Artykuły

Niedoróbka

W ostatnich latach zalewa nas rzeka filmów, przedstawień i książek opartych na tzw. prawdziwych faktach. Napisy w filmach: "Wszelkie podobieństwa do prawdziwych postaci i zdarzeń są przypadkowe" zastąpiono informacją: "Oparte na autentycznej historii", która stała się swoistym certyfikatem rzetelności dzieła.

Musiała więc w końcu powstać sztuka teatralna na temat relacji między fikcją a rzeczywistością. Napisał ją brytyjski dramaturg Martin Crimp (rocznik 1956) - akcja rozgrywa się na Manhattanie, a bohaterami są producenci filmowi, którzy poszukują ekstremalnych tematów z życia wziętych. Znajdują panienkę, która ma problemy z mężem, mianowicie chłop wiąże ją regularnie drutem, zakleja usta taśmą i w tym stanie przetrzymuje wieczorami. Producenci decydują się zrobić o tym film.

Sztukę przeniósł na scenę Artur Urbański, młody reżyser filmowy, który sam wypłynął przypominającym dokument filmem "Bellissima". Jego rówieśnicy za pomocą kamer cyfrowych rejestrują swój osobisty świat, w którym ciężko odróżnić fikcję od prawdy. Byłaby więc premiera "Obróbki" jakimś zbiorowym rachunkiem sumienia środowiska filmowego, gdyby nie jedna drobna przeszkoda - niestety, sztuka pana Crimpa jest dramaturgicznym knotem.

Dramat, ciekawie otwarty, grzęźnie po pół godzinie już to w stereotypowych rozwiązaniach, takich jak romansik jednego z producentów z bohaterką, która dostarczyła mu swojej historii, już to w złośliwych portretach ludzi ze środowiska (dramaturg-beztalencie czy reżyser-zarozumiały głupek). Najsłabszy jest finał: Crimpowi nie wystarcza pokazanie niecnego procederu, jakim jest przerabianie cudzego życia na atrakcyjny scenariusz. Aby udowodnić, że kultura masowa zabija prawdę, wciska producentce do ręki rewolwer i każe zabić dziewczynę, która się jej zwierzyła ze swoich problemów małżeńskich. Brawo- już widzę Cezarego Harasimowicza, który skrada się z pałą, aby zatłuc pierwowzór "Bandyty".

Wszyscy dołożyli wszelkich starań, aby naprawić nieudolności autora. Magdalena Maciejewska stworzyła jedną ze swych najlepszych scenografii: podłużną przestrzeń biura połączyła z sushi barem, uzyskując metaforę sztucznego świata, w którym żyją bohaterowie. Aleksandra Konieczna i Andrzej Chyra w rolach producentów są do bólu nieprawdziwi (czyli dobrze), podczas gdy Aleksandra Popławska jako Anne i Rafał Maćkowiak jako jej mąż - do bólu prawdziwi (czyli też dobrze). Złośliwy portret zarozumiałego filmowego reżysera stworzył Marek Kalita, Clifford Lecha Łotockiego to świetnie podejrzany skretyniały hipis na emeryturze, a Nicki Katarzyny Herman - dobrze uchwycona przedstawicielka nowej generacji pnącej się w górę po trupach.

Na to nakłada się doskonały dźwiękowy portret wielkiego miasta, w którym jazz splata się z komunikatami radio-taxi. Jednym słowem, wszystko jest na miejscu, jak to w Rozmaitościach bywa.

Ale z teatru wychodzi się z kaszą w głowie i poczuciem, że ta opowieść jest zupełnie nieprawdziwa. Myślę, że Crimp, biorąc temat z życia wzięty, wpadł we własne sidła: w teatrze nie to jest prawdziwe, co wzięte z życia, ale to, co dobrze napisane. I to tyle, jeśli chodzi o fikcję i prawdę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji