Artykuły

Nowa karta w dziejach teatru

- Im więcej ciekawych talentów się znajdzie w Tychach, tym bogatszy i wartościowszy będzie nasz teatr. Gorąco zapraszam wszystkich piszących, tańczących, śpiewających ludzi młodego pokolenia, ale nie tylko. Zgłaszajcie się do mnie, do teatru. Zapraszam do współpracy artystów tworzących w różnych dziedzinach - mówi ANDRZEJ MARIA MARCZEWSKI, nowy dyrektor Teatru Małego w Tychach.

TT rozmawia z Andrzejem Marią Marczewskim, nowym dyrektorem Teatru Małego w Tychach:

Twoje Tychy: Informacja o tym, że konkurs na dyrektora tyskiego teatru wygrał warszawiak wywołała wiele komentarzy. Tyszanie zastanawiali się, dlaczego postanowił Pan przeprowadzić się ze stolicy do naszego miasta.

Andrzej Maria Marczewski: Tak, czytałem nawet na lokalnym forum komentarze na ten temat. Warszawa to moje miejsce urodzenia, ale jestem człowiekiem teatru. Całe moje życie spędzałem tam, gdzie miałem swoje teatry lub gdzie pracowałem. Była to zarówno Polska, jak i kraje europejskie. Bo człowiek teatru, to człowiek podróży. Praktycznie ciągle jestem w podróży. Od czterdziestu lat jestem reżyserem. Zawsze kieruję się przede wszystkim dobrem placówki i widzów. Nie interesuje mnie robienie teatru dla siebie, bo większość produkcji teatralnych, o których marzyłem, udało mi się już zrealizować. Teraz jestem na etapie spłacania długu. Praca przywiodła mnie do Tychów i tu będę spłacał swój dług.

Jaki dług?

- Bardzo dużo dobrych rzeczy dostałem od losu, świata, kosmosu, innych ludzi, od Boga - różnie to można nazywać. Do tej pory miałem bardzo fajne życie artystyczne. Teraz chcę się podzielić swoją nagromadzoną wiedzą i doświadczeniem z innymi. Jestem reżyserem, dramaturgiem, scenarzystą, producentem, wydawcą, autorem książki, fotografikiem, filmowcem. Moja wiedza może się przydać.

Pana dorobek zawodowy jest imponujący...

- Dziękuję. Mam różnorodny dorobek artystyczny, który może się przydać. Szczególnie ludziom młodym. Chciałbym tutaj w Teatrze Małym stworzyć Studio Młodych. Jego celem byłoby, przede wszystkim, wspomaganie talentów. Oczywiście, w tym mieście istnieje edukacja teatralna, która jest bardzo dobrze prowadzona. Jednak ja chciałbym robić coś innego. Czymś innym jest nauka, czyli wprowadzanie w teatr, a czymś innym zetknięcie młodego człowieka z jakimiś wybitnymi indywidualnościami, które mogą mu pokazać drogę, jaką może wybrać i na której może zwyciężyć. Bo o to właśnie chodzi w sztuce, żeby pokazać młodym, że wszystko jest w zasięgu ich ręki. Trzeba tylko po to sięgnąć i to rozwijać.

Czyli chce Pan uczyć młodych, że ich los jest w ich rękach?

- Dokładnie tak. O tym się zapomina niestety. Szkoła i edukacja bardzo formatują dzieci. Zamykają w pewnych ściśle określonych ramach. Taki młody człowiek wchodzi w życie bardzo sformatowany i wydaje mu się, że niewiele od niego zależy, bo jest zdeterminowany. Ja odrzucam teorię determinacji życiowej. Jestem wyznawcą teorii, że los każdego człowieka jest w jego rękach i to od niego zależy, co z nim zrobi. Każdy z nas ma talent, tylko kwestia jest taka, kiedy go odnajdziemy i kiedy zaczniemy szlifować. Im szybciej, tym lepiej. Nie ma ludzi w ogóle nieutalentowanych. Na tym właśnie polega magia sztuki. Trzeba znać własne uzdolnienia i je pielęgnować.

No właśnie, czym Pana zdaniem, jest sztuka współcześnie?

- Sztuka może człowiekowi pomóc żyć. Pomóc mu otworzyć się na te wymiary, których czasami nie zauważa w sobie. Sztuka może być siłą, która pozwala człowiekowi mądrzej spojrzeć na siebie i swoje życie, na swoją drogę i cel. Uczciwa sztuka rozwija człowieka, a nie upadla. Jest dużo kierunków w dramaturgii, w teatrze współczesnym, które zakładają upodlenie. Pokazanie, że człowiek jest nikim, że nie potrafi nic ze sobą, ani ze światem zrobić. Ja taką nihilistyczną postawę odrzucam. Bo jak się taką filozofię wyznaje, to nie ma po co żyć. Człowiek robiąc cokolwiek emituje z siebie energię. Może to być energia niszcząca, taka jak złość, stres, nienawiść, to wszystko zatruwa człowieka i jego otoczenie. A można też wytwarzać energię pozytywną, która pomaga nam wszystkim lepiej żyć.

Czyli w swojej tyskiej działalności teatralnej stawia Pan przede wszystkim na młode pokolenie?

- Tak. To mój nadpriorytet. W najbliższym czasie planuję pojechać do wszystkich tyskich gimnazjów i liceów. Chcę się spotkać z dyrektorami i przedstawić im swoją ofertę. I mam nadzieję, że poprzez nich, dotrę do młodzieży, ale również poprzez ten wywiad, zachęcam Czytelników do zgłaszania się do mnie, do teatru, ze swoimi talentami, przyszedłem tutaj aby im służyć.

Co chciałby Pan jeszcze w tyskim teatrze zrobić, zmienić, rozszerzyć?

- To co jest, będę w sposób ewolucyjny, powoli rozwijać i zmieniać formułę. Na przykład, Teatr Konesera, który trwa już trzecią edycję. Przegląd zostanie, ale pewnie zmieni nazwę i trochę zmienimy sposób dobierania spektakli. Daleki jestem od oceny, ale unikałbym dotychczasowych określeń, że przegląd to "mistrzowskie" spektakle. Bo to już jest najwyższa półka, a mistrzów nie ma za wielu. Od września, w czwartej edycji, zaprezentujemy spektakle mądre, ciekawe, wartościowe, pokazujące różne wymiary teatru, takie np. jak kanoniczne musicale, rożnego typu awangardy, włącznie z formami poszukującymi, offowymi. Nie będziemy jednak mówić, że wszystkie są mistrzowskie. Nie powinno się nadużywać tego określenia. Oczywiście, konkretny dobór spektakli zależy także od finansów. Normalnym jest, że muszę się zmieścić w budżecie, jakim dysponuję. Chciałbym także, aby w kolejnej edycji Teatru... (zobaczymy na jaką nazwę się zdecydujemy), za każdy spektakl jakiś wybitny fachowiec brał odpowiedzialność. To znaczy, pisał przy okazji referencje, rekomendacje i wyjaśniał, dlaczego dane przedstawienie jest szczególnie warte obejrzenia. Teatr musi dać widzom, tyszanom, to czego potrzebują. Tak jest wszędzie, gdzie jest tylko jeden teatr w mieście. Do czerwca zostało jeszcze sześć spektakli trzeciej edycji Teatru Konesera. Będę na każdy chodził i obserwował reakcję publiczności. Chcę poznać oczekiwania tyszan względem teatru.

A własne produkcje?

- Tak, to jest nurt, który chcę budować od podstaw. W 2013 roku rozpoczyna się nowa karta w dziejach Teatru Małego, nasz teatr będzie tworzył. I to jest już ciekawe, bo powstanie na mapie Polski nowy teatr, który tworzy, a nie tylko odtwarza. Bo wszelkie formy impresariatu, to nic innego, jak odtwarzanie, jedzenie przywiezionych ciastek. Chcę, żeby powstawała tu sztuka wysokich lotów, mądra, nieuwłaczająca inteligencji widza, a jednocześnie mająca widza. Zdaję sobie sprawę, że nie można robić spektakli dla 20 czy 30 osób. No chyba, że za własne pieniądze, ale tego też nie wykluczam oczywiście. Bo można robić małe spektakle, dla wąskiej grupy publiczności, ale nie za pieniądze publiczne, dotacyjne. Byłoby to nieuczciwe.

Jakie to będą zatem produkcje?

- Nowe, prapremierowe. Nasz repertuar tu będzie tworzony, a później pokazywany również poza granicami miasta, czy kraju, mam już w kieszeni zaproszenia na międzynarodowe festiwale. I to jest właśnie doskonała promocja poprzez kulturę dla Tychów. Warto wyjaśnić, że w Polsce istnieje kilka kanałów którymi można zaistnieć na szerszym forum publicznym. To festiwale teatralne, a przede wszystkim bardzo znany konkurs Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego na realizację współczesnej dramaturgii. Aktualnie prowadzę rozmowy z różnymi dramaturgami. Chyba sięgnę po kogoś z młodego pokolenia. Warunek mam jeden, nie może to być sztuka nihilistyczna.

A musicale będą?

- Przymierzam się do tego. Zadeklarowała chęć współpracy z tyskim teatrem Monika Węgiel, znakomita aktorka, wokalistka, genialna wykonawczyni piosenek Edith Piaf. Dlatego, w czasie naszych wstępnych rozmów, pojawił się pomysł zrobienia spektaklu o Edith Piaf, być może oparty na moim scenariuszu. Myślę, że ten spektakl trafi do widzów, bo to jedna z najwybitniejszych artystek świata. Mogłaby powstać wersja dwujęzyczna polska i francuska. Chęć współpracy zadeklarował również Nicola Palladini - włoski aktor, tancerz, wokalista, pedagog. Możliwości jest wiele.

A tyscy artyści?

- Jestem otwarty na pełną współpracę. Im więcej ciekawych talentów się znajdzie w Tychach, tym bogatszy i wartościowszy będzie nasz teatr. Gorąco zapraszam wszystkich piszących, tańczących, śpiewających ludzi młodego pokolenia, ale nie tylko. Zgłaszajcie się do mnie, do teatru. Jestem otwarty na całe środowisko artystyczne, które tutaj istnieje. Zapraszam do współpracy artystów tworzących w różnych dziedzinach, ponieważ formuła współczesnego teatru na całym świecie jest zawsze bardzo otwarta. Chciałbym doprowadzić do tego, żeby zrobić na pewnym etapie działania coś wspólnego. Krótko mówiąc, składam ofertę wszystkim zainteresowanym.

Skąd Pan będzie brał pieniądze na realizację swoich ambitnych planów, oczywiście poza tymi publicznymi?

- Nie ruszę dotacji otrzymywanej na funkcjonowanie Teatru Małego. To mój problem, nie Miasta. Znajdę sponsorów. Od czterdziestu lat jestem działającym bez przerwy reżyserem, producentem, więc mam już przetarte różne szlaki. Będę aplikował też oczywiście o rozmaite granty, m.in. i ministerialne.

***

przedstawiamy

Andrzej Maria Marczewski (ur. w 1947 w Warszawie) - polski reżyser teatralny, dramaturg, scenarzysta, producent, dyrektor teatrów. Jest absolwentem Państwowej Wyższej Szkole Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi. W 1972 założył grupę ARA ("Autor, Reżyser, Aktor"). W latach 1974-1977 pracował w Wytwórni Filmów Czołówka, następnie jako dyrektor w Teatrze Dramatycznym w Wałbrzychu, w Teatrze Dramatycznym im. Jerzego Szaniawskiego w Płocku oraz w Teatrze Rozmaitości w Warszawie. W 1985 wyjechał na rok do Jugosławii. Od 1986 do 1988 był dyrektorem w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym im. Juliusza Słowackiego w Koszalinie, a następnie kierował Teatrem Polskim w Bydgoszczy. Od 1994 kieruje prywatnym Studio Teatrem Test, współpracował z Telewizją Polską i z teatrami w Bielsku-Białej, Sosnowcu, Łodzi (Teatr Nowy), Słupsku (Nowy Teatr im. Witkacego), oraz ze scenami zagranicznymi.

czas zmian

Do końca ubiegłego roku funkcję dyrektora Teatru Małego pełnił Tomasz Kordon. Stanowisko to zajmował od 19 lat. Jest pomysłodawcą przeglądu przedstawień "Teatr Konesera". Był również redaktorem naczelnym kwartalnika Tyski Magazyn Kulturalny. Redakcja TT poprosiła dyrektora Tomasza Kordona o podsumowanie swojego kierowania tyskim teatrem, niestety nie zgodził się na wywiad. Swoją decyzję argumentował tym, że nie jest jeszcze gotowy na takie rozmowy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji