Artykuły

Czy nie wstyd Krystynie Szaraniec?

Czy nie wstyd Jerzemu Makselonowi? I nie idzie mi tym razem, wyjątkowo, o sposób w jaki zostali Ci Państwo dyrektorami najważniejszych scen w regionie. Idzie o to, co co wydarzyło się w Krakowie, w którym żaden ze spektakli zabrzańskich czy katowickich w pięcioletniej historii festiwalu nie zagościł - pisze Michał Centkowski po Boskiej Komedii.

Oto bowiem na jednym z, a szepta się, że po odebraniu Agitpropowi Warszawskich Spotkań, najważniejszym festiwalu teatralnym w tym kraju, w konkursie głównym pokazano spektakl Teatru Zagłębia z Sosnowca. Tak proszę państwa, z Sosnowca.

Spektakl ten - z rozmachem zainscenizowana wielopoziomowa i barwna symfonia miasta położonego pomiędzy trzema mocarstwami, pozornie opowiadający historię pewnego morderstwa, w istocie traktował o dramacie młodej kobiety, której marzenia o lepszym życiu zostają brutalnie zdeptane. Powie ktoś, cóż odkrywczego, klasycznie zrealizowana opowieść, narracyjny teatr, przemyślany i efektowny, rozpięty pomiędzy tragedią i farsą, być może przywodzący na myśl produkcje z Legnicy. Czym się tu więc ekscytować, skąd u Centkowskiego ten nagły przypływ lokalnego patriotyzmu?

A stąd, że od wielu lat pośród miałkiej tandety jarmarcznych wodewili, względnie pretensjonalnych, archaicznych oraz kiczowatych szkolnych odczytań klasyki, na której wychowywany widz lokalny uwierzył, że nieistnienie teatrów Śląska i Zagłębia w głównym nurcie życia artystycznego wynika raczej z uprzedzeń niż ich miernej jakości, oto nagle pojawił Remigiusz Brzyk - zdolny i nagradzany reżyser. Zaproszony do Sosnowca przez Dorotę Ignatiew, dyrektor artystyczną, zrobił spektakl którego premiera stała się wydarzeniem, który prócz zapełniania zagłębiowskiej widowni, objeżdża najważniejsze festiwale w kraju i zdobywa nagrody.

"Korzeniec" wędruje przez Wałbrzych, gdzie na "Fanaberiach" zdobywa Główną nagrodę "Fanaberię Publiczności", zabrzańską "Rzeczywistość Przedstawioną" - nagroda za reżyserię i nagroda aktorska dla Marii Bieńkowskiej, aż do Krakowa, na Boską, gdzie mimo swego świadomego zakorzenienia w lokalnym kontekście, mimo gwarowych eksperymentów, historycznych odniesień, jest rozumiany i doceniany przez wymagającą, festiwalową publiczność.

Cóż, egzotyczny dodatek, sprawna inscenizacja, efektowna historia kryminalna, zarzuci ktoś inny. A że zapraszają? Toż to żaden ajwaj. Pewnie towarzyska koteria, jak to zwykle w naszym kraju - szepną co życzliwsi.

Wtem, w pełen emocji czwartkowy wieczór, w przezroczystym namiocie, gdzie tłumy teatromanów wyczekiwały werdyktu jury V Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego, trzech dyrektorów międzynarodowych festiwali w Lucernie, Buenos Aires i Hong Kongu zaczynają ogłaszać swe werdykty - nagroda za najlepszą, najpełniej oddającą atmosferę odgrywanego na scenie świata oryginalną muzykę, dla Jacka Grudnia za spektakl "Korzeniec". I czuję jakąś taką przedziwną dumę, że jednak można robić coś wartościowego, docenianego, coś najlepszego w kraju, tu niedaleko, piętnaście kilometrów od Katowic. I wiedziałem, już że dzieje się coś niewiarygodnie ważnego, że po tym wieczorze już nic w życiu teatralnym regionu nie będzie tak samo jak przedtem, nijakie. Miejmy nadzieję, że widok odbierającego wraz z Ignatiew i Brzykiem nagrodę w imieniu Grudnia dyrektora naczelnego Teatru Zagłębia Zbigniewa Lerarczyka dotarł do świadomości władz lokalnych, napawając decydentów nie mniejszą dumą niż nas widzów. Zaś w Pani Szaraniec i w Panu Makselonie wzbudził uczucie lekkiej acz motywującej zazdrości. O tym, że zmiana naprawdę jest możliwa przekonaliśmy się w chwilę później, gdy jury drugą statuetką doceniło za przejmującą rolę sprzedanej do brazylijskiego burdelu Ester Pławner, zjawiskową Edytę Ostojak, najmłodszą w sosnowieckim zespole. Jej monolog w jednej z ostatnich scen "Korzeńca" stanowi bezsprzecznie jeden z najlepszych kobiecych monologów w polskim teatrze ostatnich lat.

Wichry zmian dotarły już do "najdalej na południe wysuniętej dzielnicy Warszawy", czy będą dość silne, by zmieść byle jakość scen Katowic? Czy poczujemy ów ożywczy powiew w Zabrzu, gdzie dotychczasowym włodarzom kończą się naznaczone porażką kontrakty?

Nie wiem.

Wiem na pewno, że w Sosnowcu będą gościł częściej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji