Artykuły

Płaczki nad rozlanym mlekiem

Przez ostatnie tygodnie trudno było trafić na numer "Gazety", w którym ktoś nie rozpaczałby nad losem Śląskiego Teatru Tańca doprowadzonego do spektakularnego bankructwa. Żebyż to o bankructwo tylko szło i o milionowe długi, gorzej, że wszystko jest pogrążone w kryminalnej aferze. Dlatego nie widzę żadnych powodów, aby nad upadłą instytucją pochylać się z płaczem i litością - pisze Michał Smolorz w Gazecie Wyborczej - Katowice.

Przez ostatnie tygodnie trudno było trafić na numer "Gazety", w którym ktoś nie rozpaczałby nad losem Śląskiego Teatru Tańca doprowadzonego do spektakularnego bankructwa. Żebyż to o bankructwo tylko szło i o milionowe długi, gorzej, że wszystko jest pogrążone w kryminalnej aferze, z lawiną nadużyć, której nie da się wytłumaczyć li tylko nieudolnością i beztroską. Jeśli już, to raczej bezgraniczną pogardą wobec prawa i wymogów rzetelnego prowadzenia i rozliczania publicznej instytucji kultury, czego nie da się przykryć artystycznymi osiągnięciami. Dlatego nie widzę żadnych powodów, aby nad upadłą instytucją pochylać się z płaczem i litością, albo - nie daj Boże - próbować chronić ją przed likwidacją.

Powodów bezlitości jest kilka. Po pierwsze, Śląski Teatr Tańca jest (był?) instytucją autorską, więc szukanie teraz następcy upadłego dyrektora nie ma sensu. Nawet jeśli znajdzie się ktoś równy mu talentem, charyzmą i wizją, będzie chciał zbudować i prowadzić ten zespół po swojemu. Nikt nie lubi sprzątać brudów po poprzedniku i mozolnie przekuwać nawyków artystów do swoich wyobrażeń. Przecież ta lawina bezprawia (beztroski?) nie dotyczyła tylko dyrektorskiego gabinetu, obciąża ona cały zespół artystyczny, który w jakiejś mierze był jej beneficjentem (nawet jeśli o nadużyciach nie wiedział i w nich bezpośrednio nie uczestniczył). Życie ze świadomością "hulaj dusza, piekła nie ma" demoralizuje. Lepiej więc zapisać dawne sukcesy w życzliwej pamięci i uznać ten rozdział za zamknięty. Jeśli - co daj Boże - znajdzie się nowy twórca o podobnych zaletach, będzie chciał rzecz poukładać po swojemu od nowa.

Po wtóre, musi z tego wynikać solidna nauczka dla wszystkich dyrektorów publicznych instytucji kultury, od których oczekuje się po równo talentów artystycznych, kwalifikacji menedżerskich, jak też wiedzy i umiejętności gospodarowania publicznym groszem. Ani jeden składnik tej triady nie jest mniej ważny, żadne artystyczne kryteria nie mogą usprawiedliwiać lekceważenia prawa oraz interesu publicznego. A to niestety częsta przypadłość wybitnych artystów powoływanych na dyrektorskie stanowiska w państwowych łub samorządowych instytucjach. Pamiętam epizod sprzed kilku lat, gdy dyrektor artystyczny Teatru Śląskiego Tadeusz Bradecki podczas jakiejś oficjałki z udziałem ministra głośno domagał się zwolnienia go z obowiązku naliczania amortyzacji. Przy czym słowo "amortyzacja" wypowiadał z takim ładunkiem pogardy, jakby chodziło o kalające artystę nieczystości. Dla każdego kwalifikowanego menedżera amortyzacja jest oczywistym i niezbędnym składnikiem gospodarki finansowej, zaś demonstrowana ku niej wzgarda kompromituje dyrektora. A jak się ta wzgarda kończy, dowodzi przykład Jacka Łumińskiego i stworzonego przezeń, a potem pogrążonego w otchłani teatru.

Warsztat pisarza to maszyna do pisania lub komputer, malarzowi wystarczają sztalugi, płótno i farby, kompozytor poradzi sobie nawet z fortepianem. Teatr to, niestety, bardzo rozbudowana i kosztowna instytucja, skomplikowana fabryka, w której funkcjonują nie tylko ludzkie dusze i talenty, ale też czysto materialna maszyneria. Nawet prowadząc ją za własne pieniądze, nie jest się zwolnionym z rygorów prawa; wydając pieniądze publiczne, trzeba stąpać stokroć ostrożniej. Przyjmowanie funkcji dyrektorskich bez kwalifikacji jest hochsztaplerstwem. Być może zbulwersuję moich górnolotnych adwersarzy, ale nie widzę żadnej różnicy między upadłością hurtowni materiałów budowlanych a dramatem ŚTT. I tu, i tam spektakularnie zadziałała pospolita nieudolność, przy czym w Bytomiu była to nieudolność podszyta kryminałem. Którą to refleksję polecam wszystkim apologetom niewydarzonego dyrektora.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji