wszystkim Hrabiego Firuleta. Rozdygotany wewnętrznie, nigdy niezaspokojony, nie umie odnaleźć sensu w tej pogoni za złudnym szczęściem. Ratunku szuka nie tylko w zastrzykach, serwowanych mu przez oddaną służącą Władzię, ale też w Albertynce, uosobieniu naiwności, młodości i beztroski.

Ta cud dziewczynka, która woli się rozbierać niż ubierać w najdroższe kreacje, w rezultacie zwycięża w tym świecie pozbawionym sensu, do końca pozostając sobą. Jest bowiem ulepiona z innej gliny. Jej nieskażony myślą umysł, żądny snu jak leniwiec, chroni ją w rezultacie przed zepsuciem, zanurzeniem się w świecie wykreowanym dla odwiecznej chęci zaspokajania próżności, samouwielbienia i autokreacji. Karolina Kazoń świetnie poradziła sobie z rolą bezwolnej, wiecznie zasypiającej Albertynki, która nawet podczas snu przeżywa orgazmy. Jest beztroska, rozerotyzowana, przyciągająca uwagę, piękna i młoda. Postać z krwi i kości, a nie lalka wykreowana na potrzeby odbiorców.

Sceniczny świat rodem z tabloidów i plotkarskich portali stworzony przez Wojciecha Kościelniaka w Dramatycznym, rozpada się pod najsłabszym podmuchem Historii. "Worki" tym razem przemówiły do nas głosem celebrytów. Chyba jednak zbyt słabym, aby pozostać w pamięci na dłużej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji