Artykuły

Płyną słowa (mądre)

Cyprian Norwid był najbardziej zapomnianym, najbardziej nie znanym z poetów polskich, gdy go jakby odkrył Zenon Przesmycki, ukazując zdumionemu społeczeństwu wielkość tragicznie zapoznanego pisarza. Było to największe na przestrzeni wieków odkrycie w literaturze polskiej. Rozpoczęte przed 70 laty, lecz nie dokończone przez Przesmyckiego dzieło przyswojenia puścizny Norwida narodowi kontynuuje obecnie i zbliża pomału do pomyślnego końca Juliusz W. Gomulicki. Dziś Norwid wymieniany jest wśród największych obok Mickiewicza i Słowackiego.

Norwid był artystą wszechstronnym, również plastykiem, również dramatopisarzem. Nieznaną zupełnie jego twórczość dramatyczną przypominali w teatrze w latach międzywojennych wybitni reżyserzy, wśród nich (także po wojnie) Wilam Horzyca, jeden z przysięgłych wielbicieli Norwidowskiej dramaturgii. W Polsce Ludowej walka o trwała obecność Norwida w teatrze rozwinęła się na szeroką skalę przyniosła parę ważnych dla narodowego teatru premier. Walka ta nie jest jeszcze zakończona. Trudna, zawiła mowa Norwida, trudny, zawiły tok jego myśli z oporami torują sobie drogę do percepcji i odczuć dzisiejszego widza. Właściwie dopiero jeden dotychczas utwór w Norwidowskim teatrze zdobył sobie powszechniejsze powodzenie. "Pierścień wielkiej damy", komedia salonowa, pełna uroku, na pewno jednak mniej znacząca w dziele Norwida niż na przykład "Kleopatra" i "Za kulisami".

Wielu najgorętszych entuzjastów poetyckiej i eseistyczno-epistolarnej twórczości Norwida nie jest przekonanych do jego dramaturgii i odnosi się nieufnie do nadziei na pełny jej sukces w teatrze. Wydaje się, że należy do nich Adam Hanuszkiewicz, skoro zrezygnował z wyreżyserowania i wystawienia którejś ze sztuk Norwida i obrał inną drogę: montażu wybranych tekstów poetyckich i prozatorskich Norwida, pisanych nie dla teatru. Tylko w nieznacznym procencie są to przy tym teksty szeroko znane; na montażowa całość złożyły się w przewadze myśli Norwida prozą i wierszem, urzekające pięknością i mądrością poety, filozofa, społecznika ale w swej skrótowości enigmatyczne i niewątpliwie w odbiorze ze sceny niełatwe.

Jako dyrektor Teatru Narodowego Hanuszkiewicz słusznie uznał, że bez Norwida prezentacja polskich tradycji nie jest pełna. Stąd jego decyzja. I co powstało? Widowisko niezwykłe, zatytułowane po prostu "Norwid", mające dać obraz pewnych zasadniczych idei i form artystycznych twórczości poety w słowie, a zatem montaż, na który złożyły się poszczególne wiersze, fragmenty paru poematów i urywki z publicystycznej czy epistolarnej puścizny. Na tle sugestywnej dekoracji Mariana Kołodzieja - mroczna sala o ścianach obitych gobelinami, a na scenie krzesła i fortepian w głębi - odbywa się rozłożona pomysłowo na głosy i w różnych układach podawana recytacja tekstów Norwida, mająca zbudować logiczną całość, uwzględniającą zarówno patriotyczne uniesienia Norwida, jak przede wszystkim jego myśl, mądrą, sceptyczną, bywa że gorzko szydercza i nasycona bólem, gniewem, udręką.

Co to jest? "Akademia ku czci", jakich nie brak w dniach uroczystych rocznic i jakich świadkami od lat bywają zwłaszcza Warszawa i Kraków? Sądzę, że Hanuszkiewicz odżegnywał się ile mógł od tej akademickości. A od początku był zdecydowany stanowczo jej się przeciwstawić. Jeżeli nie w każdej sekwencji mu się to udało, boleje zapewne nad niepełnym powodzeniem W montażu znalazło się rzeczywiście kilka miejsc o charakterze akademijnym. Na szczęście ważne jest to, że w innych miejscach - zwłaszcza w finale części pierwszej i na początku części drugiej - mamy do czynienia z prawdziwym teatrem, i to przepojonym burzliwą inwencją Hanuszkiewicza jako reżysera, jego znanym i przez tak wielu podziwianym wyczuciem teatralności, talentem trafiania do widza, jednania go dla najbardziej ryzykownych pomysłów. A wiec teatr z akcją i podskórnym wątkiem dramatycznym - i ze śmiałym wyeksponowaniem elementów śpiewnych i baletowych, a nie obchód okolicznościowy, prezentacja do jednorazowego użytku. Warto przypomnieć, że w takiej konstrukcji miał Hanuszkiewicz poprzednika w osobie S. W. Balickiego, który w Teatrze Polskim w Warszawie w 1949 roku wystawił na podobnej zasadzie oparty montaż tekstów z Mickiewicza. "Próbował dać jakby dramat o Mickiewiczu wysnuty ze słów i dzieł poety - pisałem przed laty - miał ów montaż swą logikę dramatyczna i dość zwarta budowę". Można te słowa powtórzyć w zastosowaniu do montażu Hanuszkiewicza. Z tym dodatkiem, że Hanuszkiewicz miał zadanie obiektywnie trudniejsze.

W "Norwidzie" bierze udział niemal cały zespół Teatru Narodowego, trudno by więc było wyliczać wszystkich uczestników, wszystkie uczestniczki spektaklu. Przynajmniej jednak tych, artystów wymienię, którzy najbardziej nieskazitelnie i wyraziście przekazywali tekst poety, a więc przede wszystkim KAZIMIERZA OPALIŃSKIEGO, ANDRZEJA SZCZEPKOWSKIEGO i HENRYKA MACHALICĘ, a także GUSTAWA LUTKIEWICZA. Podawali oni cudownie wiersz czy prozę poety, znakomita większość wykonawców miała zresztą dobrą dykcję. Paru z nich jednak ustawiało głos zbyt kameralnie, stąd fragment poematu "Assunta" miał zatarte brzmienie a "Rzecz o wolności słowa" wypadła dlatego doskonale, że aktorzy mówili ją do mikrofonu.

Znakomicie wypadł fragment zatytułowany "Etiudy", w którym, w trafnym ujęciu reżysera, doszły do głosu ironia, ciętość i zjadliwa satyra Norwida na skarlenie i schorzenia współczesnego mu społeczeństwa. Dobrze się obok prezentowały dwie satyryczne, kontuszowe "Dysputy" w pysznym wykonaniu KAZIMIERZA WICHNIARZA i ALEKSANDRA DZWONKOWSKIEGO. Udział zespołu ANDRZEJA KURYLEWICZA - tym razem dyskretny i powściągliwy - pięknie przyczynia się do spotęgowania poetyckiego nastroju i wsłuchania się sali w słowa poety.

Czy "Norwid" odniesie zwycięstwo, przełamie passę porażek i przekona szerokiego widza do Norwidowskiego dzieła w teatrze? Długie rytmiczne brawa którymi widownią na premierze prasowej obdarzyła artystów, zdają się wróżyć powodzenie. Jeżeli inwencja, intuicja i odwaga Hanuszkiewicza jeszcze raz zwyciężą - przełom stanie się faktem. Jeżeli nie, jeżeli ten montaż tu i w innych wieloteatralnych miastach nie chwyci - walka o Norwida jako poety stale obecnego w naszym teatrze romantycznym potoczy się dalej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji