Artykuły

Korporacyjny "Pacyfik"

"Zaklęte rewiry" w reż. Adama Sajnuka Teatru Konsekwentnego w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Wiesław Kowalski w serwisie Teatr dla Was.

Już na schodach słychać dźwięki dancingowej muzyki. Widzowie, witani i zagadywani przez personel, wchodzą wprost do restauracji, niezbyt ekskluzywnego "Pacyfiku", który został przez Sylwię Kochaniec znakomicie wkomponowany w przestrzeń Teatru Studio. Scenografka, łącząc elementy współczesne z międzywojennymi (widać to również w kostiumach), zagospodarowała każdy najmniejszy fragment Małej Sceny, którą Adam Sajnuk wykorzystał do opowiedzenia wnikliwej i dynamicznej, choć nie pozbawionej elementów komizmu historii; historii, która pomimo że dość odległa w czasie, dzisiaj doskonale współgra ze zjawiskami kryzysu toczącego się obok nas. "Pacyfik" jest metaforą zhierarchizowanego systemu ekonomicznego, który wyzyskując, upokarzając i poniżając pracowników, pozbawia ich godności, zabija ambicję, zmuszając człowieka do uczestnictwa w ciągłym wyścigu szczurów.

Przedstawienie Teatru Konsekwentnego zachwyca przede wszystkim czystością formy i kompozycją, które sugestywnie scalają poszczególne rozwiązania inscenizacyjne reżysera. A jest ich tutaj niemało. Niektóre sceny posiadają spory walor widowiskowy, dzięki precyzyjnie ustawionym układom choreograficznym, które pozwalają na zachowanie charakterystyczności wszystkich postaci. Inne, jak rewelacyjne przejścia i pojawianie się Michaliny w interpretacji Agaty Piotrowskiej-Mastalerz, dodają spektaklowi aury bardziej mrocznej i tajemniczej.

Spektakl toczy się w zawrotnym tempie, które ani na moment nie spada. To zasługa aktorów, którzy tworzą w tym przedstawieniu kreację zbiorową; zresztą widać jak na dłoni, że bycie na scenie w tym widowisku jest dla nich prawdziwą przyjemnością. Pierwsze skrzypce grają Mateusz Banasiuk, który jako Roman Boryczko bardzo prostymi środkami pokazuje metamorfozę i dojrzewanie swojego bohatera, zachodzące wraz z kolejnym zawodowym awansem i Mariusz Drężek, będący w roli psychopatycznego Fornalskiego kwintesencją nie pozbawionej inteligencji arogancji i służalczości.

Komunikacja między sceną a widownią jest podczas całego spektaklu szalenie gorąca, dodatkowo podbija ją zastosowany przez adaptatora pomysł łączenia zwrotów współczesnych z językiem powieściowym Worcella. Ta próba pożenienia dwóch światów nie ma nic wspólnego z nachalnym uwspółcześnianiem, dlatego nas dotyka. Nie tylko śmieszy i bawi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji