Artykuły

Święta jedną nogą w pracy

Przed świętami Staś codziennie maszeruje z babcią do kościoła na roraty. - Lampion w rękę i szoruje - mówią rodzice Aleksandra Meller i Rafał Ostrowski, soliści z Teatru Muzycznego w Gdyni. - Bez dziadków byśmy zginęli - przyznają oboje. U nich na Pustkach Cisowskich Staś ma drugi dom - przedświąteczną wizytę u gdyńskich aktorów składa Katarzyna Fryc z Gazety Wyborczej - Trójmiasto.

Rano jest w przedszkolu, potem odbiera go mama. - Kiedy nie muszę się spieszyć do teatru, wracamy piechotą. I albo gadamy, albo sobie śpiewamy. Najczęściej piosenki z musicali. Stasiek je uwielbia. Osłuchuje się z nimi, kiedy ogląda mamę w roli Pchły Szachrajki. I gdy za kulisami podgląda tatę jako Wokulskiego w "Lalce".

"Trzy kwadranse, kwadranse, trzy kwadranse?

Więc to wszystko było dysonansem?

Kontredansem, mezaliansem, przecież nawet nie romansem, czym j a byłem? Ordynansem?" - śpiewa sobie, wracając z przedszkola. Wieczorem, gdy mama i tata jadą do teatru, Staś nocuje u dziadków.

W mieszkaniu jak w Barcelonie

On pochodzi z Opola, ona - z Chyloni. Połączył ich teatr. Od 1999 r. są razem, ale małżeństwem dopiero od siedmiu lat. I choć w gdyńskim Teatrze Muzycznym są gwiazdami obsadzanymi w głównych rolach, a recenzenci nie mogą nachwalić się kreacji Ostrowskiego jako Wokulskiego w "Lalce" wyreżyserowanej przez Wojciecha Kościelniaka, a Meller obsypywana jest komplementami za główne role w "My Fair Lady" i "Pchle Szachrajce", najważniejsza jest dla nich rodzina.

Mieszkają w lesie, choć do teatru jadą tylko 10 minut. Ich blok jest wciśnięty między zalesione wzgórza gdyńskiego Grabówka.

W ich mieszkaniu prawie nie ma kątów prostych. - Nie cierpimy kantów. Jak Gaudi - śmieją się. Rafał sam je wykańcza. Parapetowi w salonie nadal opływowe kształty i ozdobił go kamieniami, oprawę lustra zrobił tak, że przypomina białą skałę. - To moje dzieło. Niedokończone - zastrzega.

Pijemy herbatę z Egiptu. Pyszna, z nutką melona. Choinka ubrana, Staś przebrany za Zorro siada do pianina i jedną ręką gra "Lulajże Jezuniu". Obok nut list od św. Mikołaja z życzeniami i pozdrowieniami z Laponii.

W aktorskiej rodzinie czas przedświątccznyjest bardzo pracowity. Poza codziennymi zajęciami w teatrze Rafał Ostrowski prowadził trójmiejską imprezę "Mikołaje na motocyklach", 6 grudnia w Warszawie sam robił za Mikołaja. A teraz z żoną jeżdżą na próby do "Skrzypka na dachu" w Operze Bałtyckiej, bo na czas rozbudowy Muzycznego teatr gościnne wystawia tam spektakle. - I ciągle mam do siebie żal o brak czasu, że nie mamy jak cieszyć się przygotowaniami do świąt - przyznaje Rafał. - Kiedy byłem dzieckiem, kwintesencją świąt było oczekiwanie na nie. Teraz najbardziej brakuje mi chwili zwolnienia. Żeby chwycić w rękę coś, co ucieka na co dzień.

A roboty w bród. Ola szykuje już buraki na barszcz i piecze pierniki. Jak co roku dzień przed Wigilią do nocy będą lepić pierogi. - Robię farsz według przepisu babci. Z bryndzą i ostrym serem - mówi Rafał.

Morszczuk w occie i ciasto marchewkowe

Święta będą u nich jedną nogą w pracy bo w drugi dzień świąt w Operze Bałtyckiej grają w "Skrzypku na dachu". - Więc jakikolwiek wyjazd odpada, choć chętnie byśmy pojechali do mojej mamy do Opola. Ale w tej sytuacji, choć zdrowie jej nie dopisuje, mama przyjedzie do nas.

- A Wigilię spędzimy u mojego brata - mówi Aleksandra Meller.

- Tak?! - jej mąż jest wyraźnie zdziwiony. - Widzi pani, jak to jest? Razem mieszkamy i pracujemy, a o ważnych rzeczach nie ma kiedy pogadać.

- Każdy przyniesie coś pysznego. Ja zrobię rybę po grecku i morszczuka w occie. Weźmiemy ukiszone pomidory, które zrobił Rafał. A Stasiu upiecze swoje ukochane ciasto marchewkowe.

Będą kolędy, bo choć śpiewania mają dosyć na co dzień, z rodziną również lubią pośpiewać. Stasiek zagra na pianinie, a jego kuzynka na skrzypcach. - Dziadkowie na pewno się popłaczą - mówią.

Staś liczy, że pod choinką znajdzie grę Playstation i karton klocków Lego. Jego rodzice nie mają takich marzeń. - Najfajniejsze prezenty robimy sobie sami bez okazji.

Po Wigilii wybierają się na pasterkę do kościoła Franciszkanów.

Na pierwszy dzień świąt nie mają planów. Chcą po prostu pobyć ze sobą. Może odwiedzą okoliczne kościoły, żeby pokazać Stasiowi szopki? - W taki dzień jest najfajniej: wolny czas i pełno smakołyków na balkonie.

W drugim dniu pracują, więc Staś będzie z dziadkami.

Marzą, żeby zamieszkać w domu. Razem z rodzicami Oli, bo Staś miałby dziadków przy sobie. A najlepiej jeszcze wspólnie z kuzynostwem. Kupili działkę w Łężycach i chcieli postawić dom. Ale obok powstał zakład przetwarzania odpadów. - I na razie nasze marzenia toną w smrodzie Eko Doliny - mówi Rafał.

Wierzą, że kiedyś jednak zamieszkają w domu gdzieś na uboczu. - I tam założymy przedszkole. To jest moje marzenie - mówi Ola. - Na górze mieszkanie, na dole przedszkole. Po to oprócz studium aktorskiego skończyłam studia pedagogiczne. Może kiedyś zwolnimy tempo i to się uda. Bo na razie na nic nie ma czasu, chodzimy jak konie w kieracie.

Sylwester w separacji

Po świętach, jak co roku, spotkają się z przyjaciółmi z teatru. - Zawsze ktoś rzuca hasło: wpadnijcie na pierogi. Nie możemy bez siebie wytrzymać. Mamy wspólne garderoby, jesteśmy zżyci jak rodzina.

Czasem spotkania całymi rodzinami przeplatane są pracą. Tak jest i teraz, bo przygotowują się do wznowienia na Nowej Scenie bajki "Pinokio" w reżyserii Bernarda Szyca z 2003 r., w której Meller grała Karczmarkę, a Ostrowski - Świerszcza. Parę dni temu 20 osób z teatru spotkało się u nich w domu, żeby omówić "Pinokia". Omawiali do nocy. - Sąsiedzi nie byli zachwyceni - śmieją się.

- Przed laty mówiłam do Benka Szyca, żebyśmy grali "Pinokia" tak długo, aż urodzę dziecko. I teraz Staś zobaczy nas w "Pinokiu".

Sylwestra spędzą oddzielnie. - To nic niezwykłego. Dla nas to zwykły dzień pracy.

On poprowadzi bal sylwestrowy w Gdańsku, na którym z grupą aktorów z Muzycznego będą śpiewać musicalowe przeboje. Ona wystąpi w koncercie sylwestrowym w Operze Bałtyckiej. Choć w teatrze grają pierwszoplanowe role, ludzie rozpoznają ich na ulicy, ich marzenia są zupełnie zwyczajne.

- Gdybyśmy jakimś cudem kiedyś mieli wolnego sylwestra, zaszylibyśmy się gdzieś w górach. Albo na Mazurach w jakiejś dziczy - mówią.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji